PolskaTajemnicza śmierć Kazimierza Pużaka

Tajemnicza śmierć Kazimierza Pużaka

30 kwietnia 1950 roku w więzieniu w Rawiczu w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł Kazimierz Pużak. Współtwórca Polskiego Państwa Podziemnego oraz ceniony działacz Polskiej Partii Socjalistycznej. Był trzykrotnie więziony - przez rosyjskiego cara oraz dwukrotnie przez radzieckich i polskich komunistów. Norman Davies pisał o nim: "Był uosobieniem wszystkiego, co komuniści najbardziej chcieli zniszczyć”.

30.04.2012 | aktual.: 30.04.2012 09:46

Czytaj także inne felietony tego publicysty

Kazimierz Pużak (ur. 1883, pseudonim "Bazyli") współtworzył razem z Józefem Piłsudskim proniedpodległościowy odłam PPS - Frakcję Rewolucyjną. W 1911 roku został skazany na 8 lat więzienia i dożywotnie zesłanie na Sybir za udział w zamachu na rosyjskiego agenta. Był więźniem cieszącej się złą sławą twierdzy szlisselburskiej (tej samej w której prawie czterdzieści lat więziono Waleriana Łukasińskiego), skąd został zwolniony w wyniku amnestii po obaleniu caratu (1917).

W 1918 roku powrócił do Polski, w której od początku poświęcił się działalności publicznej (był posłem na Sejm I, II i III kadencji). W czasie wojny polsko-bolszewickiej działał w Robotniczym Komitecie Obrony Warszawy. Od aresztowania w słynnym procesie brzeskim (1930) uchronić go miał ponoć sam Piłsudski, mówiąc: „Co by o mnie powiedziano, gdybym więźnia Szlisselburga zamknął w twierdzy”. Pużak dał się poznać jako aktywny krytyk sanacji oraz wszelkich działań antydemokratycznych i prokomunistycznych.

Po wybuchu wojny rozwiązał oficjalnie PPS, by uchronić jej członków od aresztowań i represji. Jako doświadczony konspirator jeszcze z czasów rosyjskiego caratu współtworzył konspiracyjną PPS-WRN (Wolność-Równość-Niepodległość), działał przy ZWZ-AK, gdzie ostrzegał przed wyborem między "hitlerowskim diabłem a sowieckim Belzebubem". Na początku 1944 został przewodniczącym Rady Jedności Narodowej, niedługo potem prezydent Raczkiewicz wyznaczył go na swego następcę, przygotowano nawet przerzut do Londynu, na który jednak Pużak się nie zgodził, mówiąc: „Moje miejsce na złe i dobre jest z polską klasą robotniczą, a nie w emigracyjnym Londynie”. Wziął udział w Powstaniu Warszawskim pomimo krytycznego stosunku co do pochopności w podjęciu decyzji i nieprzygotowania zbrojnego powstańców.

Po wojnie Pużak krytykował nową granicę z ZSRR na linii Curzona, mówił: "Cios był dobrze przygotowany przez zmową nowego Świętego Przymierza, (...) był aktem wielkiej krzywdy wyrządzonej Polsce, krzywy - której nasz naród - jeśli ma zostać narodem o własnej godności - nie może zapomnieć (...)". Był przeciwny odbudowie struktur PPS przy pomocy towarzyszy radzieckich oraz polskiej PPR. 28 marca 1945 roku został aresztowany przez NKWD i osadzony w moskiewskim więzieniu na Łubiance.

W słynnym "procesie szesnastu" skazano go na 1,5 roku więzienia, oskarżając go o współpracę z hitlerowcami oraz działalność dywersyjną na tyłach Armii Czerwonej. Wyszedł na wolność w wyniku amnestii, pomimo możliwości wyjazdu nie wyemigrował. Próbował odtworzyć konspiracyjną siatkę, jednak w 1947 został ponownie aresztowany - tym razem przez UB. Oskarżono go o dążenie do obalenia ustroju Polski przy pomocy zachodnich imperialistów i skazano na 10 lat. Namawiany do samokrytyki, która mogłaby złagodzić wyrok odpowiedział: "W chwili, gdy stoję na grobem, byłoby nie do uwierzenia, gdybym zmienił poglądy".

Kolejny proces Kazimierza Pużaka w ocenie historyka Andrzeja Friszke "to była dla PPS-owców próba charakteru. Chodziło o to, żeby sami siebie opluli. (...) proces wymagał, aby napluć na niego, na innych swoich przyjaciół, którym się zawdzięczało pozycję polityczną. I to było klasycznie sowieckie. (...) Kto napluł, ten zachował stanowisko”. Jednym z byłych bliskich współpracowników Pużaka, który teraz wystąpił przeciwko niemu, oficjalnie popierając jego proces, był Józef Cyrankiewicz (przyszły premier PRL). Kiedy w latach 70. słynny emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego Jan Karski zapytał Cyrankiewicza dlaczego nie pomógł partyjnemu koledze, ten miał odpowiedzieć: "No cóż, po wojnie Pużak się zdeaktualizował". Według historyka Andrzeja Paczkowskiego, Pużak przeciwstawiał się temu, co uważał za zło, Cyrankiewicz zaś serwilistycznie „wybrał drogę wejścia w zło”.

