Tajemnica śmierci małej Madzi z Sosnowca
Co jest pewne, a czego wciąż nie wiemy? W sprawie Madzi jest mnóstwo pytań.
24.04.2012 | aktual.: 24.04.2012 11:07
1. Kiedy zginęła Madzia?
To najważniejsze pytanie, na które śledczy próbują znaleźć odpowiedź już od 3 miesięcy. Ciągle nie wiedzą, czy 24 stycznia to był dzień śmierci 6-miesięcznego maleństwa.
2. O której doszło do śmierci dziecka?
To bardzo istotne, by oprócz daty śmierci ustalić godzinę zgonu małej Madzi. Nie wiemy, czy zmarła w mieszkaniu przy ul. Floriańskiej, jak twierdzi Katarzyna Waśniewska. Być może zgon nastąpił później, gdy dziecko zakopano w gruzowisku ruin w Parku im Dietla przy ul. Żeromskiego w Sosnowcu. A może godzina śmierci dziecka jest jeszcze zupełnie inna?
3. Kiedy rodzice się rozstali?
Ojciec Madzi opowiada, że rozstali się z Katarzyną kilka minut po 17.00. On wsiadł do auta kolegi i pojechał zawieźć swoje L-4 pracodawcy, potem miał się pojawić u swojej matki po drzewo, a na końcu kupić pieczarki w supermarkecie w centrum Sosnowca. Matka twierdzi, że wróciła do domu, bo stwierdziła, że ma za mało pampersów.
4. Czy sąsiedzi widzieli matkę i o której godzinie?
Na razie nie jest ustalone, by jakakolwiek sąsiadka zauważyła jej powrót po pieluchy do domu przy ul. Floriańskiej. Być może nikt tego nie widział ani nie słyszał. A jeśli tak, czy w takim razie dziecko już wtedy nie żyło, czy mogło np. grzecznie spać?
5. Dlaczego matka wniosła dziecko?
Każdy, kto by w zimie szedł z dzieckiem na spacer i zapakował maleństwo w wózek, a postanowiłby na chwilę się wrócić np. po pampersy, nie taszczyłby dziecka na I piętro, tylko poprosił sąsiadów o przypilnowanie maleństwa. Waśniewska tak nie uczyniła.
6. Jak Madzia mogła się wyślizgnąć z kocyka?
Jeśli matka weszła na chwilę po pampersy, to jak uwierzyć, że dziecko ubrane w kombinezon mogło się z jej wyślizgnąć? To jest niemożliwe. Chyba, że dziecko nie było ubrane? Po co jednak rozbierać maleństwo, gdy się wraca tylko po pampersy? A jeśli wyślizgnęła się matce po kąpieli, to powrót do domu po pampersy jest kłamstwem.
7. Dlaczego matka nie dzwoniła po pomoc?
To jest przecież matczyny instynkt - dzwonić po pomoc lub krzyczeć na całe gardło. Matka Madzi tak nie zrobiła, by ratować dziecko. Zamiast tego wymyśliła historię z porywaczem i cały misterny plan, jak szła z wózkiem do swojej matki, by tam zostawić Madzię i spotkać się z Bartkiem.
8. Kto pogrzebał Madzię w ruinach?
Czy wątła Katarzyna mogłaby sama zagrzebać dziecko pod grudami zmarzniętej ziemi? Czy w tak krótkim czasie sama to wymyśliła, zaplanowała i dokonała, a potem jeszcze udawała napadniętą przez wymyślonego porywacza?
9. Czy ktoś pomagał matce?
Nie jest raczej możliwe, by matka Madzi, chociaż jest przebiegłą kobietą, obmyśliła sama w dwie godziny taki przebieg zdarzeń. Ktoś musiał jej w tym pomóc. Kto to był?
10. Czy ojciec Madzi nie wiedział o tragedii?
Czy Bartłomiej Waśniewski naprawdę nie wyczuł w głosie swojej żony, kiedy w dniu tragedii rozmawiał z nią przez telefon, że doszło do nieszczęścia, że Madzia nie żyje? Przecież dzwoniła do niego, by kupił sos na pizzę i pieczarki. Czy ona tak doskonale grała, a on nie wyczuł w jej głosie, że stała się rzecz straszna?
11. Jaki udział ma brat Katarzyny?
Marcin W. Ten niepozorny człowiek, o twarzy niewinnego dziecka. Nic nie mówi od początku tej tragedii. Wiadomo, że zawsze słuchał się swojej siostry, sąsiedzi twierdzą, że zrobiłby dla niej wszystko. Czy to on mógł być z nią w parku dzień przed tragedią – gdzie widziano Katarzynę? Czy po to śledczy przeprowadzali z nim eksperyment?
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Prokurator: To sąsiad zgwałcił i zamordował Ewelinkę!