Takiego absurdu świat nie widział!
Mogą Cię zaskoczyć...
Takiego absurdu świat nie widział - zdjęcia
Dzięki tym przepisom, nawet osoby wykonujące nudną pracę, mogły spełnić swoje marzenia z dzieciństwa. Kto chciałby zostać strażakiem w swojej firmie?
Według nowelizacji kodeksu pracy, który zaczął obowiązywać od 18 stycznia 2009 roku, każda firma musiała zatrudnić "strażaka", tzn. "specjalistę ds. przeciwpożarowych". Zgodnie z pomysłem Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, "strażak" miał znaleźć się w każdej, nawet najmniejszej firmie.
Po nagłośnieniu sprawy, ministerstwo wycofało się z kontrowersyjnych przepisów. Do czasu zmiany prawa, Inspekcja Pracy zobowiązała się, że nie będzie egzekwowała dziwnego przepisu. Szkoda, wielu z nas chciało pobawić się w strażaków!
Na zdjęciu: wyposażenie "strażaków" w jednym z supermarketów.
Jeśli Ty również spotkałeś się z jakimś bublem prawnym i chciałbyś nam o tym opowiedzieć – ** Opowiemy Wasze historie na łamach Wirtualnej Polski.
(ak, mb)
Jednakowe dorożki w całym Krakowie
Krakowskie dorożki będą ujednolicone. Miasto zaplanowało, że będą krótsze, w bardziej stonowanej kolorystyce i ściśle określonych rozmiarów. Długość dorożek nie powinna przekraczać 420, a szerokość 175 cm. Zapomnijmy o żywych kolorach, bo teraz krakowskie dorożki będą czarne, ciemnobrązowe, bordowe lub zielone. Zaprzężone w maksymalnie dwa konie do jednej dorożki o podobnej maści i wielkości. Nie bez znaczenia jest również strój dorożkarza, odtąd ubranego w kamizelkę, czarny lub szary surdut w stonowanej kolorystyce i białej koszuli. Na głowie może mieć cylinder lub melonik. Krakowscy dorożkarze (i nie tylko oni) są oburzeni nowymi rozporządzeniami.
– To szukanie dziury w całym – mówi Wirtualnej Polsce krakowska dorożkarka Kinga. Sama ma to szczęście, że jej dorożka mieści się wielkością w wyznaczonych przez urząd miasta standardom. Będzie musiała ją tylko przemalować, z żywej zieleni na ciemną. Problem może mieć za to z dobraniem jednakowej maści i podobnej wielkości koni. – Mam konia, który prowadzi moją dorożkę od siedmiu lat i pstrokatą klacz. Trudno je ujednolicić – mówi Kinga. Tym bardziej, że przygotowanie konia do jazdy po mieście wymaga co najmniej pół roku. Z reguły jest to zwierze płochliwe, bojące się samochodów i tramwajów.
Trudno może być również o wymianę dorożek w tak krótkim czasie. Nowe pojazdy pojawią się wkrótce na Placu Szczepańskim, a w pozostałych miejscach w 2013 roku. Na wyrobienie nowej dorożki zwykle czeka się półtora roku. – W Polsce mamy tylko trzech producentów dorożek, więc może być duży problem jeśli wszyscy będą chcieli je wymieniać naraz – mówi Kinga. Wygląd pojazdu musi zatwierdzić wskazany przez urząd miasta plastyk: – Wszyscy musimy dostosować się do jego gustu. Koleżanka ma malutką dorożkę i kazał jej zmienić na niej koce.
O tym, że w życie wejdą nowe przepisy krakowscy dorożkarze wiedzą od roku. Jak twierdzą, wiedzieli tylko o wymiarach pojazdu i ujednoliconej stonowanej kolorystyce. Nie wiedzieli, że na przykład konie będą musiały być ujednoliconej maści. Kingę dziwi mający wejść w życie przepis. Tym bardziej, zauważa, że nie obowiązuje w żadnym innym miejscu w Polsce. Nie ma go również w Pradze czy Wiedniu.
Jeśli Ty również spotkałeś się z jakimś bublem prawnym i chciałbyś nam o tym opowiedzieć – ** Opowiemy Wasze historie na łamach Wirtualnej Polski.
