Talibowie lądowali w Polsce - pierwszy poważny dowód
Polskie władze tuszowały informacje dotyczące lądowania samolotów powiązanych z CIA na terytorium naszego kraju, twierdzi Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Ujawniła ona nowe informacje dotyczące lotów samolotów powiązanych z CIA do Szyman. Po raz pierwszy organ państwowy potwierdził, że takie loty rzeczywiście miały miejsce - twierdzą przedstawiciele Fundacji.
Raport Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej jest dowodem na to, że polskie władze tuszowały informacje na temat lotów CIA do Polski, uważają przedstawiciele fundacji. Podano w nim m.in. dane sześciu lotów do Szyman w okresie od lutego do września 2003 roku.
W planach lotów maszyn należących do firm powiązanych z CIA nie podawano jako miejsca lądowania Szyman, lecz na przykład Warszawę. W ocenie Doroty Pudzianowskiej z Fundacji Helsińskiej wszystkie te dane potwierdzają, że polskie władze przez cztery lata tuszowały fakt, iż odbywały się loty do Szyman. Pudzianowska przyznała, że informacje te nie stanowią dowodu istnienia w Polsce więzień CIA dla terrorystów, ale istnienie takich więzień uprawdopodabniają.
Zdziwienie fundacji
- Ku naszemu zdziwieniu, po wielu negatywnych doświadczeniach, kiedy organy państwowe zbywały nasze wnioski lakonicznymi odpowiedziami negatywnymi, otrzymaliśmy odpowiedź z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej - powiedziała Dorota Pudzianowska, koordynująca program w fundacji program "Obserwatorium działalności CIA na terytorium Polski".
Dodała, że przełomowy charakter informacji polega właśnie na tym, że pochodzi ona z urzędowego źródła, przypominając, że Fundacja Helsińska bez skutku występowała o te dokumenty do rządu i Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Pudzianowska podkreśliła, że w pięciu przypadkach loty takie odbywały się ze stolicy Afganistanu, Kabulu, a w jednym ze stolicy Maroka, Rabatu. Mieściły się tam tajne ośrodki, w których przetrzymywano więźniów.
Przyznała, że jest to "dodatkowe potwierdzenie, że te loty samolotów powiązanych z CIA" się odbywały, nie ma natomiast potwierdzenia, że na pokładzie byli więźniowie, ale - jak zaznaczyła - dane przelotów pasażerów były fałszowane - w jednym przypadku podano np. jako miejsce lądowania Warszawę, a samolot faktycznie lądował w Szymanach. - Nie mówimy o dowodach, lecz o poszlakach, które coraz bardziej się zazębiają - powiedziała Pudzianowska.
MSZ odpowiada
- Tylko postępowanie prokuratorskie ostatecznie odpowie na pytanie czy w Szymanach lądowały samoloty CIA - powiedział rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Paszkowski uważa, że w tej chwili wszelkie informacje na ten temat to domniemania. I apeluje o poczekanie na wynik postępowania prokuratorskiego, toczącego się w kraju.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka uzyskała informacje z dzienników lotów na podstawie przepisów o dostępie do informacji publicznej.
Najpierw były faktury
Wcześniej informacje zawierające szczegółowe numery samolotów a także trasy przelotów opublikowała "Rzeczpospolita". W kwietniu 2009 roku dziennikarze gazety pisali o 6 samolotach, które lądowały w Szymanach. Wszystkie otrzymały status specjalny, leciały z Kabulu i Rabatu. Dziennikarze zdobyli fakturę za tankowanie jednego z samolotów.
Kilka z tych lotów próbowano zatuszować, podając fałszywe informacje instytucji monitorującej ruch lotniczy w Europie - Eurocontrol. - To nie tylko powtórzenie informacji, że loty były, ale i wskazanie, że trasy lotów i nazwiska załóg były fałszowane, lotom nadawano status specjalny, gdy na to nie zasługiwały - powiedział szef działu prawnego i sekretarz zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Adam Bodnar. - Przypomnę wypowiedź premiera Marcinkiewicza, który po opublikowaniu raportu Dicka Marty'ego powiedział: "to są oszczerstwa nieoparte na żadnych faktach". Teraz się okazuje, że to nie były oszczerstwa i dane istniały w zapisach urzędowych, a władze polskie odmawiały udostępnienia tych dokumentów - dodał Bodnar.
