Tak b. szef Amber Gold tłumaczy zatrudnienie Michała Tuska
- Mi to było bardzo nie na rękę, żeby zatrudniać Michała Tuska. Z tego względu, że to był syn premiera. Nie chciałem, żeby polityka mieszała mi się w działalność biznesową spółek - stwierdził Marcin P. przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Podkreślił też, że "nigdy nie było takiego założenia", by syn Donalda Tuska miał być kamuflażem dla jego działalności.
28.06.2017 | aktual.: 29.06.2017 13:18
Twórca Amber Gold jest przesłuchiwany w warszawskim Sądzie Okręgowym. Relację na żywo z wydarzenia możecie śledzić na portalu money.pl.
Marcin P. zapewnił, że Michał Tusk nigdy nie został przez niego wykorzystany "w jakicholwiek sytuacjach politycznych". Jak dodał, syn Donalda Tuska miał się zajmować tylko i wyłącznie kontaktami między dyrektorem zarządzającym OLT Express Jarosławem Frankowskim, lotniskiem w Gdańsku i uzyskiwaniem informacji z tego lotniska odnośnie możliwości rozwoju siatki połączeń.
Poufne informacje
Poseł PiS Marek Suski pytał o informacje, które Michał Tusk miał przekazywać na temat firmy Wizz Air. - Stwierdził pan podczas zeznania, że kwestie, o których informował syn premiera, należą do kategorii poufnych, czy pan potwierdza, że były jakieś poufne informacje? - pytał Suski.
- Z mojej wiedzy - tak. Cały czas mówię o dofinansowaniach, które były organizowane za pośrednictwem tej gdańskiej organizacji turystycznej. To są informacje poufne, tego pan nie znajdzie na żadnej stronie internetowej, ani jak pójdzie pan do prezesa portu lotniczego - powiedział Marcin P.
Suski pytał też Marcina P. , za co płacił Michałowi Tuskowi. - Michał Tusk stwierdził podczas przesłuchań, że przekazywał tylko informacje ogólnie dostępne na stronach internetowych - przypomniał PiS.
Były szef Amber Gold oznajmił, że oprócz artykułu do autoryzacji, "nie przypomina sobie", by Michał Tusk mu "coś wysłał". - Nie był mi bezpośrednio podległy, nie wiem co dokładnie robił - tłumaczył przed komisją śledczą.
- Można tak też to określić (że płaciłem Michałowi Tuskowi za przekazywanie poufnych informacji) - dodał.
Wcześniej były szef Amber Gold podkreślił, że nie zależało mu na "umoczeniu rządu Donalda Tuska".
- Tak, miałem kontakty (z politykami), ale nie udzielę odpowiedzi, z kim. Nie będę wymieniać ilości osób. Uważam, że ta część jest objęta tajemnicą - mówił Marcin P. przed komisją śledczą ds. Amber Gold.
"Wiedzieliśmy z ojcem, że to lipa"
W połowie 2011 r. spółka Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express - linie OLT Express rozpoczęły działalność 1 kwietnia 2012 r. Po upadku OLT Express pod koniec lipca 2012 r. okazało się, że ze spółką współpracował pracujący w Porcie Lotniczym w Gdańsku Michał Tusk.
Zobacz również:
Syn Donalda Tuska zeznawał przed komisją tydzień temu. Przesłuchanie trwało 8 godzin. - Obaj z ojcem wiedzieliśmy, że Amber Gold, mówiąc kolokwialnie, to lipa - mówił przed komisją Michał Tusk. Dodał, że podejmując współpracę z OLT Express, podjął pewne ryzyko. - Zwyciężyła ciekawość, chęć realizowania siebie w zakresie, jaki mnie interesował - zaznaczył.