Tak żyje górnik, który przepracował 27 lat w kopalni
- Jakie kokosy? Po opłatach zostaje nam 500 złotych na życie, na jedzenie – mówi WP Jerzy Chruściel, który pracował 27 lat w kopalni „Pokój” w Rudzie Śląskiej. Emerytowany górnik zaprosił nas do swojego domu i pokazał, jak naprawdę wygląda życie człowieka, który niemal wszystko oddał kopalni. - Jedyny luksusu, na jaki możemy sobie pozwolić, to czasem szynka. Żyjemy bardzo skromnie – mówi Krystyna Chruściel, żona pana Jerzego.
17.01.2015 | aktual.: 18.01.2015 09:54
Państwo Chruścielowie od lat żyją na górniczym osiedlu kilkaset metrów od kopalni „Pokój” w Rudzie Śląskiej. Ich mieszkanie znajduje się na parterze, jest bardzo ciemne, bo okna wychodzą na ścianę sąsiedniego budynku. Dom trzeba ogrzewać węglem. Małżeństwa nie stać na to, by zainstalować centralne ogrzewanie. – Sześć tysięcy to kosztuje. Kogo na to stać? – mówi Jerzy Chruściel. I dodaje, że na rok potrzebują 3-4 tony węgla. A to kosztuje ok. dwóch tys. zł.
- Prawdziwa pensja górnika to nie więcej niż trzy tysiące złotych. Po siedem to chyba w Warszawie zarabiają – mówi emerytowany pracownik kopalni. – Sprzątaczka lepiej zarobi niż my pod ziemią – dodaje. Przez 27 lat pracy nabawił się pylicy płuc, po wypadku pod ziemia lekarze zamontowali mu tez śruby w nodze.
Jerzy i Krystyna przyznają jednak, że mimo biedy są szczęśliwi. – Czasem się kłócimy, ale kto się nie kłóci. Ważne, że w razie potrzeby sąsiedzi pomogą. Na rząd, tych z Warszawy nie mamy co liczyć. To tylko kłamstwa – mówi Krystyna Chruściel.
Zobacz strajk górników w Rudzie Śląskiej:
Magda Kazikiewicz, Wirtualna Polska