Ruina za milion złotych
Budynek dworca Zgorzelec Miasto jest pierwszą stacją na trasie pociągów wjeżdżających do Polski z Niemiec. Na stronie internetowej PKP można sprawdzić, że stacja figuruje w rozkładzie. Zdewastowany budynek jest ogólnodostępny. Niezorientowani podróżni mogą być jednak zawiedzeni stanem budynku.
Do podobnego wniosku doszedł samorząd miasta, który chciał przejąć budynek. Dworzec miał zostać wyremontowany i nadal służyć podróżnym. Miasto chciało urządzić tu także bibliotekę. Spółka PKP S. A. postanowiła jednak... sprzedać budynek. W efekcie, z każdym rokiem gmach wygląda coraz gorzej.
W 2008 roku spółka PKP S. A. ogłosiła przetarg na sprzedaż dworca. Cena wywoławcza wyniosła 1,15 mln złotych.
Jak łatwo się domyślić, nie było chętnych na zakup zrujnowanej budowli. Po nieudanych negocjacjach z PKP, burmistrz Zgorzelca umieścił na budynku baner informujący, że dworzec nie jest własnością miasta, a za jego stan odpowiada kolejowa spółka. Niestety, tablica została skradziona przez złomiarzy.
Wygląd i funkcjonowanie dworców pozostawiają bardzo wiele do życzenia w wielu polskich miastach. PKP nie chce remontować należących do siebie budynków, w mniejszych miejscowościach, na dworcach często nie można nawet kupić biletów. Samorządy nie mają możliwości odnowienia budynków i zapewnienia im prawidłowego funkcjonowania. W konsekwencji "wizytówki" wielu polskich miast odstraszają potencjalnych turystów.
Na zdjęciu: toaleta dworca Zgorzelec Miasto.
Jeśli Ty również spotkałeś się z jakimś bublem prawnym i chciałbyś nam o tym opowiedzieć – ** Opowiemy Wasze historie na łamach Wirtualnej Polski.
Pazurami do przodu! Bo Unia każe...
Najsłynniejsze absurdy urzędnicze produkuje się od lat w Brukseli. Dyrektywy regulujące krzywiznę bananów i ogórków, które obowiązywały przez lata, są już powszechnie znane. Nieco rzadziej słyszy się, że urzędnicy postanowili dorobić ślimakom kręgosłup, kwalifikując je do "ryb słodkowodnych". Nieco mniej kontrowersyjne jest zaliczenie marchewki do owoców. Badania nad żywnością modyfikowaną genetycznie postępują, może więc dyrektywa europejskich urzędników wyprzedza swoje czasy? Obowiązujące przepisy o "owocowych marchewkach" są tylko szczytem góry lodowej. Ciekawsze od nich są debaty prowadzone przez Komisję Europejską.
- Tematem kilkugodzinnej debaty było siedzenie kierowcy w ciągnikach rolniczych i leśnych. Potem obradowaliśmy nad wycieraczkami w tych ciągnikach, a następnie nad lusterkami bocznymi. Mam obawy, że teraz przyjdzie czas na debatę nad siedzeniem pasażera. Pamiętam, że przez dwa i pół roku Komisja Europejska debatowała nad tym, jak ma być umieszczona w klatkach kura hodowlana. Stanęło na tym, że musi stać pazurami do przodu - mówił w wywiadzie dla portalu Naszemiasto.pl Mirosław Piotrowski, eurodeputowany PiS.
Jeśli Ty również spotkałeś się z jakimś bublem prawnym i chciałbyś nam o tym opowiedzieć – ** Opowiemy Wasze historie na łamach Wirtualnej Polski.
Chcesz mieć antenę? "To jest absolutnie niemożliwe"
Choć sprawa ta nie jest jednoznaczna - przez wielu może nie być uznana za absurd urzędniczy - postanowiliśmy ją zamieścić, ciekawi waszych opinii. Wśród wielu osób wzbudza bowiem wiele kontrowersji.
