Daniel Obajtek. Co się stało z nagraniami rozmów prezesa PKN Orlen?

Czy w znajdujących się w krakowskiej prokuraturze aktach brakuje płyty CD z nagraniami rozmów Daniela Obajtka z 2009 roku? Mimo że została ona wpisana w zawiadomieniu jako dowód w sprawie, śledczy twierdzą, że nigdy nie została dołączona i nie będą jej szukać. Zdaniem zawiadamiających, tłumaczenia prokuratury są kuriozalne. Z kolei prawnik prezesa PKN Orlen jest zadowolony z decyzji śledczych.

Daniel Obajtek od początku wybuchu afery zapewniał, że jest to polityczny atak na jego osobę
Daniel Obajtek od początku wybuchu afery zapewniał, że jest to polityczny atak na jego osobę
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczyński
Sylwester Ruszkiewicz

Przypomnijmy, chodzi o nagrania telefonicznych rozmów Daniela Obajtka, wówczas wójta Pcimia i członka PiS, z Szymonem - pracownikiem firmy TT Plast. Obecny prezes Orlenu rozmawiał na nagraniach m.in. o tym, do jakich miejsc firma powinna kierować swoje oferty. Z nagrań wynika, że Obajtek mógł nieformalnie kierować firmą, co jest niezgodne z prawem zakazującym wójtom i burmistrzom prowadzenia działalności gospodarczej.

Prezesem konkurencyjnej firmy Elektroplast był w tym czasie wuj prezesa Orlenu, Roman Lis, który złożył w tej sprawie zawiadomienie w 2016 roku do krakowskiej prokuratury.

Do zawiadomienia dołączył również płytę CD z nagranymi rozmowami Daniela Obajtka. Ale - jak ujawnił TVN24 - płyty w aktach nie ma… Dlaczego?

Według krakowskiej prokuratury okręgowej, która w ostatnim czasie badała sprawę, nośnik z nagraniem nigdy nie został dołączony do zawiadomienia.

- W Prokuraturze Okręgowej w Krakowie zbadano okoliczności ewentualnego zaginięcia nośnika elektronicznego w sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Rejonową Kraków-Śródmieście Wschód. Z poczynionych ustaleń wynika, że ani płyta CD, ani żaden inny nośnik elektroniczny nie zostały dołączone do zawiadomienia o przestępstwie, toteż nie ma takowych (płyty CD bądź innego nośnika elektronicznego) w aktach przedmiotowej sprawy – mówi Wirtualnej Polsce rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko.

Prokuratura nie wie, co się stało z płytą

I jak przyznaje, "prokuratura nie wie, co stało się z płytą i czy istniała, bowiem nigdy nie wpłynęła do prokuratury". Z tego powodu – w opinii rzecznika – śledczy nie widzieli potrzeby podejmowania żadnych działań.

- W treści zawiadomienia o przestępstwie jako załącznik wymieniona jest między innymi płyta CD. Z treści powyższego zapisu nie wynika jednakże, że płyta CD została rzeczywiście i faktycznie dołączona do złożonego zawiadomienia o przestępstwie. Sprawę badano, analizując zapisy w Systemie Informatycznym Prokuratury dotyczące w szczególności obiegu korespondencji i sposobu zarejestrowania w tym systemie nowego wpływającego do prokuratury zawiadomienia o przestępstwie. Uzyskano nadto oświadczenia od szefa prokuratury rejonowej, od prokuratora prowadzącego sprawę oraz od pracownika Biura Podawczego, który przyjmował przedmiotowe zawiadomienie o przestępstwie. Gdyby nośnik elektroniczny wpłynął wraz z zawiadomieniem, zostałby odrębnie zaznaczony w Systemie informatycznym Prokuratury poprzez aktywację zakładki "załączniki elektroniczne". Płyta CD była wpisana jako załącznik do zawiadomienia o przestępstwie, lecz nie została wraz z tym zawiadomieniem złożona w prokuraturze – twierdzi prokurator Janusz Hnatko.

Miesiąc po zawiadomieniu przez wuja Daniela Obajtka, krakowscy śledczy odmówili wszczęcia śledztwa. Uznali, że brak jest znamion czynu zabronionego. W uzasadnieniu umorzenia napisali: "Zawiadomienie Romana Lisa nie zawiera żadnych okoliczności dających podstawę do stwierdzenia, z wymaganą w prawie karnym pewnością, że doszło do popełnienia przestępstwa".

W trakcie postępowania nie wezwano na przesłuchanie ani Lisa, ani Szymona, pracownika firmy. Co więcej, w uzasadnieniu o odmowie śledczy w żaden sposób nie odnoszą się do nagrań.

Zawiadamiającym prokuraturę był Roman Lis razem z synem Romanem Lisem juniorem. Ten drugi w rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśnienia prokuratury nazywa "kuriozalnymi".

- Jak się nie mylę, to osobiście zanosiłem płytę do prokuratury i dostałem potwierdzenie, że ją przyjęto. Nie ma jej w aktach? To niech szukają u siebie, jak mają taki bałagan. Moim zdaniem, dowody, które miały być pokazywane, były pokazane. Te, które były niewygodne, dziwnym trafem, nagle zniknęły – mówi nam Roman Lis jr.

- W aktach sprawy był zapis, że dołączyliśmy płytę CD z nagraną rozmową. Jeśli przyjąć argumentację prokuratury, że nośnik jednak nie był dołączony, to dlaczego śledczy nie zwrócili się do nas, by kopię płyty dołączyć raz jeszcze? Przecież byśmy uzupełnili materiał dowodowy i nośnik na nowo dołączyli. Ale do nas nikt się nie zwracał - mówi syn prezesa Elektroplastu.

Prawnik Obajtka mówi o decyzji śledczych

Co na to pełnomocnik Daniela Obajtka, mecenas Maciej Zaborowski? - Cieszę się, że ta sprawa została wyjaśniona, chociaż dowiaduję się o tym od państwa, a nie bezpośrednio z prokuratury. Nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem taka sytuacja. Co więcej, takie stanowisko przedstawiała prokuratura od samego początku. Mogę być tylko zadowolony, że znalazło to potwierdzenie w trakcie badania sprawy przez prokuraturę. Mogę z praktyki powiedzieć, że zdarza się, że strony nie załączają nośników. Niedobrze się stało, że nie zwrócono uwagi na to wcześniej, na etapie przyjmowania pisma – mówi Wirtualnej Polsce mec. Maciej Zaborowski.

To on, jak i Daniel Obajtek, po medialnej burzy wokół prezesa PKN Orlen, domagali się zbadania autentyczności i źródła pochodzenia taśm.

- Prokuratura ma szereg możliwości technicznych i procesowych i mamy nadzieję, że skorzysta z nich do zbadania autentyczności taśm z udziałem Daniela Obajtka. Jeżeli prawdą okazałby się zarzut, że taśmy te nie trafiły do prokuratury bądź zniknęły, to materiał dowodowy musi zostać uzupełniony - mówił dziennikarzom mec. Maciej Zaborowski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (831)