Tak PiS zdobywa pieniądze na politykę w Brukseli
15 osób i instytucji z Polski wpłaciło w 2015 roku na konta think tanku New Direction około 800 tys. zł - informuje wyborcza.pl. Jak donosi portal, żaden z darczyńców nie chce na ten temat rozmawiać. New Direction ściśle współpracuje bowiem z Sojuszem Konserwatystów i Reformatorów w Europie (ACRE), do którego w Parlamencie Europejskim należy PiS.
14.03.2017 | aktual.: 14.03.2017 11:47
ACRE to europejska partia polityczna, do której należą m.in. PiS i brytyjscy torysi. Zarówno ona, jak i wspierający ją think tank New Direction, utrzymują się ze środków unijnych (85 proc.) oraz dotacji (15 proc.). Zgromadzenie wymaganej sumy ma być jedynie dowodem, że dana fundacja ma określone poparcie społeczne. Pojedyncze dotacje nie mogą przekraczać kwoty 12 tys. euro.
Wyborcza.pl informuje, że w związku z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi, w 2015 roku na konto ACRE i ND wpłynęły z Polski niespotykane dotąd kwoty. Jak to działało?
Na finiszu kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość przygotowało w Warszawie przy ul. Mińskiej potężną konwencję pod hasłem "Ostatnia prosta". Wydarzenie zorganizowane w siedzibie spółki Justpoint kosztowało wówczas 930 tys. zł.
Miesiąc wcześniej ta sama firma zorganizowała PiS konwencję w hali ATM. Za tę zapłacono z kolei 850 tys. zł. W ramach podobnych projektów Justpoint zarobiła tylko w 2015 roku 4 mln 800 tys. zł. Na konto ACRE przelała natomiast maksymalną możliwą kwotę dotacji - 12 tys. euro.
Kampania PiS i Andrzeja Dudy
Podobnie wyglądać miała współpraca partii Jarosława Kaczyńskiego z firmą Media Film Dariusza Gąsiora. Krajowe Biuro Wyborcze poinformowało, że "za obsługę spotkań z wyborcami Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego" otrzymali 213 tys. zł, a w ramach całej kampanii parlamentarnej 579 tys. zł.
Nie mniej dochodowa miała być również współpraca promująca kandydata na prezydenta Andrzeja Dudę. Do Gąsiora miało bowiem trafić co najmniej 250 tys. zł. Na konto New Direction przelano w zamian 10 tys. euro. Gąsior tłumaczył jednak, że w przeszłości na liście jego kontrahentów znalazły się np. PSL, LPR, SLD i AWS, więc we współpracy z PiS nie widzi nic dziwnego.
Co ciekawe, dotacje na rzecz ND i ACRE miały realizować nie tylko firmy, ale również osoby prywatne. Jedna z nich to Magdalena Socha. Dziennikarze zastali w domu tylko jej matkę, która poinformowała, że jest zaskoczona wpłatą córki. Intrygujące miało być dla niej nie tylko to, skąd Magdalena Socha wzięła 12 tys. euro, ale również fakt przelania ich na konto PiS, którego nie popiera.
Inna z wpłacających to Barbara Radecka z Warszawy. Zapytana o całą sprawę poprosiła o kontakt telefoniczny w późniejszym terminie. Przy pierwszej próbie powiedziała, że jest na wyjeździe, przy drugim, że odmawia komentarza.
Wszystko zgodnie z prawem. "Bo tak to działa"
Pozostałe osoby i firmy również uciekały od odpowiedzi na pytania lub podkreślały, że nie widzą w swoim postępowaniu nic złego. Czy mają rację?
Szefowa komisji kontroli budżetowej Parlamentu Europejskiego Ingeborg Grassle tłumaczy, że "taki system finansowania nie jest sprzeczny z przepisami".
Uważa, że zasady powinny być bardziej rygorystyczne, ale zarazem jest pesymistyczna co do szans na zmianę. - Każda próba poprawienia zasad finansowania partii napotyka zorganizowany opór - tłumaczy Grässle. Chociaż takie zależności wyglądają dość niepokojąco, są w świecie polityki na porządku dziennym.