Tak kradną nad polskim morzem. Były złodziej opowiada nam, jak sami prowokujemy kieszonkowców© WP.PL | Paweł Kuczyński

Tak kradną nad polskim morzem. Były złodziej opowiada nam, jak sami prowokujemy kieszonkowców

8 lipca 2018

Kasę puścisz w restauracjach, barach i dyskotekach. Westchniesz, ale zabawa ci się należy. Gorzej gdy twoje pieniądze przytulą złodzieje. Oni na portfele turystów w kurortach patrzą jak chłop na pole dojrzałego zboża - trzeba to sprzątnąć. - Zawodowiec, nawet gdy sam się urlopuje, nie przepuści łatwej okazji - ostrzega były złodziej "Fryzjer".

Woda za zimna, na plażach tłok, a w knajpach drożyzna - wypoczynek nad Bałtykiem to nie jest szczyt marzeń. Jednak gdy przychodzi lato, wskakujemy w samochód i pędzimy na północ. Na smażoną rybkę, na piwo z sokiem i drzemkę na kocu. A w najbliższych dniach będzie ona bardzo przyjemna, bo prognozy zapowiadają słońce i rozkoszne 25-27 stopni.

Spacer po zapiekankę, telefon ląduje na kocu

Kiedy wreszcie dotrzemy na plażę, wykopiemy dołek i wyciągniemy się na ręczniku. Oczywiście wyjmiemy komórkę, bo przecież: trzeba sprawdzić, co znajoma wrzuciła na fejsa, jak stoi dolar w kantorach i co Stuhr junior znowu chlapnął. Kiedy zaburczy nam w brzuchu, pomyślimy, że zapiekanka w pobliskim barze będzie tak pyszna, jakby serwowano ją w restauracji nagrodzonej gwiazdką Michelin. Będziemy udawać, że nie widzimy, jak spocony barman wsadza ją do mikrofali. Zanim jednak wyruszymy w drogę, wyciągniemy kasę z portfela i rzucimy go na koc obok telefonu komórkowego. Przecież nie będziemy tego taszczyć w kąpielówkach, a trzymać też jakoś nieporęcznie.

Obraz
© Shutterstock.com / W czasie wypoczynku na plaży łatwo o rozkojarzenie. Złodziej wykorzystują to w bezwzględny sposób

Kiedy już otrzepiemy piasek z pleców, udamy się do baru. Tam zakręci nam się w głowie, bo tuż przed nami czeka Ewa Chodakowska. No, w każdym razie bardzo do niej podobna dziewczyna. Tracimy z pola widzenia cały świat, nie wspominając o dobytku pozostawionym na kocu. Gdy wrócimy z zapiekanką, będziemy chcieli wrzucić zdjęcie na fejsa. Ale nie będzie jak. Drobnych też już nie ma gdzie schować. Wtedy przypomnimy sobie, że obok koca kręcił się nie tak dawno jakiś typ. Ale kto by podejrzewał?

Chodził z wykrywaczem metalu, ukradł buty

Banalne? Zbyt proste? Tak, ale rzeczywiste. Dla złodzieja to idealna okazja, by wejść w posiadanie cudzej rzeczy. Co roku tysiące ludzi popełnia ten sam błąd. Roztargnienie, nieuwaga, brak skupienia. Przecież to w końcu wymarzony urlop.

"Fryzjer" i zajmował się zawodowo kradzieżami, dziś prowadzi w TVN Turbo program "Złodzieje". W rozmowie z WP potwierdza tę diagnozę: - Większość z nas jest święcie przekonana, że „kto jak kto, ale ja pilnuję swoich rzeczy”. Idąc z plaży do morza, prosimy rodzinę siedzącą z boku, by przez chwilę rzucili okiem na nasz dobytek. Ale wiadomo, jak to wygląda. Każdy jest zajęty sobą. Sąsiedzi przez chwilę popatrzą, a potem zajmą się rozmową. Przechodzący złodziej łapie torbę i po sprawie.

Do tego "złodziej nadbałtycki" to gatunek niewybredny. Przeczytajcie list zrozpaczonej internautki, która spędzała wakacje w zachodniopomorskim:

“Będąc z rodziną na plaży w Chłopach, doświadczyliśmy niemiłego zdarzenia. Skradziono nam ....buty. Ja wiem, że brzmi to bardzo zabawnie, sama do końca nie wierzyłam, jak mąż mi o tym powiedział, wzięłam to za niezły żart, ale niestety to prawda. Jak zaczęliśmy sobie przypominać, kto był koło nas na plaży i kto przechodził, doszliśmy do wniosku, że złodziej posłużył się doskonałym kamuflażem. Wokół nas i innych plażowiczów przechodził kilka razy i to dość blisko naszych ręczników pan z wykrywaczem metali i dużym plecakiem na plecach. Co chwilkę się pochylał, sprawdzał coś, przesypywał piasek" - opisuje kobieta.

