Tak PiS zastawiło w Sejmie pułapkę na opozycję. TVP INFO już uderza w PO
"PO próbuje rozpętać polityczną burzę w dniu przyjazdu prezydenta USA" - ogłasza TVP INFO. To komentarz do wniosku o odwołanie Mariusza Błaszczaka. I dowód na to, że PiS skutecznie zastawiło pułapkę na opozycję. Bo to Marek Kuchciński, wiceprezes PiS, a nie Grzegorz Schetyna czy Borys Budka, wybrał datę sejmowego głosowania.
Prawo i Sprawiedliwość po raz kolejny zastawia pułapkę na opozycję. Chodzi o debatę nad odwołaniem ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka. Zaczęła się ona na kilkanaście godzin przed przylotem do Warszawy prezydenta USA Donalda Trumpa. I to pomimo tego, że wniosek złożono już w czerwcu. Zgodnie z regulaminem powinien być on rozpatrzony na poprzednim posiedzeniu Sejmu. Później dyskusję zaplanowano na piątek, już po wylocie Trumpa.]
"Marszałek łowca". Kosiniak-Kamysz do Kuchcińskiego
Jednak w ostatniej chwili marszałek Sejmu Marek Kuchciński zdecydował, że dyskusja o dokonaniach Błaszczaka odbędzie się przed przylotem Trumpa. Rzutem na taśmę politycy opozycji próbowali namówić Kuchcińskiego do przeniesienia debaty na piątek. - Nie dajmy się złapać w sidła marszałka Kuchcińskiego - apelował lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Nie jestem łowczym, tylko marszałkiem - odpowiedział Kuchciński. Ogłosił jednak przerwę i zwołał Konwent Seniorów.
Ale PiS się nie złamało i debata rozpoczęła się tuż po godzinie 9. Już kilka minut po wznowieniu obrad poseł PiS zarzucił PO próbę osłabienia Błaszczaka przed przyjazdem Trumpa. Jeszcze dalej poszła rządowa telewizja, która dopuściła się jawnej manipulacji, obwiniając PO za datę debaty nad wnioskiem.
Podobną retorykę stosowano podczas debaty nad odwołaniem szefa MON Antoniego Macierewicza. Wówczas Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wybrał datę głosowania tuż przed szczytem NATO w Brukseli.