Tak blisko klęski Erika Steinbach jeszcze nie była
Jeszcze nigdy Erika Steinbach nie była tak blisko ostatecznej klęski. Wkrótce okaże się, czy nie straci wpływu na sposób upamiętnienia losu Niemców wysiedlonych po II wojnie światowej - pisze dziennik "Polska The Times" piórem Andrzeja Godlewskiego.
08.09.2010 | aktual.: 08.09.2010 12:27
W poniedziałek swoją pracę w Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", która ma zbudować w Berlinie ośrodek dokumentujący wysiedlenie Niemców, zawiesiło dwóch przedstawicieli Centralnej Rady Żydów w Niemczech - prof. Salomon Korn i Lala Süsskind. Ich decyzja sprawiła, że niemiecka opinia publiczna na nowo zainteresowała się działalnością fundacji - zaznacza gazeta.
Przedstawiciele środowisk żydowskich nie mogli się pogodzić z publicznymi wystąpieniami dwóch zastępców członków rady fundacji rekomendowanych przez Związek Wypędzonych, której przewodniczy Erika Steinbach. Powiedzieli oni m.in. że już przed wojną Polacy i Czesi mieli plany deportacji Niemców i zwyczajnie skorzystali z okazji, którą dał im Hitler.
Politycy Partii Zielonych i Lewicy zażądali natychmiastowego odwołania przedstawicieli Związku Wypędzonych z rady fundacji, a była przewodnicząca Bundestagu Rita Süssmuth z CDU skrytykowała kompromis, który zawarto na początku roku z organizacją Steinbach.
Kolejne złe wiadomości dla Steinbach mają nadejść w następnych dniach. W czwartek grupa uznanych niemieckich historyków chce zaprezentować propozycję dokumentacji losu wysiedlonych Niemców, która ma odpowiadać prawdzie historycznej, nie niszczyć pojednania z sąsiadami Niemiec oraz ma być niezależna od Związku Wypędzonych. Zaś w sobotę na corocznym Dniu Stron Ojczystych (Tag der Heimat) organizowanych przez Związek Wypędzonych, inaczej niż w przeszłości, nie pojawi się ani prezydent, ani kanclerz Niemiec - podkreśla "Polska The Times".