"Może nie byłoby w tym nic dziwnego, ale później sobie przypomniałam, jak mój znajomy opowiadał, że sam szukał na plaży skarbów z wykrywaczem metali, bo wczasowicze rzeczywiście gubią mnóstwo rzeczy, najczęściej drobne pieniądze, biżuterię. Ale mój znajomy robił to o czwartej nad ranem, kiedy plaża jest kompletnie pusta, bo co to za zbieranie między kocami plażowiczów. No i wracając do mojej historii, będąc z dziećmi na plaży, nie zawsze patrzymy, co się dzieje wokoło, bardziej skupieni jesteśmy na pilnowaniu pociech przy brzegu. I tak oto tym sposobem zostaliśmy pozbawienie butów, zniknęły sandały syna, nowe, bo niedawno sobie kupił... Wracał do Koszalina na boso. Buty położył nieco dalej od nas, ale w zasięgu ręki. Widać to wystarczyło, żeby je ukraść. A pan z wykrywaczem zapytany, czy czasem nie widział naszych butów, zaczął dziwnie odpowiadać i ...uciekł" - kończy internautka..

Złodziej zaczyna swoją pracę już w pociągu

To, że złodziej nadbałtycki to typ "wszystkożerny", już wiemy. Występuje jednak nie tylko na plażach. Idealnym terenem łowieckim są dla niego nocne pociągi. To w nich latem złodzieje mają prawdziwe żniwa. Kradną, gdy ludzie tracą czujność i śpią w przedziałach. Albo w największym tłoku, gdy pasażerowie wsiadają i wysiadają, przeciskają się przez korytarz w poszukiwaniu wolnego miejsca.

Zobacz także: Pierwszy dzień wakacji. Sprawdzamy jak Polacy wypoczywają nad Bałtykiem

Wróćmy jednak na plażę. Według policjantów kradzieże na nich to codzienność, a sprawę ułatwia złodziejom niefrasobliwość wypoczywających. Przekonuje o tym rzecznik prasowy komendy powiatowej w Lęborku Małgorzata Zielke. Rozmawiamy o Łebie, jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc nad morzem.

– Poza sezonem w Łebie mieszka nieco ponad 3 tysiące ludzi, w wakacje jest ich 50 tysięcy. Napływ przyjezdnych powoduje, że nagminnie odnotowujemy zakłócanie ciszy nocnej, porządku czy interweniujemy przy bójkach. Oczywiście zdarzają się również przypadki kradzieży. Urlopowicze zabierają ze sobą najcenniejsze rzeczy, a powinni tylko te najpotrzebniejsze. Na kocach lądują laptopy, tablety, telefony, karty kredytowe. A że okazja czyni złodzieja, na efekty rozkojarzenia turystów nie trzeba długo czekać – mówi Małgorzata Zielke.

"Fryzjer" dodaje, że wiele błędów popełniamy jeszcze przed wyjazdem na urlop. I przypomina, by pozbyć się z dokumentów wszystkich karteczek z zanotowanymi hasłami PIN czy kodami do naszych domów. – Przez taki świstek możemy stracić dużo więcej niż portfel z pieniędzmi. Nie zabierajmy też ze sobą na wyjazd za dużo gotówki. Lepiej wypłacić część w trakcie pobytu.

Równie nieroztropnie zachowujemy się w mediach społecznościowych. Bo sami zapraszamy włamywaczy do naszych mieszkań. - Zanim wyjedziemy na tygodniowe wakacje, opowiadamy o tym znajomym i piszemy na Facebooku. Chwalimy się, że czeka nas wspaniały urlop, a złodziejom dajemy prosty komunikat: „Wchodź i bierz co chcesz”. - ocenia "Fryzjer".

Przez okno do pokoju. A tam łatwy łup

- Nad Bałtykiem grasują trzy grupy złodziei – dodaje rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka. – Pierwsza z nich to, mówiąc najoględniej, przedstawiciele marginesu społecznego, którzy pojawiają się na polach namiotowych i plażach. Obserwują wcześniej urlopowicza i wykorzystują moment nieuwagi. Często kręcą się wzdłuż ogrodzenia przy polu namiotowym, by przeskoczyć przez siatkę i dostać się do namiotu bądź zabrać pozostawioną odzież. Ich łupem padają też telefony zostawione np. na ręczniku. Druga grupa, bardziej profesjonalna, kradnie w ośrodkach wczasowych i hotelach. Ta grupa przyjeżdża na „gościnne występy” nad morzem w okresie wakacyjnym. Dostaje się przez okna do środka i zabiera cenne rzeczy: pieniądze, biżuterię, gadżety itd. Niestety, często zostawiamy to na widoku. A powinniśmy schować w hotelowym sejfie – mówi Ciarka. - Trzecia grupa to kieszonkowcy. Ci buszują najczęściej w tłumie na deptakach i w pociągach.

