PolskaTajne taśmy uchronią płk. Klicha?

Tajne taśmy uchronią płk. Klicha?

"Nie rejestrowałem jedynie spotkań z ludźmi, którym ufam. Mój magnetofon był bardzo długo włączony” – czy to zdanie płk. Edmunda Klicha uchroni go przed dymisją?

Tajne taśmy uchronią płk. Klicha?
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

03.02.2012 | aktual.: 03.02.2012 10:25

„Nieudolność”, „brak profesjonalizmu i skuteczności”, „uległość wobec Rosji” to tylko niektóre z argumentów wymienianych nie tylko w prywatnych rozmowach przez członków Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych pod adresem jej przewodniczącego płk. Edmunda Klicha. W środę zdecydowaną większością zagłosowali za odwołaniem go z funkcji. Ostateczna decyzja należy jednak do ministra transportu. Sławomir Nowak jeszcze jej nie podjął. Na co czeka?

– Jeśli prawdą jest, że Klich nagrywał wszystkich swoich rozmówców, w tym także ministrów rządu Donalda Tuska, a może też samego premiera, to nagrania te mogą być dziś dla wielu bardzo niewygodne. Może się okazać, że nawet jak minister będzie chciał go odwołać, to z obawy przed ujawnieniem nagrań nie będzie miał odwagi tego zrobić – uważa poseł PiS-u Marcin Mastalarek.

– Nie chciałbym się wypowiadać oficjalnie, dopóki nie zapadnie ostateczna decyzja. Mam pewne przeczucia co do decyzji ministra Nowaka, ale obym się mylił. Grabarczyk jednak go utrzymał – mówi jeden z ważnych posłów Platformy.

Faktycznie, analogiczna sytuacja zaistniała dokładnie rok temu. Wówczas 13 z 14 członków komisji domagało się dymisji Klicha, ale ówczesny szef resortu infrastruktury pozostawił pułkownika na stanowisku.

Jego pozycji nie zachwiały także ujawnione w połowie grudnia zeszłego roku przez „Gazetę Polską” i „Codzienną” tzw. taśmy Klicha. Zarejestrowały one poufną rozmowę, która odbyła się 22 kwietnia 2010 r. w gabinecie ministra obrony narodowej Bogdana Klicha. Wynikało z niej, że szef resortu od początku sugerował podwładnemu, aby wykluczył jakąkolwiek winę strony rosyjskiej za katastrofę w Smoleńsku.

– Pytanie, dlaczego to nagranie wypłynęło. Zostało, niby przez przypadek, upublicznione na stronie resortu infrastruktury. Takie rzeczy nie dzieją się przypadkowo. Możliwe, że Edmund Klich sam o to zadbał – uważa jeden z emerytowanych wojskowych.

Uważa on, że niezależnie od przyszłości Klicha jego działaniom powinna się przyjrzeć prokuratura. – Nie tylko bruździł i kłamał w sprawie śledztwa smoleńskiego (to Edmund Klich jako pierwszy głośno stwierdził, że w kabinie pilotów przebywał gen. Błasik – przyp. red.), ale i nagrywał swoich rozmówców.

– Nadal także nie wiemy, jak faktycznie wyglądało nominowanie płk. Klicha na akredytowanego przy MAK-u. Na jakich zasadach i na podstawie jakich dokumentów znalazł się na tym stanowisku – przypomina Jerzy Polaczek, były minister infrastruktury.

Katarzyna Pawlak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (171)