PolskaTajemnica "strzałów" w Smoleńsku

Tajemnica "strzałów" w Smoleńsku

Nie ma nagrania, wokół którego narosłoby więcej mitów i spekulacji niż wokół tego filmu, nakręconego w Smoleńsku kilkanaście minut po katastrofie tupolewa. Słychać na nim huki, które brzmią jak wystrzały z broni. O nagraniu, które wciąż bije w Internecie rekordy oglądalności, piszą autorzy książki "Cała prawda o Smoleńsku", Piotr Bugajski i Jerzy Kubrak. Książka jest już do kupienia w kioskach.

Tajemnica "strzałów" w Smoleńsku
Źródło zdjęć: © AFP | Natalia Kolesnikova

29.03.2011 | aktual.: 29.03.2011 11:50

W oddali ogień. Niezbyt duży. Pospieszne kroki i szelest liści pod butami. Osoba, która filmuje, dobiega do wraku. Ciężko oddycha. Sapie. Obraz, filmowany zapewne telefonem komórkowym, trzęsie się. Jest niewyraźny.

Wsje nazad!
– O Booooże – słychać niewyraźny, męski głos w tle. Widać podwozie samolotu, koła odwrócone do góry, poszarpane poszycie kadłuba. Drzewa są połamane. Zaczynają wyć syreny. - Dawaaaj! Sjuda! – ktoś krzyczy w oddali. Huk! – brzmi jak wystrzał. Siarczyste przekleństwo filmującego. Znowu huk. W tle majaczy coś jakby sylwetka idącego człowieka.

Dymią się szczątki samolotu. Huk. Jakiś siwy mężczyzna w czapce przewija się przed obiektywem. - Wsje nazad! (wszyscy do tyłu) – krzyczy ktoś zdecydowanie. Huk! Huk! - Ni ch… sjebje – autor filmu znów rzuca przekleństwem.

Widok był jak z piekła

- Wszystko się paliło, paliły się szczątki, paliły się drzewa. To było coś potwornego, widok był jak z piekła - Wołodia Safonienko, mechanik z warsztatu oddalonego o 200 metrów od lotniska, twierdzi, że to on jest autorem dramatycznego filmu. – Bałem się w ogóle tam podejść. Od razu wyjąłem telefon i zacząłem nagrywać – relacjonuje w rozmowie z dziennikarzami telewizji TVN.

Skąd „strzały” na filmie? - To było głośniejsze od wystrzału z pistoletu. Jestem tego pewien. Kiedyś mieszkałem blisko poligonu i znam odgłos wystrzałów, więc nie może być mowy o pomyłce. To musiała być amunicja z broni, która należała do prezydenckiej ochrony. Wybuchała w ogniu i stąd ten huk – taką wersję podaje w rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami ten sam mechanik, który tym razem przedstawia się jednak jako Władimir Iwanow.

Naboje były całe

Przeczy mu kapitan Aleksandr Muramszczikow. Mówi, że znaleziono wszystkie magazynki i pistolety Glock, należące do prezydenckiej ochrony: - Naboje były całe. Wybuchały baloniki powietrzne, które powinny nadmuchiwać kamizelki ratunkowe na pokładzie samolotu – opowiada dowódca zastępu straży pożarnej.

Aleksiejowi Kaczałowowi – starszemu mężczyźnie, który pojawia się przez moment na filmie – huk przypominał wybuchy petard. – Myślałem, że pomogę pilotom. Ale usłyszałem takie trzy albo cztery „klaśnięcia”. I pomyślałem, że to może wybuchnąć – tłumaczy emeryt, którego odnajdują dziennikarze TVN.

Każdy widzi to, co chce

84-sekundowe nagranie, które trafiło do Internetu, budzi sensację. Niektórzy dopatrują się na nim nawet ofiar katastrofy, wzywających pomocy. Kapitan Muramszczikow zaprzecza. Mówi, że przez wrzawę, jaką wywołał film, ma tylko problemy. Został wezwany na przesłuchanie: - Tam zobaczyłem filmik, jakoby „rozstrzeliwaliśmy” polskich obywateli. Wy się śmiejecie, a ja musiałem szczegółowo zeznawać – mówi dziennikarzom „Moskowskowo Komsomolca”. – Dwie ciemne postacie, wychodzące z lasu, to na pewno ja z funkcjonariuszem FSB (Federalna Służby Bezpieczeństwa, czyli służby specjalne)
. On w czarnym płaszczu, a ja w ciemnozielonym mundurze – wyjaśnia.

Spekulacjom wokół filmu dziwi się też jego autor: - Każdy widzi to, co chce – komentuje. Zapewnia, że nie widział ofiar: - Pomyślałem nawet, że rozbiła się maszyna transportowa albo wojskowa, a nie pasażerska.

Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Kwaśniewska: Sama musiałam płacić za swoje sukienki

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (980)