"Fryzjer" ma podobne doświadczenia. Według niego zorganizowane grupy przestępcze zazwyczaj doskonale wiedzą, po co wchodzą do kwater, ale większość włamań to spontaniczne działanie. - Złodziej widzi uchylone okno czy drzwi balkonowe i od razu dostaje się do środka. Nawet gdy zostanie przyłapany, udaje, że się pomylił i zabłądził. Szybko wychodzi i znika – przyznaje „Fryzjer”.

Zaglądamy do policyjnej kroniki nadmorskich kradzieży. Sierpień 2016. Język nieco chropowaty, ale oddaje realia: „Policjanci z Sopotu w ciągu dwóch dni zatrzymali i postawili zarzuty kradzieży dwóm mężczyznom, którzy okradali śpiących na plaży turystów. Mężczyznom grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Policjanci zwłaszcza podczas sezonu letniego otrzymują zgłoszenia o kradzieżach, do których doszło na plaży. Charakterystyczne dla tych przestępstw są okoliczności, w których do nich dochodzi. Z ustaleń policjantów wynika, że do zgłoszonych 21 sierpnia tego roku przez trzech turystów kradzieży doszło w momencie, kiedy spali na plaży, a ich rzeczy osobiste pozostawione były bez nadzoru. Bezwzględnie wykorzystali to złodzieje, którzy ukradli pokrzywdzonym między innymi telefon komórkowy oraz portfele, w których oprócz dokumentów i rzeczy osobistych znajdowały się karty płatnicze, które złodzieje wykorzystali, dokonując transakcji zbliżeniowych na kwotę kilkuset złotych w sklepach na terenie miasta”.

Najgorzej jest w Mielnie, we Władysławowie też trzeba uważać

- W Świnoujściu złodzieje uwielbiają kraść w kawiarniach i restauracjach. Potrafią przysunąć krzesło i niepostrzeżenie wyciągnąć portfel z torebki lub kieszeni. Wyszukują też osoby pod wpływem alkoholu, których okradzenie nie sprawia problemu. W Międzyzdrojach mamy problem z kradzieżami w kwaterach czy domkach wczasowych. W Dziwnowie często dochodzi do kradzieży na plaży. Najgorzej jest w Mielnie. Tam zjeżdża się najwięcej młodzieży, a alkohol leje się strumieniami. Tu kieszonkowcy mają raj – mówi nam jeden z zachodniopomorskich policjantów. Z kolei na Pomorzu największy problem występuje na najbardziej zatłoczonej plaży we Władysławowie. Tu złodzieje wykorzystują to, że plażowicze ściśnięci są jak przysłowiowe śledzie.

Obraz
© PAP | Parawan w parawan, ciało w ciało, koc w koc - idealne miejsce na złodziejskie żniwa | Marcin Bielecki

Okradziony turysta zagraniczny rezygnuje

Pocieszeniem jest fakt, że liczba turystów nad polskim morzem rośnie, a liczba przestępstw spada. - Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2016 roku w powiatach i miastach nadmorskich przebywało ponad 4 mln turystów, czyli osób nocujących co najmniej raz. Z różnych badań naukowych wynika zaś, że w rzeczywistości liczba ta jest większa i może sięgać 5 mln osób. Tymczasem policja zarejestrowała wtedy ponad 37 tys. przestępstw, w tym 23 tys. przeciwko mieniu i około 800 przeciwko życiu i zdrowiu. Na pewno liczby byłyby większe, ale ze zgłaszania przestępstw ze względu barierę językową rezygnuje wielu zagranicznych turystów – mówiła niedawno temu w mediach geograf przestępczości Natalia Sypion-Dutkowska z Uniwersytetu Szczecińskiego.

Według niej w miejscowościach nadmorskich najczęstsze są właśnie kradzieże, bo złodziejom sprzyja tłok na i anonimowość. Zdaniem "Fryzjera" w takich okolicznościach w złodzieju odzywa się zawodowy instynkt. - Profesjonalista w tym fachu nie przepuści żadnej okazji. Znajomy był kiedyś z żoną na romantycznej kolacji. Podchodząc do baru, zauważył, że ktoś zostawił na blacie kluczyki do auta. Wyszedł więc na zewnątrz, odjechał samochodem cztery ulice dalej i dopiero wtedy wrócił do stolika, gdzie czekała żona – opowiada WP "Fryzjer". I apeluje, by myśleć o tym, co się robi, ale na koniec ma złą wiadomość: - Jeśli złodziejowi będzie bardzo zależało i tak znajdzie sposób, by nas okraść.

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (303)