ŚwiatTalibowie, Państwo Islamskie, rząd w Kabulu - Afganistan pół roku po wycofaniu ISAF

Talibowie, Państwo Islamskie, rząd w Kabulu - Afganistan pół roku po wycofaniu ISAF

Tomasz Otłowski
14.07.2015 10:28, aktualizacja: 14.07.2015 11:26

Po pół roku od opuszczenia Afganistanu przez wojska koalicji ISAF talibowie mogą okazać się najmniejszym problemem władz w Kabulu. Coraz szersze wpływy zdobywa bowiem Państwo Islamskie, które stara się wyprzeć talibów z regionu Chorosan. Jak pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Otłowski, rywalizacja o te ziemie może być szczególnie zacięta, bo według profetycznych wizji islamu, to stąd wyjdą bojownicy Allaha, który rozpoczną zwycięski pochód ku Jerozolimie. A więc, kto kontroluje Chorasan, ten ma większe prawa do rządu dusz nad muzułmanami.

W czerwcu tego roku minęło pół roku od momentu zakończenia operacji ISAF w Afganistanie. Te sześć miesięcy to oczywiście zbyt mało, aby stawiać kategoryczne tezy i oceny dotyczące sytuacji bezpieczeństwa w tym kraju, zapewnianego już teraz praktycznie samodzielnie przez Afgańczyków, można już jednak zauważyć pewne trendy. Trendy, które - o ile nie ulegną istotnej modyfikacji - z pewnością wpłyną już wkrótce, i to niekorzystnie, na kształt Afganistanu i stan spraw społeczno-politycznych w tym kraju.

Wbrew wcześniejszym obawom, w pierwszych miesiącach po dacie "zero" (1 stycznia 2015 roku) nie doszło do żadnej spektakularnej katastrofy, z pełnym załamaniem się struktur państwa i władzy włącznie. Trudno jednak to, co dzieje się w tym kraju, uznawać za optymistyczne.

Co gorsza, do gry o przyszłość Afganistanu po faktycznym zakończeniu zaangażowania ze strony Zachodu włączył się nowy, silny i zdeterminowany gracz, niestosujący się do żadnych reguł i w istocie nieprzewidywalny w swym zachowaniu - Państwo Islamskie (IS). Wiele wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości będzie to element poważnie zmieniający sytuację polityczną i wojskową w Afganistanie.

Ofensywa talibów

Władze w Kabulu wciąż oficjalnie "trzymają się mocno" i robią dobrą minę do złej gry, choć w wyniku tegorocznej ofensywy talibów (kryptonim "Azm" - "Determinacja"), rozpoczętej tradycyjnie wiosną, siły rządowe straciły już kontrolę nad kolejnymi kilkunastoma dystryktami. A mamy dopiero połowę "sezonu wojennego"... Operacje talibów zyskały największy rozmach i odniosły najbardziej istotne sukcesy na południowym-wschodzie kraju (zwłaszcza w prowincjach Nangarhar i Kunar) oraz północy (Balkh, Kunduz).

W praktyce jednak ataki i zamachy - o różnym stopniu intensywności - miały miejsce w bez mała wszystkich częściach Afganistanu. Tak jak w poprzednich latach, atakowano też samą stolicę - Kabul stał się sceną kilku spektakularnych operacji terrorystycznych Talibanu, w tym m.in. ataku na parlament (w czerwcu) czy wcześniejszego, majowego zamachu na hotel Park Palace.

Trwająca już trzeci miesiąc ofensywa islamistów jest znacznie bardziej zajadła i cechuje się większym rozmachem, niż analogiczne operacje z poprzednich lat. Potwierdza to wcześniejsze przewidywania, że talibowie będą chcieli wykorzystać fakt wycofania niemal całości sił międzynarodowych z Afganistanu, aby podjąć próbę, jeśli nie obalenia rządu kabulskiego, to przynajmniej jego osłabienia.

Słaba armia

Wydarzenia minionych kilku miesięcy potwierdziły także niestety obawy o kondycję afgańskich sił bezpieczeństwa. Choć nadal intensywnie szkolone przez instruktorów z NATO, armia i inne formacje siłowe Afganistanu wciąż nie spełniają wszystkich kryteriów i wymagań niezbędnych dla skutecznej walki z rebeliantami.

