Tajny aneks do raportu o WSI zdemaskuje "układ"?
"Dziennik" twierdzi, że wniknął w szczegóły tajnego aneksu do raportu o WSI. Pisze, że jego autorzy chcą udowodnić istnienie "układu", o którym stale mówi PiS.
23.11.2007 | aktual.: 23.11.2007 05:52
W tym kontekście pojawia się m.in. nazwisko Zenona Poznańskiego, emerytowanego generała LWP, który na początku lat 90. wszedł do polityki. Był szefem sekretariatu Komitetu Obrony Kraju przy prezydencie Lechu Wałęsie i wiceszefem Obrony Cywilnej. Później doradzał prominentnym politykom SLD, a ostatnio Andrzejowi Lepperowi, szefowi Samoobrony. Poznański - według twórców raportu - miał stworzyć wokół siebie grupę wojskowych, którzy mieli nieformalny wpływ na decyzje polityków. Aneks próbuje udowodnić tezę, że wokół byłych wojskowych powstawały patologiczne układy.
Autorzy sugerują także, że za czasów prezydenta Lecha Wałęsy planowano przekształcenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego w pozakonstytucyjnego super nadzorcę tajnych służb III RP. Do BBN mieli trafić najbardziej zaufani ludzie ze służb specjalnych. Biuro miało także posiadać niezwykłe wyposażenie techniczne: specjalny system łączności z końcówkami prowadzącymi wprost do Wojskowych Służb Informacyjnych oraz Urzędu Ochrony Państwa. Taka teza nie jest nowym odkryciem. Od lat upowszechniają ją politycy PiS, oskarżając o koordynowanie tych działań Mieczysława Wachowskiego.
Aneks do raportu zajmuje się także oligarchami. Pokazuje np. działalność Ryszarda Krauzego i jego grupy Prokom. Wymieniane są państwowe urzędy i firmy komputeryzowane przez spółki biznesmena z Gdyni, w tym szeroko opisywany przez media ZUS. Wyliczane są nazwiska polityków, urzędników i ludzi ze służb specjalnych pracujących w firmach Krauzego. Ma to być dowód na tezę, że za sukcesami biznesowymi Krauzego stały służby ułatwiające mu zawieranie rządowych kontraktów.
Obecnie ośmiuset stronicowy aneks oczekuje na odtajnienie w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pierwsza część raportu została upubliczniona w lutym tego roku. Jego treść uznano za niewypał. Dokument roił się od błędów, a kilkanaście wymienionych w nim osób procesuje się z Antonim Macierewiczem o zniesławienie. Czekam na odtajnienie, na razie nie ma co komentować - mówi Marek Biernacki, ekspert od służb w PO. (PAP)