ŚwiatTajlandia spłynęła krwią - wśród rannych jest Polak

Tajlandia spłynęła krwią - wśród rannych jest Polak

16 osób zginęło, a 141 zostało rannych podczas gwałtownych starć tajlandzkiego wojska z antyrządowymi demonstrantami w Bangkoku. Wśród rannych jest Polak, ale jego życiu nic nie zagraża, został już wypisany ze szpitala - powiedziała polska konsul w Bangkoku Karolina Kowalczyk-Sabat.

Tajlandia spłynęła krwią - wśród rannych jest Polak
Źródło zdjęć: © AFP

Wszyscy zabici to obywatele Tajlandii. Liczba rannych o godz. 1.00 czasu polskiego wynosiła 141. Wśród nich są Polak, Birmańczyk i kanadyjski fotoreporter Nelson Rand pracujący dla angielskiej wersji francuskiego kanału France 24. Kamerzysta jest ciężko ranny, ale stan jego jest stabilny.

Polska konsul w Bangkoku Karolina Kowalczyk-Sabat poinformowała Polskie Radio, że życiu Polaka nie zagraża niebezpieczeństwo. Dodała, że na swoją prośbę został na noc w szpitalu. Polak najpewniej został przypadkowo trafiony gumową kulą.

Żołnierze użyli gazu łzawiącego, a następnie gumowych kul wobec osób demonstrujących na trasie prowadzącej do obozowiska uczestników protestu w centrum bankowo-handlowym Bangkoku. Przez kilka godzin demonstranci usiłowali nie dopuścić żołnierzy do tego okupowanego od pięciu tygodni głównego miejsca protestu.

Sekretarz Generalny ONZ wezwał strony konfliktu do rozwiązania go na drodze pokojowej i zaprzestania przemocy.

Celem piątkowej operacji było "wywarcie presji na manifestantów, aby powrócili do negocjacji" z rządem - poinformował agencję AFP tajlandzki minister obrony generał Prawit Wongsuwon.

Liderzy demonstrantów oskarżyli premiera Abhisita Vejjajivę o zapoczątkowanie wojny domowej oraz zażądali wycofania wojsk z okupowanej przez nich dzielnicy handlowo-bankowej Bangkoku.

Były premier, Thaksin Shinawatra, obalony w 2006 roku, zaapelował do władz, aby wycofały wojsko i podjęły na nowo negocjacje z demonstrantami, zwanymi od koloru stroju "czerwonymi koszulami".

"Uważam, że rozwiązanie polityczne wciąż jest możliwe. Premier Vejjajiva może uniknąć większej liczby ofiar i ocalić nasz kraj" - napisał Thaksin w komunikacie, który przekazał jego doradca prawny w Bangkoku.

Demonstracje w tajlandzkiej stolicy zapoczątkowali przed dwoma miesiącami właśnie zwolennicy Thaksina, który w czasie swych rządów próbował wprowadzać pewne reformy na rzecz uboższych warstw ludności.

W sumie w starciach, do których doszło w ostatnich tygodniach, zginęło w Bangkoku ok. 30 osób, a ponad 900 zostało rannych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)