"Te zamachy nie będą ostatnimi"
Znany przeciwnik wojny z Irakiem, wykluczony z
brytyjskiej Partii Pracy poseł George Galloway, potępił w
parlamencie zamachy w Londynie, ostrzegając zarazem, że
trzeba się liczyć z dalszymi atakami.
07.07.2005 | aktual.: 07.07.2005 21:37
Ataki były nikczemne, ale wojna w Iraku i inne działania (W. Brytanii u boku USA) stworzyły całą armię ludzi, która chce nam zaszkodzić - oświadczył.
Galloway przypomniał, że brytyjskie siły bezpieczeństwa w okresie poprzedzającym wojnę z Irakiem ostrzegały rząd, że wojna zwiększy ryzyko ataku terrorystycznego wymierzonego w W. Brytanię, lecz rząd zlekceważył te ostrzeżenia.
Zamachy w Londynie były nikczemne, ale można było się ich spodziewać. Obawiam się, że na nich się nie skończy - podkreślił. Zdaniem Gallowaya nie ulega wątpliwości, że za atakami stoi Al-Kaida, ale nie można ich rozpatrywać w oderwaniu od politycznych realiów Bliskiego Wschodu, ponieważ są konsekwencją polityki koalicji antysaddamowskiej.
Czy można mieć wątpliwości, że wydarzenia z ostatnich dwóch i pół lat (z uwagi na niewłaściwą reakcję Zachodu - PAP) stworzyły 10 tys. bin Ladenów? Jeśli ktoś ma takie wątpliwości, to znaczy, że chowa głowę w piasek - powiedział Galloway.
George Galloway w wyborach 5 maja pokonał oficjalną kandydatkę Partii Pracy w okręgu Bethnal Green and Bow, licznie zamieszkanym przez imigrantów. Po wojnie z Irakiem Galloway został pomówiony przez dziennik "Daily Telegraph" o to, że czerpał korzyści finansowe z poparcia politycznego dla reżimu Saddama Husajna, ale został z nich oczyszczony przez sąd.
Przewodniczący debacie parlamentarnej konserwatywny poseł Julian Lewis zarzucił Gallowayowi, że nie rozróżnia ofiar konwencjonalnej wojny i ofiar zamachu terrorystycznego, a także nie docenia woli oporu Brytyjczyków.
Nie wiem, czy ci, którzy odpowiadają za akty przemocy, takie jak te, których dokonano w Londynie, zdają sobie sprawę z odporności demokratycznych społeczeństw w takich okolicznościach - oświadczył Lewis.
Rzecznik premiera Tony'ego Blaira powiedział, że w dyskusji nad zamachami, w których zginęli niewinni ludzie, należy wystrzegać się forsowania argumentów politycznych (dowodzenia wyższości antywojennych racji politycznych).
Andrzej Świdlicki