Trwa ładowanie...
d4g69xe

Tata zabił mamę - dramat 6-letniej Sylwii

Tata zabił mamę. To powiedzieli jej dorośli. Ale dziewczynka wierzy, że rodzice kiedyś wrócą. Ciągle o nich pyta i chce iść do swojego domu. Teraz sąd zdecyduje, gdzie on będzie.

d4g69xe
d4g69xe

Od tragicznej śmierci rodziców 6-letniej Sylwii minęły dwa miesiące. Jaki będzie los osieroconej dziewczynki, o którą walczą teraz dwie rodziny?

Do zabójstwa i samobójstwa doszło 31 lipca w jednym z mieszkań przy ul. Mickiewicza we Wrocławiu. 49-letni Wiesław P. po burzliwej awanturze strzelił z dubeltówki w plecy swojej 34-letniej żony Agnieszki P., a chwilę później oddał strzał do siebie. Kobieta zmarła po przewiezieniu do szpitala.

W tym czasie Sylwia przebywała u dziadków w Lubsku. I to, jak twierdzi jej dziadek, ojciec zamordowanej matki, uratowało dziewczynce życie. - Gdyby była w domu, do niej także na pewno by strzelił - mówi łamiącym się głosem mężczyzna.

O tym, że małżeństwo Agnieszki i Wiesława P. było od samego początku co najmniej dziwne, mówią teraz zarówno krewni jak i znajomi. - Na tydzień przed śmiercią Agnieszka żaliła się, że mąż ciągle pije i wszczyna awantury - mówi znajoma zamordowanej kobiety. Znały się kilka lat, przez jakiś czas razem pracowały. - Ona chciała innego, lepszego życia. Była ambitna i zawsze dążyła do celu. Nie pasowali do siebie i już dawno powinni się rozstać - dodaje i żałuje, że nie udało się uniknąć nieszczęścia.

d4g69xe

Pomimo że związek tragicznie zmarłego małżeństwa trwał klika lat, ich rodziny nie znały się. Rodzice mężczyzny nie widzieli na oczy rodziców kobiety. Ta nie przedstawiła rodzicom męża. - Poznałem go przypadkowo na dworcu - wspomina ojciec Agnieszki P. i zapewnia, że córka od kilku miesięcy informowała swoich teściów, że w jej małżeństwie źle się dzieje. Miała prosić matkę męża, by wpłynęła na syna i zakazała mu nadużywać alkoholu. Prośby nie odniosły jednak większego skutku i do awantur dochodziło coraz częściej.

Ale to właśnie rodzice Wiesława P. mają żal i pretensje do rodziny synowej. I choć to ich dziecko sięgnęło po broń i odebrało życie kobiecie, to nie rozumieją, dlaczego teraz zabrania im się kontaktów z wnuczką. - Przecież my ją wychowywaliśmy. Była z nami przez pół roku, kiedy synowa wyjechała do Stanów Zjednoczonych, a także wtedy gdy jeździła do Poznania na studia - wylicza matka Wiesława P., który, jak twierdzą bliscy, podejrzewał żonę o zdradę, a wręcz posiadał dowody, że żona nie była mu wierna. - Jesteśmy przekonani, że o tym właśnie napisał w liście pożegnalnym - mówią krewni i nie rozumieją, dlaczego prokuratura nie ujawniła im jeszcze treści pozostawionej kartki.

O dalszym losie dziewczynki zadecyduje sąd rodzinny. Pierwsza rozprawa ma się odbyć 19 października. O prawo do opieki stara się siostra matki Sylwii, a także siostra ojca. Do czasu ostatecznego wyroku, dziewczynką opiekują się rodzice zmarłej tragicznie kobiety. Tymczasowym opiekunem prawnym jest ich młodsza córka Katarzyna P. Kobieta pracuje i mieszka w Głogowie, a z siostrzenicą widuje się tylko w weekendy. - Będzie tak jak zadecyduje sąd, jednak wiem, że brat chciałby, aby dziecko było z nami - mówi siostra Wiesława P.

d4g69xe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4g69xe
Więcej tematów