Tarczyński: to Gajewska była agresywna. Nie dopuszczę, by atakowano prezesa Kaczyńskiego
Poseł PiS Dominik Tarczyński, który wyrwał telefon Kindze Gajewskiej z PO uważa, że nie zrobił nic złego. - Nie można porównywać uchwycenia czyjegoś telefonu do zachowania kogoś, kto w sposób agresywny podchodzi i nagrywa z pół metra czyjąś twarz – mówi Wirtualnej Polsce Tarczyński. I twierdzi, że posłanka PO kłamie twierdząc, że wykręcił jej ręce. Na nagraniu wyraźnie jednak widać, że polityk użył siły.
W czasie wczorajszego posiedzenia Sejmu Kinga Gajewska nagrywała Jarosława Kaczyńskiego w otoczeniu polityków PiS. W pewnym momencie Dominik Tarczyński z partii rządzącej wyrwał jej telefon. W swoim zachowaniu nie widzi jednak nic złego.
Zobacz, jak Dominik Tarczyński z PiS wyrywa posłance PO telefon:
- Była agresywna. Tego akurat nie widać, ale była bardzo agresywna. Podchodziła do naszych ław. Co tam robiła? Od dłuższego czasu prowokowała. Mamy to nagrane na szczęście. Sama obecność w naszych ławach, zaczepianie posłów i natarczywe nagrywanie było prowokacją. Złożę dziś wniosek do komisji etyki. Nie można porównywać uchwycenia czyjegoś telefonu do zachowania kogoś, kto w sposób agresywny podchodzi i nagrywa z pół metra czyjąś twarz – mówi Tarczyński.
W rozmowie z Wirtualną Polską posłanka Gajewska stwierdziła, że Tarczyński wykręcał jej ręce. - Bzdura, jeżeli będzie kłamać, będzie proces. A poza tym, sam zostałem zaatakowany i szarpnięty przez posłów PO, co widać na nagraniach – mówi poseł PiS. - Nie zamierza przepraszać posłanki opozycji. - Za co mam ją przeprosić. Nie mam zamiaru dać się prowokacji i kłamstwu. Nie będę udowadniał, że nie jestem wielbłądem. Na pewno nie dopuszczę, aby ktokolwiek atakował prezesa – dodaje.