PolskaTajemnicze nagranie dwie sekundy po katastrofie

Tajemnicze nagranie dwie sekundy po katastrofie

O godz. 8:41:07,4 na taśmie rejestratora biegli odnotowali "ślad zatrzymania głowicy" oraz "słaby sygnał zinterpretowany jako mowa". Eksperci nie rozwijają tego terminu. Badania Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna przyniosły rozszyfrowanie nieznanych wcześniej słów, ale wiele pozostaje nieczytelnych.

Tajemnicze nagranie dwie sekundy po katastrofie
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Sergei Chirikov

Zobacz także: Sensacyjne nagranie dwie sekundy po katastrofie *Stenogram sporządzony przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych z Krakowa (zobacz w formacie pdf)Stenogram sporządzony przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych z Krakowa (zobacz w formacie pdf) * Stenogram odsłuchanych rozmów z kokpitu będzie dla Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie jedynym wiążącym z dotychczas znanych odczytów sytuacji w kokpicie. Według prawa, tylko ten stenogram może być podstawą formułowania wniosków procesowych - dotyczących ewentualnej odpowiedzialności. Pozostałe - wykonane przez MAK, ABW czy Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji - nie mają dla prokuratury takiego charakteru, choć są w aktach sprawy.

Krakowscy biegli z dziedziny fonoskopii odcyfrowali niektóre wypowiedzi nieznane z wcześniejszych stenogramów. Prezentujący ekspertyzę szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg przyznał, że pewna część wypowiedzi pozostała nieodcyfrowana, w dalszym ciągu są też takie wypowiedzi, których nie można przypisać konkretnym osobom. Opisywane nagranie z samolotowego rejestratora Mars BM liczy nieco ponad 37 minut. Zaczyna się o godz. 8:02:53, a kończy - o 8:41:07.

Rejestratorem był czterościeżkowy magnetofon, na którym - jak tłumaczył płk Szeląg - pracuje zapętlona specjalistyczna taśma. Jej stan biegli uznają za bardzo dobry. Cztery rejestrowane ścieżki to: dwa kanały komunikacji radiowej, trzeci kanał to dźwięki z kokpitu zarejestrowane trzema mikrofonami, a z czwartego kanału odczytuje się znacznik czasu, nanoszony na taśmę co pół sekundy.

W ekspertyzie zestawiono wypowiedzi członków załogi z wypowiedziami kontrolerów z lotnisk w Mińsku, Moskwie i Smoleńsku, wypowiedziami słyszalnymi przez radio trzech członków załogi polskiego samolotu Jak-40 oraz tzw. przesłuchu międzykanałowego i nagrań, jakie w drodze pomocy prawnej polska prokuratura otrzymała od prokuratury białoruskiej. Wszystko skorelowano w czasie i zestawiono z dźwiękami wydawanymi przez urządzenia pracujące w samolocie. Autorzy opracowania podkreślili źródło przytaczanych wypowiedzi również kolorem - wypowiedzi załogi w raporcie są na niebiesko, rosyjskich kontrolerów - na czarno, a szarym kolorem zapisano wypowiedzi zarejestrowane przez białoruskich kontrolerów, gdy mieli łączność z polskim samolotem lecącym nad Białorusią.

Eksperci z Instytutu im. Sehna nie przypisali żadnej z nagranych i odcyfrowanych wypowiedzi Dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzejowi Błasikowi. Jak mówił płk Szeląg, ich zdaniem nie ma podstaw, aby stwierdzić, że Błasik był w kokpicie, ani też takich dowodów, które pozwoliłyby to wykluczyć.

W krakowskiej ekspertyzie nie potwierdzono rozmowy kapitana samolotu Arkadiusza Protasiuka z drugim pilotem Robertem Grzywną, jaką można było wyczytać ze stenogramów dokonanych na potrzeby komisji Millera, odnoszącej się do działania służb meteo. "K..., to nasze meteo naprawdę..." - mówił Protasiuk 8:14,59 sek. Grzywna dopytywał: "Co?", na co Protasiuk odparł: "To nasze meteo jest naprawdę zajebiste". W stenogramach IES, które będą podstawą dalszych ustaleń prokuratury, czytamy tylko słowa Protasiuka: "K..., ile to naprawdę jest...". Grzywna pyta wtedy "Co?", a przed i po jego pytaniu biegli stwierdzają tylko istnienie nierozszyfrowanych wypowiedzi, których nie przypisano konkretnej osobie.

Opinia biegłych nie przyniosła zmian w obrazie dramatycznych ostatnich chwil w kabinie pilotów. Jedyna istotna zmiana dotyczy ustalenia, że to nie gen. Błasik, a drugi pilot mjr Robert Grzywna na głos odczytywał z przyrządów wysokość, na jakiej znajdował się samolot. Te same wartości podawał nawigator por. Artur Ziętek. Nawigator odliczał "Trzysta" (godz. 8:40:23), "Dwieście" (8:40:35), "Sto pięćdziesiąt" (8:40:40). Cztery i pół sekundy później mjr Grzywna powiedział "Sto metrów", a Ziętek potwierdził: "Sto".

W tym czasie urządzenia pokładowe powtarzały już ciągle komunikaty: "TERRAIN AHEAD" (ziemia przed tobą) i "PULL UP" (do góry).

Sześć sekund później nawigator powtórzył odczyt "Sto". Biegli zapisali urywek wypowiedzianych dwie dziesiąte później słów dowódcy samolotu Arkadiusza Protasiuka: "[-]chodzimy na drugie. ...". Pół sekundy później nawigator dalej odczytuje wysokość z częstotliwością co dziesięć metrów: "Dziewięćdziesiąt, osiemdziesiąt"... "Odchodzimy" - mówi drugi pilot. Porucznik Ziętek co pół sekundy kontynuuje odczyt: "Siedemdziesiąt, sześćdziesiąt, pięćdziesiąt". Nie zarejestrowano, by w tym czasie ktoś z załogi coś mówił. Powtarzają się jedynie automatyczne komendy PULL UP.

O godz. 8:40:55 kontroler z wieży w Smoleńsku mówi do załogi: "Horyzont, 101", co powinno być sygnałem do zaprzestania zniżania samolotu. Powtarzają się komendy "PULL UP", a por. Ziętek odczytuje wysokość: "Czterdzieści". Biegli stwierdzają, że pół sekundy później zarejestrowano dwie "nieodsłuchane części wyrazu", a porucznik Ziętek czyta dalej: "Trzydzieści" (i znów dwie nieodsłuchane części wyrazu). Kolejny raz słychać komendę PULL UP, a ktoś z wieży mówi przez radio: "Kontrola wysokości, horyzont". Niecałe pół sekundy później - o godz. 8:40:58, porucznik Ziętek odczytuje: "Dwadzieścia".

Od tej chwili aż do końca nagrania jeszcze siedmiokrotnie w kokpicie słychać sygnał "PULL UP". Krakowscy eksperci ustalili, że o godz. 8:40:58 sek. w kabinie pilotów rozległ się dzwonek sygnalizujący przelot samolotu nad bliższą z radiolatarni lotniska Smoleńsk Północny. O godz. 8:41:01 następują jeszcze cztery niezidentyfikowane odgłosy, a od godz. 8:41:01 aż do końca nagrania (niecałe 6 i pół sekundy) słychać dźwięk "przemieszczających się przedmiotów". Ekspertyza krakowskiego instytutu nie określiła, czy któryś z tych odgłosów to uderzenie skrzydłem samolotu o brzozę rosnącą przed płytą lotniska.

O 8:41:03 pojawiają się słowa "K... mać" wypowiedziane przez któregoś członka załogi, ale nieprzypisane żadnej konkretnej osobie. Później biegli odnotowali jeszcze dwukrotne padające, niezrozumiałe fragmenty zarejestrowanych słów i wezwanie kontrolera z wieży: "Odejście na drugi krąg", wygłoszone o 8:41:05. Jedną dziesiątą sekundy później na rejestratorze nagrywającym dźwięki z kokpitu nagrał się dźwięk opisany przez biegłych jako "krzyk".

Potem zaś - jak wcześniej donosił serwis niezalezna.pl - o godz. 8:41:07,4 na taśmie rejestratora biegli odnotowali "ślad zatrzymania głowicy" oraz "słaby sygnał zinterpretowany jako mowa". Skąd ten fragment nagrania? Tego eksperci nie określili.

Źródło artykułu:PAP
samolotnagraniekatastrofa smoleńska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1407)