Tak urzędnicy zwalczają smog. Wystarczy pokolorować mapę na zielono i już powietrze jest zdrowe
Nie wiedziałem, czy krzyczeć do tych ludzi, dzwonić po policję, czy jak. Kopali piłkę na boisku ośrodka sportu otuleni rakotwórczym smogiem. Również spacerowicze w Parku Zdrowie znajdowali się w centrum syfu 30-krotnie przekraczającego normy. W tym czasie oficjalny czujnik inspektoratu ochrony środowiska pokazywał bezpieczne stężenie pyłu - Marcin Mizgalski z Legionowa pokazał Wirtualnej Polsce jak w Polsce manipuluje się danymi o smogu w powietrzu.
Wystarczy kupić urządzenie mierzące zawartość pyłów w powietrzu, a znajdziecie się w innym świecie. Nie zielonym, bezpiecznym do życia, jak przekonuje tej jesieni Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska, ale zatrutym rakotwórczymi pyłami. Marcin Mizgalski, żaden tam zielony aktywista, tylko zwykły mieszkaniec, nie wierzył w oficjalne dane o smogu. Co innego czuł nosem i w płucach. Kupił sobie kilka zaawansowanych czujników mierzących cząsteczki pyłów. Po ich włączeniu przeżył szok.
- W czasie kiedy stacja GIOŚ w Legionowie wskazywała nieszkodliwy, oznaczony zielonym kolorem, poziom pyłu PM 2.5 wartość około 60-80 , mój czujnik wskazywał wartości od 389 do 647. Norma WHO mówi o nieprzekraczalnym poziomie 20 mikrogramów pyłu PM2.5 na metr sześcienny powietrza - mówi Mizgalski. Dalej twierdzi, że historia jego pomiarów własnych wskazuje, że Legionowo, podwarszawska miejscowość, w której dymi 1500 węglowych palenisk w domach jednorodzinnych to typowy "smogogród".
Bo wiatr przegonił dym
Teraz najlepsze, czyli z czego wynika różnica? Dane GIOŚ pokazują uśrednione wartości pomiarów. Teoretycznie i tylko na papierze przynosi to radykalną poprawę jakości powietrza. Załóżmy, że Kowalski z Nowakiem wracają po godzinie 17 z pracy i zaczynają podsypywać do pieca. Wtedy niebo nad dzielnicą robi się szare od dymów z kominów. W tym czasie stacja GIOŚ jeszcze nie reaguje, bo uśrednia pomiar z godzin, kiedy kominy nie dymiły. A jeszcze lepiej, kiedy pojawi się wieczorny wiatr - smog przeleci i znowu jest zielono.
Aferę z kolorowaniem map dotyczących smogu w całej Polsce wykryli również prawnicy organizacji Client Eartch. 16 listopada Europejska Agencja Środowiska uruchomiła mapę smogu aktualizowaną na bieżąco. W momencie premiery Polska od razu zajarzyła się na niej jako czerwona plama spowita smogiem. W tym czasie na stronach GIOŚ nie było alarmów. Było tak zielono, że tylko oddychać pełną piersią. To o tyle dziwne, że obie mapy pracują na tych samych czujnikach. Jednak zgoła inaczej prezentują dane o zagrożeniu smogiem.
Różnica wygląda tak:
- Uważamy, że pomiary GIOŚ nie prezentują właściwego poziomu zagrożenia smogiem w Polsce. Przyjęta metodologia Polskiego Indeksu Jakości Powietrza polepsza te dane. Tymczasem Poalcy nie są bardzie odporni na smog niż mieszkańcy pozostałej części UE - mówi Małgorzata Smolak z Client Eartch. Według niej ryzyko chorób i pogorszenia zdrowia ze względu na smog lepiej opisuje właśnie wartość indeksu europejskiego dla tych zanieczyszczeń. Liczony jest jako średnia 24-godzinna i uwzględnia narażenie ludzi na pył PM 2.5 w ciągu doby.
W przypadku najbardziej groźnego dla zdrowia benzopirenu o udowodnionym działaniu rakotwórczym mapa wygląda tak:
Dlaczego nie biją na alarm?
GIOŚ opublikował oświadczenie, tłumacząc dlaczego pomiary są bardziej doskonałe. Uwzględniają one, że jakość powietrza w ciągu doby poprawia się dzięki cyrkulacji powietrza. Stężenie pyłu, które w Europie powoduje alarm smogowy akurat w Polsce nie musi oznaczać naruszenia norm. A to dlatego, że polskie stacje podają je w trybie godzinowym. I tu kryje się niespodzianka "Zarówno UE jak i WHO nie określiły dopuszczalnego stężenia jednogodzinnego pyłu zawieszonego".
"Mając na uwadze dotychczasowy sposób prezentowania informacji o jakości powietrza przez Europejską Agencję Środowiska, zaprezentowane nowe podejście KE do prezentowania informacji o jakości powietrza, a przede wszystkim nasze dwuletnie doświadczenia związane z prezentowaniem Polskiego Indeksu Jakości Powietrza - GIOŚ będzie kontynuował prace nad rozwojem systemu prezentowania informacji o jakości powietrza w Polsce" czytamy w oświadczeniu.