Technika i zawodówki kształcą bezrobotnych
Szkoły zawodowe i technika, funkcjonujące jak
w PRL, kształcą i wypuszczają na rynek tysiące nikomu
niepotrzebnych absolwentów. Krawiec, ślusarz, technik ekonomista,
mechanik - to zawody, w których jest coraz więcej bezrobotnych -
pisze "Fakt".
Technicy rolnicy, ogrodnicy czy operatorzy pojazdów i maszyn rolniczych niegdyś mieli od razu gwarancję pracy w państwowych molochach. Teraz prosto po szkole ustawiają się w kolejce po zasiłek - podkreśla dziennik.
Szkoły nie zwracają uwagi na potrzeby rynku i nie korzystają z prognoz dotyczących poszczególnych zawodów. Dlatego tak dużo absolwentów staje się bezrobotnymi - ocenia dr Cecylia Sadowska- Snarska, analityk rynkowy. Jej zdaniem trzeba jak najszybciej zmienić system: kształcić ludzi, którzy będą umieli znaleźć się na europejskim rynku. Na jakie kierunki trzeba postawić? na tzw. usługi osobiste (fryzjer, kosmetyczka, wizażystka), kucharzy, blacharzy i lakierników. Budownictwo tez ma przyszłość, choć lepszą na Zachodzie niż w Polsce. Im szybciej zrobimy reformę, tym więcej młodych ludzi zdołamy uchronić przed beznadzieją - zaznacza "Fakt".
Dramat jest np. z krawcami. Niemal w każdym dużym mieście jest szkoła odzieżowa. Młodzież chętnie tam składa dokumenty, bo wzoruje się na swych rodzicach, a i często nie ma dużego wyboru. Jednak w ostatnich latach padło w Polsce wiele zakładów odzieżowych, a inne przestawiły się na nowe technologie. Nie potrzebujemy teraz aż tylu krawców. Jednak system działa dalej jak w PRL - czytamy w "Fakcie". (PAP)