Tak źle wygląda limuzyna po zderzeniu przy prędkości 30 km/h? Internauci pytają Audi i Jeremiego Clarksona

Z prędkością zaledwie 30km/h miała uderzyć w drzewo limuzyna Audi A8, wioząca premier Beatę Szydło w trakcie jej wypadku w lutym 2017 roku w Oświęcimiu. To najnowsze wnioski biegłych analizujących ten wypadek. Część internautów nie dowierza, że przy tak małej prędkości samochód mógł zostać tak zniszczony, a pasażerowie odnieśliby poważne obrażenia.

Tak źle wygląda limuzyna po zderzeniu przy prędkości 30 km/h? Internauci pytają Audi i Jeremiego Clarksona
Źródło zdjęć: © East News | FOT. GRZEGORZ SULKOWSKI / POLSKA PRESS
Tomasz Molga

13.01.2018 | aktual.: 13.01.2018 22:03

Zaczęło się to, w czym Polacy się lubują, czyli stanowcze tezy wysuwane na podstawie zdjęć i zażarte dyskusje: mogło tak być, czy nie mogło. Trudno się temu dziwić. Im więcej czasu mija od najsłynniejszego i najbardziej drobiazgowo badanego wypadku w Polsce, tym bardziej spada prędkość rządowej limuzyny. Według pierwszych doniesień rządowa kolumna poruszała się z prędkością ponad 80 km/h. Teraz to już tylko około 55 km/h. W opracowaniach wypadku rośnie za to groza drzewa rosnącego sobie przy ul. Powstańców Śląskich w Oświęcimiu.

W opinii, przygotowanej na użytek trwającego prawie rok śledztwa, biegli stwierdzają, że rządowa limuzyna jechała z prędkością ok. 55km/h. Jej kierowca rozpoczął hamowanie ale trafił na studzienkę w jezdni, co utrudniło manewr. Biegli wyliczyli, że funkcjonariusz na reakcję miał sekundę. Po uderzeniu w Fiata, wjechał w drzewo z prędkością 30km/h. To ustalenia na podstawie monitoringu.

Po ujawnieniu w mediach tych wniosków internauci nie dowierzają, że pasażerowie limuzyny klasy premium mogliby doznać poważnych obrażeń. Przypomnijmy, że premier Beata Szydło doznała złamania mostka, zaś poważnego złamania nogi doznał jeden z funkcjonariuszy BOR.

Mnożą się przy tym pytania o dynamikę podobnych zderzeń. Zwolennicy teorii zamachu w Smoleńsku nie wierzą w teorię "pancernej brzozy", która zniszczyła skrzydło samolotu. Do podobnego zjawiska doszło w przypadku zderzenia limuzyny wiozącej premier. Internetowi komentatorzy wyciągają filmy z crash testów samochodów marki Audi. Te zaś pokazują, że samochody zazwyczaj nie są aż tak masakrowane.

"Czy kolega może na szybko sprawdzić moje wyliczenia? Przy masie 3 t i 30 km/h wyszło mi jakieś 104 kJ. Cokolwiek niewiele jak na zniszczenia samochodu, nawet ze strefami zgniotu" - pisze jeden z komentatorów.

Audi i TOP Gear wezwane do tablicy

Oszacowanie prędkości rządowej limuzyny sprowokowało lawinę przekornych pytań o bezpieczeństwo klientów Audi. W ten sposób wywołany został do tablicy sam producent. Jednak nie zareagował. Internauci zwrócili się z pytaniami do Jeremiego Clarksona i Richarda Hammonda, twórców popularnego na całym świecie programu motoryzacyjnego Top Gear. Wsławili się oni rekonstrukcją wypadku auta osobowego z ciężarówką. Gdyby wzięli się za wypadek premier Polski, mieliby murowany hit. Tak właśnie zrobił kanał telewizyjny National Geographic, który odcinek serialu "Katastrofy w przestworzach" poświęcił o katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku.

Oszacowanie przez biegłych prędkości zastanawia też obrońcę Łukasza K., kierowcy seicento, którego w tej chwili prokuratura obwinia o nieumyślne spowodowanie wypadku. - W przyszłym tygodniu podejmę decyzję, czy składać zastrzeżenia do opinii biegłych rekonstruujących wypadek - zapowiedział dziennikarzom krakowski adwokat Władysław Pociej.

Tuż po wypadku większą prędkość i dynamikę wypadku premier sugerował Tomasz Mikos, inżynier rekontrujący wypadki drogowe. Swoje nieoficjalne opracowanie zakończył wnioskiem, aby prokuratura "dokładnie przeanalizowała" prędkość rządowej kolumny. Dla niego 50 km/h brzmiało nieprawdopodobnie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1266)