Tajemnica decyzji siostrzeńca Gowina - czemu to zrobił?
Gibała liczy na to, że będzie frontmanem, nie klakierem - tak przejście posła Łukasza Gibały z Platformy do Ruchu Palikota komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Ryszard Kessler. Politolog przyznaje, że obserwował Gibałę od roku i przez ten czas widział u posła PO wielkie zniecierpliwienie pozycją w partii.
Poseł Platformy Obywatelskiej Łukasz Gibała przeszedł w czwartek do Ruchu Palikota. Gibała - a prywatnie siostrzeniec ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina - zaznaczył, że od kilku lat kibicował Januszowi Palikotowi.
- W programie tej partii odnajduję wiele punktów wspólnych. W związku z tym podjąłem bardzo trudną decyzja o odejściu z PO i radosną o wstąpieniu do Ruchu Palikota - powiedział Gibała.
Dr Ryszard Kessler nie jest zdziwiony transferem Gibały. - Obserwuję go od roku i od dłuższego czasu pokazywał zniecierpliwienie swoją pozycją w PO - mówi politolog.
Jego zdaniem Gibała uznał, że niewiele ryzykuje odchodząc od PO. Głownie za sprawą słabnącego w ostatnim czasie poparcia dla Donalda Tuska i partii, wynikającego z szeregu błędów i zaniedbań.
Sam Gibała w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet odniósł się do zarzutu, że jego przejście do PO jest „prostytucją polityczną”, o której mówił Janusz Palikot, kiedy do PO przechodzili Joanna Kluzik-Rostkowska i Bartosz Arłukowicz.
- Dostałem się do sejmu z 19. miejsca, moi wyborcy głosowali na mnie i na mój program. Żeby go realizować musiałem zmienić partię. Nie mam powodu być wdzięczny swojej partii. Arłukowicz przechodził w zamian za posadę ministerialną, a Kluzik-Rostowska w zamian za „jedynkę” na liście - mówił Gibała.
Jaka "kariera" czeka Gibałę w Ruchu Palikota? Czas pokaże, ale pewne jest, że niezmiennie lider Ruchu Palikota szuka nowych twarzy do swoich eventów. Jeżeli więc Gibale uda się być wyrazistym i medialnym, nie będzie go zwalczał ani sekował - uważa ekspert.
Nie jest wykluczone, że Gibała odszedł z PO z powodu reprymend ze strony Donalda Tuska. To właśnie siostrzeniec Gowina miał stać na czele liberałów, grupy złożonej z sześciu młodych polityków, tworzących nową frakcję w PO. Już okres po wyborach pokazał, że Tusk boi się wewnętrznej opozycji. Wiele wskazuje, że strachem przed nią podyktowany był nawet dobór ministrów.
Zdaniem Kesslera nie chodzi tu jednak o myślenie frakcyjne. Bo młodzi liberałowie nie są zagrożeniem wewnętrznym, ale - wizerunkowym. Liberalizm w całej Europie jest w głębokiej defensywie, tymczasem Tusk kieruje się w stronę - używając mniej oficjalnej terminologii - "zatroskanego obywatela".
Po odejściu Gibały wielu polityków PO martwi się o los koalicji PO-PSL. Obecnie ma ona 234 posłów, przy czym do większości w sejmie potrzeba 231.
Kessler pytany, kto jeszcze mógłby opuścić szeregi PO i zagrozić utworzeniem się rządu mniejszościowego, odpowiada, że jako pierwsi w ślad za Gibałą mogą pójść młodzi liberałowie. - Spadające poparcie skraca ławkę politykom myślącym o kolejnym wyborczym rozdaniu, a rosnące powoli poparcie dla Palikota i słabość jego liderów może być magnesem - zaznacza.
Gibała oceniając malejącą przewagę koalicji PO-PSL w programie Moniki Olejnik w Radiu Zet przyznał, że nie będzie prowadził rozmów z kolegami ze swojego poprzedniego klubu, aby przeciągnąć ich do partii Janusza Palikota. Dodał też, że doniesienia, że koalicja się "gibła" są mocno przesadzone. - Koalicja jest bardzo stabilna i nie utraci większości. Donald Tusk ma wszystkie atuty w ręku, władzę na każdym szczeblu i niezagrożoną pozycję w partii - mówił.
Mimo też licznych w ostatnim czasie nieporozumień i konfliktów na linii PO-PSL nie ma zagrożenia dla koalicji ludowców z PO. Być może w ostatnim czasie Tusk jednak Tusk za bardzo stara się zarządzać państwem w pojedynkę. - A tak się nie da - mówi Kessler.
Pytany też o to, czy Janusz Palikot mógłby w najbliższych wyborach zostać premierem, odpowiada, że póki co pomysł marketingowy Palikota jest skuteczny. - Ale do premiera jeszcze droga daleka - puentuje.