57-letnia Teresa B., którą prokuratura oskarża o spowodowanie śmierci 35-letniego syna, stanęła przed toruńskim sądem. Na wniosek obrony, rozprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami - podaje "Gazeta Pomorska". Przed rozprawą kobieta mówiła: - Nigdy nie zrobiłabym krzywdy mojemu jedynemu synowi, ale ciągnęło go do alkoholu. Gdy nie chciałam mu dawać pieniędzy, wtedy podnosił na mnie rękę.