Tajemnicza śmierć rosyjskiego dyplomaty
W dzień amerykańskich wyborów w Nowym Jorku zmarł rosyjski dyplomata Andriej Kriwow. Jego śmierć do dziś nie została wyjaśniona - podobnie jak i innych rosyjskich dyplomatów i służb specjalnych w ostatnich czasach.
8 listopada, wśród zgiełku związanego z odbywającymi się tego dnia wyborami prezydenckimi w Ameryce, zupełnie bez echa przeszła wiadomość o śmierci rosyjskiego dyplomaty w konsulacie . Mężczyzna został znaleziony martwy z tępym urazem głowy. Jako przyczynę śmierci początkowo podawano upadek z dachu nowojorskiego budynku, potem jednak komunkaty rosyjskiego konsulatu mówiły o naturalnych przyczynach zgodnu 63-letniego dyplomaty. Jego tożsamość wyszła na jaw dopiero trzy miesiące później za sprawą dziennikarskiego śledztwa portalu Buzzfeed: nazywał się Siergiej Kriwow i odpowiadał za sprawy bezpieczeństwa konsulatu. Do jego obowiązków miało należeć "zapobieganie sabotażowi" i "próbom tajnej infiltracji" konsulatu; miał też dostęp do karty za pomocą których szyfrowana i odszyfrowywana jest korespondencja między rosyjskimi placówkami a centralą w Moskwie.
Śledztwo portalu w sprawie śmierci nie zdołało ustalić ostatecznej przyczyny śmierci, ani tego co się stało z ciałem Kriwowa. Jego wysiłki napotykały na niecodzienne i nieoczekiwane trudności z dostępem do policyjnych raportów - z których otrzymaniem zwykle nie ma problemu. Próby dotarcia do szczegółów dotyczących śmierci dyplomaty blokowały zarówno instytucje amerykańskie - policja i departament stanu - jak i rosyjskie. Oficjalne wyniki badań miały jednoznacznie wykazać naturalne przyczyny śmierci, zaś policyjne dochodzenie zostało zamknięte. Ale informatorzy portalu wskazywali, że sprawie towarzyszy aura tajemniczości.
- Nikt nie chce o tym mówić - powiedział jeden z cytowanych policjantów, po tym jak starał się dowiedzieć czegoś więcej o sprawie.
Inni jednak wskazywali, że oficjalne ustalenia układają się w logiczną całość. Kriwow miał podobno problemy z alkoholem oraz wcześniejsze problemy z sercem. Jego śmierć w wieku nie powinna szczególnie dziwić - gdyby nie rana głowy, o której mowa była w pierwszych doniesieniach.
Kriwow nie jest jedynym rosyjskim oficjelem i dyplomatą, który zmarł w nie do końca jasnych okolicznościach w ostatnich miesiącach. W listopadzie, tego samego dnia, kiedy w Ankarze w wyniku zamachu zginął ambasador Andriej Karłow, zabity w swoim mieszkaniu został także jeden z naczelników rosyjskiego MSZ odpowiadający za Amerykę Łacińską. 26 grudnia zmarł Roman Skrylnikow, konsul Rosji w Kazachstanie oraz Oleg Jerowinkin, były generał KGB i FSB podejrzany o bycie źródłem Christophera Steele'a, autora niesławnego raportu o związkach Donalda Trumpa z Rosją. Na początku stycznia zmarł z kolei Andriej Malanin, konsul w Grecji; 25 stycznia Aleksander Kadakin, ambasador w Indiach. Póki co, eksperci są jednak ostrożni w wyciąganiu pochopnych wniosków z tej serii incydentów.
- To faktycznie ciekawe, ale raczej do dalszej obserwacji trendu - ocenia w rozmowie z WP Robert Cheda, były oficer Agencji Wywiadu specjalizujący się w w temacie Rosji. - Powinniśmy pamiętać, że rosyjski MSZ to fabryka. W naszym pracuje ok. tysiąca etatowców, w Rosji kila razy więcej - dodaje.