Tadeusz Kensy, były działacz opozycji o sprawie Stanisława Piotrowicza
Tadeusz Kensy, absolwent Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim, były działacz opozycji antykomunistycznej, internowany w czasie stanu wojennego, przedstawił ciekawą analizę sprawy Stanisława Piotrowicza. Kensy zwrócił m.in. uwagę na fakt, że Pikul miał być sądzony w trybie doraźnym, jako że jego czyny naruszały przepisy dekretu o stanie wojennym.
12.12.2016 | aktual.: 12.12.2016 17:42
Kensy przypomina w tekście, który ukazał się na stronie portalu gospodarkapodkarpacka.pl, że w sprawie Antoniego Pikula były sporządzone dwa różne akty oskarżenia: jeden przez powszechną prokuraturę rejonową, która przedstawiła akt oskarżenia sporządzony przez Stanisława Piotrowicza (z datą 24 września 1982 r.) i drugi - przedstawiony przez Garnizonową Prokuraturę Wojskową w Rzeszowie (z datą 30 października 1982 r.), który został przesłany do Sądu Wojskowego Okręgu Warszawskiego. "Zgodnie z wnioskiem pierwszego aktu, powszechny Sąd Okręgowy w Krośnie, przy uczestnictwie Prokuratury Wojewódzkiej postanowił o przekazaniu sprawy do dalszego prowadzenia przez sąd wojskowy, zgodnie z tym, co napisał Piotrowicz, że czyny Pikula naruszają dekret o stanie wojennym i muszą być rozpatrywane przez organa wojskowe w trybie postępowania doraźnego" - pisze Kensel w swoim tekście.
"To był (niby oczywiście, a tak przynajmniej musi się na pierwszy rzut oka wydawać) rodzaj 'donosu' na Pikula, choć dziś Piotrowicz próbuje sugerować (bo o co innego by mu chodziło?), że z góry zakładał, że sąd wojskowy może Pikula nie skazać. Trudno jednak byłoby znaleźć dla tego stanowiska w pełni logiczne uzasadnienie" - ocenia były były działacz opozycji antykomunistycznej. Przypomina jednocześnie, że przepisy dekretu o stanie wojennym i zagrożenia karą w postępowaniach prowadzonych w trybie doraźnym były surowsze niż w zwyczajnych procedurach.
O co właściwie oskarżono Pikula, aktywnego działacza NSZZ „Solidarność”? Otóż, jak wynika z aktu oskarżenia, pod którym znajdujemy podpis Piotrowicza, mężczyzna został oskarżony o to, że od daty bliżej nieustalonej do 24 VIII 1982 r. w Jaśle woj. krośnieńskiego, działając w celu rozpowszechniania gromadził ulotki, czasopisma i różnego rodzaju literaturę bezdebitową, których treść mogła wywołać niepokój publiczny lub rozruchy, czyli - jak zwraca uwagę Kensy - był podejrzany "o przestępstwo określone w art. 48 ust. 3 Dekretu z dnia 12 grudnia 1981 roku o stanie wojennym, zagrożone karą pozbawienia wolności do 5 lat”.
"Antoni Pikul oskarżony został (przez Wojskową Prokuraturę Rejonowa w Rzeszowie, akt oskarżenia pisał i przed Sądem Warszawskiego Okręgu Wojskowego w dniu 18 listopada oskarżał ppor. Zdzisław Pęcak) o czyn z art. 48 ust. 3 dekretu z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym, czyli nie o „rozpowszechnianie fałszywych informacji mogących osłabić gotowość obronną” z ust. 1, ani w ogóle o 'rozpowszechnianie fałszywych wiadomości' z ust. 2, ani nawet o to, że 'w celu rozpowszechniania sporządzał', ale o to, że tylko w przyszłym celu rozpowszechniania gromadził i przechowywał!"- pisze Kensy.
Kensy zwraca uwagę, że to dość "słabe" zarzuty. Dlaczego więc zdecydowano się na postawienie tak "słabego" aktu oskarżenia jednocześnie decydując się na rozpatrywanie sprawy w trybie doraźnym?
Były działacz opozycji komunistycznej, choć nie jak wyraźnie podkreśla w tekście, nie darzy zbytnią sympatia Stanisława Piotrowicza, to nie wyklucza, że pisząc 24 września akt oskarżenia, rzeczywiście chciał mu pomóc. "Jeśli bowiem szczegółowe okoliczności sprawy (prawdopodobnie z donosu, co trzeba raz jeszcze podkreślić) mogły świadczyć o tym, że były wystarczające dowody na to, że Pikul nie tylko „gromadził w celu rozpowszechniania”, ale rzeczywiście (co sugeruje Encyklopedia Solidarności i inne, teraz liczne źródła) sam redagował, drukował i kolportował ulotki czy nawet gazetki – to przecież ograniczenie zgłoszonych dowodów i samego zarzutu do 'gromadzenia' mogło być celowym i świadomym 'podaniem ręki' oskarżonemu" - pisze Kensy. "Pisząc tak 'słaby”'z założenia akt oskarżenia prokurator wiedział, że mimo przekazania sprawy do trybu doraźnego i prokuratury wojskowej, tamtejszy prokurator nie dysponując większą wiedzą o możliwych do zdobycia, czy ewentualnie pominiętych, dowodach, a w ogóle nie dysponując
prawdopodobnie żadną wiedzą o sprawie prócz lektury samego „cywilnego”, pierwszego aktu oskarżenia – jedyne co zrobi, to jego treść po prostu przepisze i nawet dla sądu wojskowego będzie to (już - co istotne - w IV kwartale stanu wojennego) materiał zbyt słaby, żeby wydać wyrok skazujący " - ocenił.
Tekst byłego działacza opozycji ukazał się przed konferencją Stanisława Piotrowicza, na której ten odniósł się do zarzutów ws. b. opozycjonisty Antoniego Pikula. Jak podkreślił, przygotowany przez niego protokół z przesłuchania Pikula doprowadził do umorzenia postępowania i do jego wyjścia na wolność. Jak dodał, parafował akt oskarżenia, bo wiedział, że wobec treści protokołu, nie będzie skuteczny.
Oprac.: Violetta Baran