Michał, mieszkaniec Warszawy, nie wiedział, że trzeba mieć specjalne pozwolenie od wspólnoty mieszkaniowej. – Regularnie opłacam składki, myślałem, że nie będzie przeszkód – opowiada. Kupił antenę, za montera zapłacił blisko 200 zł. Niestety administracja odmówiła mu wydania klucza celem wpuszczenia fachowca na dach. Urzędniczka kazała napisać podanie o pozwolenie na zainstalowanie anteny. Na jego rozpatrzenie czeka już trzy tygodnie. – Podobno ma być ocenione przez eksperta, nie wiem jednak jakiego – mówi Michał, dziwiąc się obowiązującym przepisom. Podobną historię opowiedział nam Adam, któremu administracja również odmówiła zgody na zainstalowanie anteny. – Urzędnik nie powiedział dlaczego, jedynie poinformował, że jest to „absolutnie niemożliwe” – opowiada. Postanowił więc przyczepić ją do zewnętrznej elewacji budynku na własną rękę.
- To jest komuna. Traktuje się ludzi jak nieodpowiedzialnych, którzy nie wiedzą, co zakładają sobie nad głową. Czy te dachy naprawdę są tak mało wytrzymałe, że nie można zainstalować na nich anteny? – denerwuje się Michał. Wirtualna Polska skontaktowała się z administracją jednego z warszawskich budynków. Jak się dowiedzieliśmy, o tym, czy antena może być zainstalowana decyduje wspólnota, gdyż do niej należy m.in. dach i zewnętrzna elewacja budynku. Wielokrotnie jednak decyzje urzędników są odmowne. Powodem jest obawa uszkodzenia nawierzchni przez antenę.
Jeśli Ty również spotkałeś się z jakimś bublem prawnym i chciałbyś nam o tym opowiedzieć – ** Opowiemy Wasze historie na łamach Wirtualnej Polski.
"Możesz dostać mandat nawet siedząc w domu"
- Wrocławska paranoja szukania pieniędzy przechodzi wszystkie ludzkie możliwości. Nawet, jak siedzisz w domu możesz dostać mandat od straży miejskiej. Za co? A za brak numeru na budynku czy drzwiach. Oczywiście jest to szukanie kasy u zwykłych ludzi. Ciekawe, co jeszcze wymyślą samorządy - pisze Internauta Mariusz Cinglewicz w zgłoszeniu do Wirtualnej Polski.
Jeśli Ty również spotkałeś się z jakimś bublem prawnym i chciałbyś nam o tym opowiedzieć – ** Opowiemy Wasze historie na łamach Wirtualnej Polski.
Oszczędność w każdym gramie
Dlaczego listy, które znajdujemy w skrzynkach pocztowych mają doczepioną blaszkę? To nie znak firmowy konkurencji Poczty Polskiej. Blaszka jest sposobem na obejście obowiązującego w naszym kraju prawa.
Zgodnie z ustawą o prawie pocztowym, państwowe przedsiębiorstwo ma wyłączność na niektóre przesyłki. Doręczenie listów lżejszych niż 50 gramów poza Pocztą Polską, jest w Polsce nielegalne!
Dlatego firmy konkurujące z państwowym przedsiębiorstwem dociążają swoje listy specjalną blaszką.
Jeśli Ty również spotkałeś się z jakimś bublem prawnym i chciałbyś nam o tym opowiedzieć – ** Opowiemy Wasze historie na łamach Wirtualnej Polski.
Kino niezależne w serwisach pornograficznych? Tak każe ustawa
Według nowelizacji ustawy medialnej przygotowanej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, serwisy internetowe zamieszczające filmy będą musiały ostrożnie dobierać treści. Co najmniej 15% mają stanowić "audycje europejskie", a 10% filmy w języku polskim. W projekcie znalazł się też zapis, według którego 5% miały stanowić "europejskie produkcje niezależne". Problem w tym, że przepisy mają dotyczyć również serwisów tematycznych. W konsekwencji, w serwisach sportowych, politycznych, a nawet na stronach pornograficznych, mogło ustawowo zagościć ambitne kino europejskie. Każdy serwis ma ponadto ewidencjonować wszystkie treści, aby ułatwić urzędnikom kontrolę.
Niestety zwolennicy krzewienia kultury europejskiej, w tym produkcji niezależnych, mogą czuć się zawiedzeni. Kontrowersyjne zapisy mogą zostać ostatecznie usunięte z ustawy. Proces legislacyjny nadal trwa.
Jeśli Ty również spotkałeś się z jakimś bublem prawnym i chciałbyś nam o tym opowiedzieć – ** Opowiemy Wasze historie na łamach Wirtualnej Polski.
(ak, mb)