ŚwiatTak boją sie porwania, że wszczepiają sobie chipy

Tak boją sie porwania, że wszczepiają sobie chipy

Bogaci Meksykanie, z obawy przed porwaniem, wydają tysiące dolarów na specjalne microchipy wszczepiane pod skórę. Implanty wysyłają sygnał, dzięki któremu można namierzyć jego właściciela - podał magazyn "New Scientist".

25.08.2008 | aktual.: 25.08.2008 13:17

Poza obszarami konfliktów, jak Irak, Meksyk jest krajem, gdzie najczęściej dochodzi do uprowadzeń. Oficjalne statystyki mówią o 751 porwaniach w zeszłym roku, jednak według niezależnego instytutu ICESI ta liczba dochodzi do 7 tys.

Meksykanie wszczepiają chipy, bo boja się, że tylko tak mogą w przypadku porwania uratować życie. Firma Xega, która sprzedaje implanty twierdzi, że ma ponad 2 tys. klientów. Chip kosztuje około 4 tys. dolarów, ale trzeba liczyć dodatkowe opłaty około 2 tys. dolarów rocznie za ochronę firmy.

Implanty wielkości ziarnka ryżu są umieszczane w ciele klienta strzykawką. Nadajnik z chipa łączy się z większym GPS, który nosi klient. Jeśli właściciel naciśnie specjalny przycisk, urządzenie wysyła do firmy dane o lokalizacji klienta.

Katherine Albrecht, amerykańska aktywistka, twierdzi, że chipy są zwykłymi gadżetami. Można za ich pomocą zidentyfikować osobę, ale by ja zlokalizować potrzebny jest większy GPS, który porywacz może łatwo znaleźć i zniszczyć. Albrecht twierdzi, że to strach sprawia, że bogaci Meksykanie kupują niesprawdzoną technologię. Mają pieniądze i boją się, że mogą zostać porwani, to wystarcza, żeby byli podatni na oferowane im fałszywe poczucie bezpieczeństwa, bo nie jest to niczym więcej - powiedziała Albrecht.

28-letnia Cristina, która wszczepiła sobie chip rok temu, razem z siedmioma innymi członkami swojej rodziny, twierdzi, że wcale nie trzeba być bogatym, żeby zostać porwanym. Każdy żyje w strachu - twierdzi Meksykanka.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)