W efekcie siły rządowe nie są praktycznie w stanie przeprowadzić żadnej operacji ofensywnej (zaczepnej) o większej skali. Mogą jedynie bronić zajętych pozycji, a i to - jak pokazały dotychczasowe efekty tegorocznej kampanii - bardzo często w zatrważająco nieskuteczny sposób. Co gorsza, siły afgańskie tracą nie tylko teren, co ma wymiar zarówno praktyczny, jak i prestiżowy, ale także kluczowe nierzadko instalacje militarne i bazy, przejęte przed 2015 rokiem od NATO i Amerykanów, oraz znajdujący się w nich sprzęt i zapasy. Jako żywo przypomina to podobne sceny z Iraku, gdzie rządowe formacje także rejterują przed islamistami (tyle że z IS), porzucając broń i wyposażenie.

Państwo Islamskie - prowincja afgańska

W ten niezbyt korzystny dla Kabulu krajobraz z impetem weszło na przełomie 2014 i 2015 roku Państwo Islamskie, bez ceregieli roztrącając na afgańskiej szachownicy figury dotychczasowych graczy. Pierwsze doniesienia o obecności bojowników kalifatu w Afganistanie zaczęły się pojawiać już jesienią ubiegłego roku - jeszcze pod koniec września donoszono o wielodniowej zażartej bitwie z oddziałem IS w ... dystrykcie Adżristan, w znanej doskonale Polakom prowincji Ghazni. Zgodnie z oficjalnymi komunikatami, już wtedy w tej części Afganistanu zawisnąć miała - jako pierwsza w tym kraju - czarna flaga kalifatu, a islamiści z IS dokonywali tam ponoć brutalnych egzekucji na faktycznych i rzekomych zwolennikach władz.

Choć duża część z tych rewelacji nie została później potwierdzona, to nie ulega już dzisiaj wątpliwości, że dystrykt Adżristan z Ghazni stał się od stycznia/lutego 2015 roku - a więc już po powołaniu do życia przez lidera Państwa Islamskiego, kalifa Ibrahima, wilajetu (prowincji) Chorasan - jednym z głównych ośrodków działania Państwa Islamskiego w Afganistanie. Podobnie zresztą jak kilka innych dystryktów z Ghazni, takich jak Ab Band, Gelan, Nawa czy Muqur.

Talibowie kontra Państwo Islamskie

Obecnie już niemal cały południowo-wschodni Afganistan to obszar rosnących wpływów i aktywności komórek IS, a także miejsce najbardziej zaciętych starć bojowników kalifatu z siłami Islamskiego Emiratu, czyli talibami mułły Omara.

Podobnie rzecz się ma w północnych i południowych regionach kraju. I nie jest przypadkiem, że mapa najwyższej aktywności struktur IS w Afganistanie pokrywa się dokładnie z tą, odnoszącą się do działalności samych talibów. Obie rywalizujące ze sobą formacje dążą bowiem do przejęcia kontroli nad tymi samymi, najbardziej strategicznymi rejonami kraju, o dużym znaczeniu militarnym, dającymi najlepsze perspektywy dla podjęcia dalszych działań - opcjonalnie wymierzonych bezpośrednio w Kabul, czyli symboliczne centrum państwa afgańskiego.

Nasilająca się obecność struktur kalifatu w Afganistanie wpłynęła tego lata na wyhamowanie tempa działań talibów, zmuszonych teraz do walki z nowym zagrożeniem w postaci IS. Dało to władzom w Kabulu trochę czasu na złapanie jakże potrzebnego operacyjnego oddechu.

Talibowie dogadają się z rządem?

Niewykluczone zresztą, że agresywna obecność Państwa Islamskiego może mieć zupełnie nieoczekiwane następstwa. W regionie od kilku tygodni krążą bowiem uporczywe pogłoski o konsultacjach politycznych, prowadzonych w Pakistanie (lub gdzieś na Bliskim Wschodzie) między Kabulem a talibami.

Być może to jedynie element walki psychologicznej i propagandowej, ale pojawienie się silnego i nieprzewidywalnego Państwa Islamskiego w Afganistanie mogło skłonić obie strony afgańskiego konfliktu do większej elastyczności. Tym bardziej, że i jedni i drudzy są dzisiaj obiektywnie słabsi, niż jeszcze pół roku temu - Kabul od początku roku nie ma już takiej asysty (ani poziomu zainteresowania) ze strony Zachodu, jak wcześniej. Talibowie stracili zaś (przynajmniej na jakiś czas) większość dotychczasowego dogodnego zaplecza logistycznego po drugiej strony granicy z Pakistanem, gdzie ich sojusznicy z Tehrik-e-Taliban Pakistan (TTP) są właśnie celem zmasowanej operacji militarnej pakistańskich sił bezpieczeństwa, jednej z największych w historii tego kraju.

Inną poszlaką dla możliwości zarysowywania się jakiejś płaszczyzny współpracy czy choćby zrozumienia między Kabulem a talibami z Islamskiego Emiratu, jest ostatnia seria tzw. "precyzyjnych zabójstw" (targeting killings - ang.), dokonanych od początku lipca przez siły powietrzne USA. W kilku atakach lotniczych zginęło trzech najważniejszych liderów wilajetu Chorasan, którzy ukrywali się w afgańskiej prowincji Nangarhar.

Śmierć poniósł sam emir wilajetu, Hafiz Saeed Khan, a także jego zastępca - mułła Abdul Rauf Khadi (zresztą, co ciekawe, były więzień Guantanamo), a także "rzecznik prasowy" wilajetu, Szahidul’lah Szahid.

Okoliczności ich śmierci sugerują, że zostali oni zapewne "wystawieni" wywiadowi afgańskiemu (NDS) przez talibów, co oznaczałoby w istocie przekazanie tej wiedzy samym Amerykanom. Utrata całego ścisłego kierownictwa IS w regionie AfPak może mieć w najbliższej przyszłości wpływ na zmniejszenie aktywności kalifatu w tej części Azji, w dłuższej perspektywie nie spowoduje jednak zapewne poważniejszych perturbacji w działaniu wilajetu.

Afganistan - zakładnik geopolityki dżihadu

Warto przy okazji pamiętać, że rosnąca z miesiąca na miesiąc aktywność Państwa Islamskiego w Afganistanie to część szerszej strategii kalifatu, mającej na celu "odbicie" całego regionu afgańsko-pakistańskiego spod wpływów Al-Kaidy - dotychczas niekwestionowanego lidera miejscowych struktur i ugrupowań dżihadu.

To także bezpośrednie odniesienie się do ważnych i wciąż żywych wśród sunnickich ekstremistów mitów, dotyczących regionu Chorasanu - historycznej krainy z pierwszych wieków islamu, obejmującej ziemie leżące między Iranem, Indiami a Chinami - i jego roli w profetycznych wizjach islamu. Przepowiednie te, zapisane m.in. w hadisach, czyli apokryficznych historiach z życia Mahometa, zakładają, że to właśnie z Chorasanu "przy końcu czasów" wyjść mają prawowierni bojownicy Allaha, którzy pod czarnymi sztandarami rozpoczną zwycięski pochód ku Jerozolimie.

Nic zatem dziwnego, że zarówno Al-Kaida, jak i Państwo Islamskie za wszelką cenę dążą obecnie do podporządkowania sobie tego regionu Azji. Kto kontroluje Chorasan, ma większe prawa do rządu dusz nad muzułmanami. Rywalizacja ta już nakręca spiralę przemocy w Pakistanie, gdzie stawkę w tym "wyścigu" dodatkowo napędza tamtejszy arsenał nuklearny. Niewykluczone więc, że podobnie stanie się już niedługo w Afganistanie.

Wszystko to sprawia jednak, że Afganistan - jak bez mała przez całą swą najnowszą historię - znowu staje się zakładnikiem procesów geopolitycznych i wydarzeń zachodzących w jego otoczeniu międzynarodowym. Co oznacza, że nie on ma zbyt wielkiego wpływu na rozwój sytuacji w przyszłości.

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Zobacz także: Państwo Islamskiego wykorzystuje dzieci

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (62)
Zobacz także