Długo oczekiwana odpowiedź
Fundacja wystąpiła do PAŻP o informacje z lat 2001-04 dotyczącą lotów samolotów o amerykańskich numerach identyfikacyjnych N379P, N313P i N63MU, wymieniane w opracowaniach jako prawdopodobnie wykorzystywane do transportu z Afganistanu i Maroka więźniów podejrzewanych o związki z terroryzmem. Chodziło o trasy, daty i miejsca lądowań i startów, status lotów w polskiej przestrzeni powietrznej, obecność pasażerów. Odpowiedź, że Agencja ma informacje o lotach dwóch pierwszych samolotów w latach 2002-2003, Fundacja Helsińska otrzymała jesienią ubiegłego roku, ale - jak powiedziała Pudzianowska - interpretacja 19 stron kodowanych informacji wymagała czasu.
Za istotne uznała oficjalne potwierdzenie, że "miało miejsce pięć lądowań N379P, tak zwanego Guantanamo Express, i jedno lądowanie samolotu o numerach N313P". Dodała, że wszystkie przeloty odbywały się z Kabulu i Rabatu, o których wiadomo, że znajdowały się tam miejsca przetrzymywania więźniów CIA.
Udostępnione informacje wskazują, że w planowaniu lotów, klasyfikowanych np. jako "prywatne przeloty niekomercyjne" uczestniczyła spółka Jeppesen DataPlan, wiązana z przelotami więźniów CIA. - Udało się nam uzyskać dowód, że samoloty odbywały loty bez planu przelotu albo z planem, gdzie jako miejsce lądowania wskazywano Warszawę, a samolot faktycznie lądował w Szymanach. Loty były zgłaszane jako prywatne loty niekomercyjne, podczas gdy w rzeczywistości samoloty miały status specjalny, łączący się z przywilejami takimi jak mniejsza kontrola na terytorium RP; podawane nazwiska pilotów nie były ich prawdziwymi nazwiskami - wyliczała Pudzianowska.
- Społeczeństwo otrzymało satysfakcję, jaką jest udostępnienie informacji publicznej, która się społeczeństwu należy. To dobra wiadomość, nawet wtedy, kiedy treść tej informacji nie jest specjalnie radosna - powiedziała przewodnicząca Rady Fundacji Halina Bortnowska.
Bodnar przypomniał, że pod koniec stycznia został opublikowany raport ONZ specjalistów praw człowieka Manfreda Nowaka i Martina Sheinina, dotyczący programu przerzucania więźniów CIA do tajnych więzień, i w części dotyczącej Polski formułujący przypuszczenie, że latach 2003-05 w Kiejkutach przetrzymywano ośmiu podejrzanych o terroryzm więźniów, w tym Chalida Szejka Mohammeda, a polskie władze powołały zespół agentów podporządkowanych Amerykanom i tylko przed nimi odpowiedzialnych.
Na Litwie lepiej
Ubolewał, że od półtora roku prokuratura apelacyjna w Warszawie prowadzi postępowanie przygotowawcze. - Naszym zdaniem toczy się ono zbyt długo, a najbardziej zaskakujące, że prokuratura w ogóle nie chce się podzielić wiedzą, na jakim etapie jest postępowanie - powiedział. Porównał to z sytuacją na Litwie, gdzie specjalna komisja parlamentarna "w kilka miesięcy doprowadziła do uzyskania bardzo konkretnych danych na temat istnienia tajnych ośrodków".
- Polskie władze nie mogą nie informować. Wszyscy mamy prawo wiedzieć, czy tajne więzienia CIA były w Polsce i w jaki zakresie Polska współpracowała z CIA - powiedział Bodnar, powołując się na konstytucję i wiążące Polskę umowy międzynarodowe. Pudzianowska wezwała do rzetelnego wyjaśnienia sprawy, "czy to na drodze postępowania prokuratorskiego i sądowego, czy też na drodze dochodzenia parlamentarnego".
O udostępnienie danych o lotach HFPC wystąpiła wspólnie z Open Society Justice Initiative, która koordynuje podobne działania na Litwie, w Rumunii, Macedonii i innych państwach podejrzewanych o współpracę w nielegalnych działaniach CIA.
W grudniu specjalna komisja litewskiego parlamentu stwierdziła, że na Litwie funkcjonowały dwa tajne więzienia CIA, w których założeniu pomogły litewskie służby specjalne, zatajając to przed władzami. Komisja nie ustaliła, ilu więźniów się przez nie przewinęło.