Kazimierz Pużak więziony najpierw w więzieniu na warszawskim Mokotowie, został wkrótce przeniesiony do więzienia w Rawiczu. Odsiadywał wyrok obok zwykłych kryminalistów oraz podejrzanych o współpracę z Niemcami. Miał już wówczas ponad 65 lat, cieszył się dużym autorytetem wśród współwięźniów, którym imponował stażem więziennym ("Z pięknym, siwym, sumiastym wąsem, typ starego Polonusa, potrafił sobie zjednać wszystkich mądrością, niezłomną postawą i niezwykłą skromnością" - ze wspomnień Władysława Minkiewicza).

W Rawiczu władze więzienia specjalnie szykanowały Kazimierza Pużaka - przydzielano mu za małe lub za duże ubrania, co miało go ośmieszyć i pozbawić autorytetu wśród współtowarzyszy, którzy traktowali go jak przywódcę. Żona i córka namawiały Pużaka, żeby napisał list do Bieruta, jeden ze współwięźniów zapamiętał wówczas jego zdecydowaną odmowę: "Mnie car trzymał w manelach kilkanaście lat i nie złamał, a oni teraz, kiedy stoję nad grobem, żądają ode mnie zdrady. To byłaby zdrada was wszystkich". Także władze więzienia nakłaniały Pużaka do ukorzenia się, jako doświadczony konspirator i więzień polityczny na wszelkie tego typu prośby zawsze odpowiadał: "Z wami nie będę rozmawiał, o żadną łaskę prosił nie będę".

W urzędowym zawiadomieniu o śmierci więźnia Kazimierza Pużaka wysłanym 1 maja 1950 roku do rodziny zapisano, iż "przyczyną zgonu była niedomoga mięśnia sercowego i krążenia oraz tętniak tętnicy podobojczykowej i pachwinowej". Jednak okoliczności tej śmierci do dziś nie zostały wyjaśnione.

Według jednej z relacji anonimowego świadka Pużak miał zostać zepchnięty z wysokich schodów przez strażnika więziennego Andrzeja Kukawkę. W kiepskim stanie miał trafić do przywięziennego szpitala, gdzie 30 kwietnia - jak wspomina Stanisław Przybyła, więzień obecny wówczas na sali - "na 2-3 godziny przed śmiercią dostał jakiś zastrzyk, po którym poczuł się źle". Według innej wersji Pużak miał trafić do szpitala z izolatki wiosną 1950 roku w stanie prawie że agonalnym - jego stan fizyczny miał przerazić nawet samych lekarzy. Na ratunek jednak było już za późno.

2 maja 1950 roku rodzina Kazimierza Pużaka dostała telegram zawiadamiający o jego śmierci. Następnego dnia żona wraz z dwoma córkami stawiła się by odebrać ciało męża, jednak - jak zapamiętała Maria Pużak-Sobczyńska: "ojciec był już pochowany, prawdopodobnie władze więzienne nie spodziewały się, że przyjedziemy. Ekshumowano go jednak i wydano nam. Umyłyśmy go. Na plecach, pod łopatką miał ogromną dziurę, wypełnioną tamponem z waty. Przebrałyśmy go w garnitur przywieziony z domu".

Gdy rodzina odbierała zwłoki Kazimierza Pużaka władze więzienia zabroniły osadzonym zbliżania się do okien. Władysław Gorzan wspominał: "Istotnie, nikt nie wyglądał, gdyż wszyscy więźniowie stali na baczność pod ścianą celi, aby uczcić wielkiego Polaka". Pogrzeb odbył się 5 maja 1950 roku na Starych Powązkach, udział w nim wiązał się oczywiście z represjami ze strony UB.

Dopiero w 1989 rok zrehabilitowano Kazimierza Pużaka. Jak zauważył wówczas jego zięć: "Rehabilitacja to darowanie win, a on nigdy żadnego przestępstwa nie popełnił. Sąd, który go skazał i komunistyczną władzę - uważał za organy obce, okupacyjne”. W 1995 roku jego imieniem nazwano salę kolumnową w sejmie. 11 listopada 1996 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył Kazimierza Pużaka Orderem Orła Białego, jednak jego córka odmówiła odebrania orderu.

Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
śmierćdemokracjawięzienie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (262)