Tajemnicza śmierć Grażyny K. z Borzęcina. Aresztowano jej męża Czesława
Czesław K. został aresztowany w poniedziałek w Londynie, gdy odbierał z przedszkola swojego 5-letniego syna Patryka. Chodzi prawdopodobnie o tajemniczą śmierć jego żony, Grażyny K. Kobieta zaginęła na początku stycznia. Szukała jej cała Polska. Pod koniec lutego jej zwłoki wyłowiono z rzeki Uszwica w Małopolsce.
O aresztowaniu Czesława K. poinformowała na Facebooku agencja detektywistyczna Weremczuk&Wspólnicy. Informację potwierdziła nam policja.
- W poniedziałek o godz. 14.30 doszło do zatrzymania Czesława K. w Londynie. Brytyjska policja zadziałała bardzo szybko, bo dzisiaj otrzymała Europejski Nakaz Aresztowania mężczyzny. Nie mam informacji o treści zarzutów, jakie zostały mu postawione - powiedział Wirtualnej Polsce mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Detektyw Bartosz Weremczuk twierdzi, że spodziewał się aresztowania Czesława K.
- Działania policji i prokuratury wskazywały od początku, że jest on jedną z podejrzanych osób. Czy dopuścił się morderstwa żony? Czy działał sam? Tego dopiero się dowiemy. W mojej ocenie nie jest możliwe, aby jedna osoba przeniosła ciało Grażyny K. do Uszwicy. Kobieta mogła być wcześniej przetrzymywana, o czym może świadczyć między innymi znaczny rozkład ciała - powiedział Wirtualnej Polsce Bartosz Weremczuk.
Detektyw dodaje, że jego zdaniem nie będzie to jedyne zatrzymanie w sprawie śmierci kobiety. - Jest duże prawdopodobieństwo, że ktoś odpowie za pomocnictwo. Może ono polegać zarówno na działaniu, jak i zaniechaniu - mówi Weremczuk. - W polskim systemie prawnym za pomocnictwo odpowiada ten, kto celowo ułatwia popełnienie czynu zabronionego innej osobie. Zgodnie z kodeksem karnym może pomóc poprzez dostarczenie narzędzia, środka przewozu czy udzielenie rady lub informacji - dodaje.
Jak zaginęła Grażyna K.?
Grażyna K. mieszkała wraz z mężem Czesławem oraz 5-letnim synkiem Patrykiem w Londynie. Do Borzęcina kobieta przyleciała 3 stycznia tego roku. Jej mąż i dziecko już tam byli, przyjechali na święta w grudniu. Ona nie chciała z nimi jechać, twierdziła, że ma umówione badania i dotrze później. Jak wynika z relacji Czesława K., żona poinformowała go 2 stycznia, że potrzebuje 15 tys. funtów i przyleci do Polski za dwa dni. Jednak zmieniła zdanie i trzeciego stycznia odebrał ją z lotniska.
- Zaproponowała mi, że przepisze działkę i nasz dom, za pieniądze - twierdził Czesław K. - Zgodziłem się. W domu miałem 50 tys. zł przeznaczonych na kostkę brukową - dodaje. Tego dnia pojechali do notariusza, który jednak nie przepisał gruntu i domu ze względu na brak wymaganych dokumentów.
- Około godz. 21.00 żona wykąpała synka i poszliśmy razem spać. Nie mówiła, że idzie spać do ojca - mówił mąż Grażyny K.
Zupełnie co innego wynika z korespodencji między Grażyną K. a Sardarem, jej bliskim przyjacielem. To on, po zaginięciu kobiety, wyznaczył na Facebooku nagrodę w wysokości 100 tys. za wskazanie jej miejsca pobytu, jednak szybko skasował swój post. Kobieta około godz. 20.00 napisała mu, że po uśpieniu syna "idzie do ojca".
Jak wynika z relacji męża, obudził się 4 stycznia około godz. 8.30 i żony nie było już w domu. Nie było również pieniędzy - 50 tys. zł, które miał jej przekazać za przepisanie domu na jego własność. "Wyświetliła mi się wiadomość od żony - zobaczymy się w Londynie" - twierdzi Czesław K.
28 lutego wyłowiono zwłoki kobiety z rzeki Uszwica w miejscowości Bielcza. To kilka kilometrów od Borzęcina, skąd pochodzi Grażyna K.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl