PublicystykaTaśmy Trzaskowskiego. Nowa odsłona afery

Taśmy Trzaskowskiego. Nowa odsłona afery

"Nowa afera taśmowa" nie obali tym razem żadnej władzy. Ale już dotknęła czwartą. Media - nomen omen - odkleiły się od rzeczywistości.

Taśmy Trzaskowskiego. Nowa odsłona afery
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański/PAP
Michał Wróblewski

Miało być nowatorsko, dynamicznie i z otwarciem się na ludzi. Rafał Trzaskowski, któremu przeciwnicy zarzucają brak aktywności, ruszył z - jak twierdzą jego sztabowcy - "największą w historii Warszawy kampanią door2door (Od drzwi do drzwi)". Polityk odwiedza mieszkańców w ich domach i rozmawia o problemach miasta.

Ten plan zakrojony jest na kolejne tygodnie kampanii. Tymczasem już pierwsza wizyta pokazała, z czym będzie musiał mierzyć się w sieci kandydat PO.

W otoczeniu kamer Trzaskowski wszedł (oczywiście po wcześniejszym zaproszeniu) do mieszkania starszej kobiety (jak się okazało, związanej z KOD), której pod naporem operatorów kamer i przeciągu osunęła się szyba w drzwiach pokoju. Polityk, długo się nie zastanawiając, pomógł kobiecie, a że pod ręką była taśma - to zaczął nią te nieszczęsne drzwi po prostu zaklejać.

"TO SYMBOL RZĄDÓW PO, PROWIZORKA, PAŃSTWO Z KARTONU, TAK PLATFORMA TRAKTOWAŁA POLAKÓW" - wypisywali w charakterystycznym dla siebie wzmożeniu internetowi kibice PiS.

Większa część z nich - również oddani władzy dziennikarze - kpiła jednak i szydziła z kandydata; zaplecze Patryka Jakiego podawało dalej prześmiewcze memy, w mediach społecznościowych powstały hashtagi #RobotaRafała i #TaśmaRafała, pod którymi użytkownicy zamieszczali zdjęcia zaklejonych, rozpadających się aut, domów czy szop. Inni wymieniali po kolei, co kandydat Trzaskowski powinien im naprawić. Żartom nie było końca. Karuzela śmiechu kręci się do teraz.

Świat zwariował

I ok, wszystkie fajnie, śmiechy-chichy, szydera i oranko. Wilcze prawo "internautów". Ale jeśli z zaklejonej szyby cała propagandowa polityczna machina skupiona wokół Patryka Jakiego robi główny polityczny temat ("grzejący" drugi już dzień), to - jak ujął to dziennikarz Wojciech Szacki - naprawdę świat zwariował.

Chyba że życie w Warszawie jest faktycznie tak wesołe i pozbawione trosk, że nie ma innych, ważniejszych tematów do podejmowania przez media i zaplecze polityczne kandydatów. Transport, edukacja, inwestycje, propozycje dla kierowców, seniorów, młodych - każdy z pretendentów do urzędu prezydenta Warszawy ma w swoim programie wyborczym zapisane dziesiątki, jeśli nie setki propozycji dotyczących tych kwestii. Nikt ich nie sprawdza, nie analizuje, nie zderza z realiami. Łatwiejsze jest "toczenie beki" w sieci. Jeśli robią to "internauci" - spoko. Jeśli robią to poważni ludzie i zamiast polityki mamy hucpę, to jest coś nie tak.

Trzaskowski jak Komorowski? Czemu nie?

Telewizja publiczna, media bliskie PiS, robią kampanię Patrykowi Jakiemu właściwie codziennie. W przekazie TVP kandydat PiS na prezydenta Warszawy jest wynoszony pod niebiosa, jego konkurent z PO - atakowany, wyszydzany, przedstawiany wyłącznie w złym świetle. Każdy materiał reporterski dotyczący Jakiego wygląda niczym partyjny klip wyborczy.

Media prawicowe piszą o sondażach, wedle których "Jaki dogonił Trzaskowskiego", a "kandydat Platformy regularnie traci poparcie". Ba, "dobrze poinformowani" dziennikarze i komentatorzy powielali wyssany z palca przekaz, że "Trzaskowski zostanie wymieniony na kogoś innego".

Tyle propaganda. Fakty są takie, że twierdzenia o wymianie kandydata PO to bajki, a w przekazach mediów przyjaznych Jakiemu pomijane są wyniki sondaży pokazujące, jak rozstrzygnęłaby się II tura wyborów prezydenckich w stolicy. A rozstrzynęłaby się na korzyść Trzaskowskiego.

Przewaga kandydata PO w sondażach - mówimy wciąż o II turze - jest stabilna; nie ma żadnego badania, które wskazywałoby na "dramatyczny, systematyczny spadek" poparcia dla Trzaskowskiego. To raczej Jakiemu rośnie; sam kandydat PO utrzymuje poparcie równe temu sprzed kilku miesięcy.

Politycy i media niechętne Trzaskowskiemu lubią powtarzać frazę: "Trzaskowski jak Komorowski". Nie warto, by polityk PO obrażał się na to porównanie. Bronisław Komorowski wygrał z Andrzejem Dudą w Warszawie w cuglach. Nawet przy fatalnej kampanii. Podobnie jak wcześniej Hanna Gronkiewicz-Waltz - z każdym kolejnym kandydatem PiS.

Ale - jak zauważył celnie dziennikarz Łukasz Rogojsz - "#TaśmaRafała to dowód na to, że dzisiaj w polityce można obrzydzić wszystko i każdego. Śmianie się z Trzaskowskiego nagle stało się cool. Tak, jak trzy lata temu śmianie się z Komorowskiego. Dziwię się, że tak łatwo nabieramy się na to po raz drugi" - napisał.

Kampanię można przegrać, a wybory wygrać. Taki paradoks. Trzaskowski kampanię na razie przygrywał. Co nie zmienia faktu, że to on jest dziś wciąż znacznie bliżej zwycięstwa od swojego konkurenta.

Jedna taśma Trzaskowskiego nie obali.

Michał Wróblewski dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)