"Taka jest brutalna prawda". Ekspert nie zostawia suchej nitki na planie USA
W ostatnich dniach głośno jest o ujawnionym przez media planie pokojowym, który miały wypracować strona amerykańska z Kremlem. Nie brakuje słów krytyki. Plan ten stawia Ukrainę w tragicznym położeniu. - To rosyjski projekt z imprimatur Białego Domu - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską ekspert i były szef biura informacyjnego NATO w Moskwie Robert Pszczel. - Taka jest brutalna prawda - dodaje.
To portal Axios opublikował 28-punktowy plan pokojowy USA dla Ukrainy. Zgodnie z nim Kijów miałby zobowiązać się m.in. do nieprzystępowania do NATO, ograniczenia liczebności armii oraz oddania Rosji części terytorium. Do tego Ukraina miałaby uznać rosyjski za jeden z języków urzędowych.
Wołodymyr Zełenski wyraził gotowość do kontynuowania rozmów nad planem, co zakomunikował w orędziu do Ukraińców. - Spodziewam się rozmowy z prezydentem Trumpem w najbliższych dniach. Zdajemy sobie sprawę, że siła i wsparcie Ameryki mogą realnie przybliżyć pokój i nie chcemy tego stracić - powiedział.
Wśród opublikowanych punktów znajdują się zapisy mówiące też o tym, że tereny obecnie okupowane przez Rosję, a także te nieznajdujące się pod rosyjską kontrolą (jak pozostająca w rękach Ukraińców część obwodu donieckiego) zostaną de facto wcielone do Rosji.
Polska jest "wyjątkowo wrażliwa". Ekspert o aktach dywersji na torach kolejowych
Reakcje w samej Ukrainie są ostre. Przedstawicielka Ukrainy w ONZ Chrystyna Hajowyszyn oświadczyła w czwartek na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ wprost, że Kijów nie uzna swoich terytoriów za rosyjskie, nie zgodzi się na ograniczenie swojego prawa do samoobrony i nie przyjmie ograniczeń w wyborze sojuszników.
Pozostały w ukraińskich rękach region Donbasu stanowi od początku pełnoskalowej inwazji, jedną z głównych osi i celów rosyjskiej ofensywy. Region ten jest wyjątkowo silnie ufortyfikowany i stanowi o defensywie Ukraińców. Każda piędź ziemi, którą Rosjanie zajmują w obwodzie donieckim, okupiona jest olbrzymimi stratami.
Ten ufortyfikowany region, stanowiący zabezpieczenie przed pójściem wojsk Kremla dalej na Zachód, miałby zgodnie z postanowieniami planu trafić właśnie w rosyjskie ręce.
Robert Pszczel w rozmowie z Wirtualną Polską wprost mówi, że stanowi to zagrożenie dla Ukrainy. - To rozwiązałoby duży problem Rosji - mówi. Ekspert OSW i były szef biura informacyjnego NATO w Moskwie jednoznacznie negatywnie ocenia zarówno ten pomysł, jak i cały zarys przedstawionego przez USA planu.
"To nie jest plan pokojowy. To jest plan rosyjski"
- Jest to plan rosyjski, który został twórczo doprawiony przez wielkich speców od nieruchomości (Donald Trump i Steve Witkoff znają się z czasów pracy w branży deweloperskiej w Nowym Jorku - przyp. red.), a nie od polityki międzynarodowej. Taka jest brutalna prawda - mówi, nie owijając w bawełnę rozmówca WP. Ekspert wskazuje jednak, że największe zagrożenie widzi nie tylko w samej treści, lecz w fakcie, że projekt uzyskał aprobatę Białego Domu.
- Gdyby to przedstawił sam Putin, sprawa byłaby jasna. A tu mamy wizję, która uzyskała imprimatur Białego Domu. Zaakceptowanie jej choćby jako podstawy do dyskusji byłoby strategiczną porażką i błędem- mówi.
Podobnie opublikowany przez Axios plan ocenili w rozmowie z WP eksperci od dyplomacji prof. Artur Nowak-Far, były wiceszef MSZ w latach 2013-2015 i Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie. Pierwszy z nich zaznaczył jednak, że nie wiemy, czy plan jest prawdziwy.
"To sidła Kremla"
Były szef biura NATO w Moskwie ocenia, że propozycje dotyczące bezpieczeństwa mają charakter skrajnie niebezpieczny, m.in. sugerowane ograniczenia obecności NATO w regionie czy zobowiązanie Sojuszu do braku możliwości dalszego rozszerzenia organizacji.
- Jeden z punktów sugeruje praktycznie zmianę traktatu waszyngtońskiego. To zastawione sidła Kremla. To jest narracja z rosyjskiej propagandy: ekspansja NATO. NATO nie prowadzi "ekspansji", tylko rozszerza się na prośbę państw, które chcą bezpieczeństwa - wskazuje.
Zgoda na tak przestawiony plan byłaby natomiast w zasadzie "nagrodą dla Rosji za inwazję". Pszczel wskazuje, przy tym, że propozycje USA faktycznie prowadziłyby do uznania rosyjskich zdobyczy terytorialnych, a państwa regionu (w tym Polskę) stawiałyby w roli biernych obserwatorów.
- To podejście właściwie nagradzałoby Rosję za inwazję. Sojusznicy zostaliby sprowadzeni do jakichś wasali, którzy mają płacić nie wiadomo za co, bo żadnych twardych i konkretnych zobowiązań po stronie amerykańskiej w tym planie nie ma - podkreśla.
Ekspert przypomina przy tym, że projekt powstał bez konsultacji z państwami NATO i regionu, w tym z Warszawą, która jednocześnie znajduje się pod intensywną rosyjską presją hybrydową.
- To dotyczy nie tylko Ukraińców, dotyczy również nas. I nic nie było z nami konsultowane. Jeśli ktoś dziwi się negatywnej reakcji, to właśnie dlatego. Tak się nie postępuje z sojusznikami. Polska jest przedmiotem zmasowanego ataku - mówi.
Pszczel przyznaje przy tym racje premierowi Tuskowi, który w piątek w Sejmie określił agresywną postawę Rosji "formą terroryzmu państwowego". - W takim momencie mamy oddać Putinowi praktycznie wszystko? To absurd - podkreśla.
Według Pszczela przyjęcie planu w formie, która wyciekła do mediów, byłoby nie tylko szkodliwe, ale wręcz destabilizujące dla całego Zachodu.
- To jest zbyt poważne, żeby traktować to jako wewnętrzną sprawę administracji USA. A jeśli to ma zaowocować jakąś kłótnią transatlantycką, to trudno. NATO przeżyło gorsze wstrząsy - zaznacza.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski