Tadeusz Cymański: Przemek Gosiewski powinien zostać w klubie
(Radio Zet)
Gościem Radia ZET jest Tadeusz Cymański, PiS. Dzień dobry. Dzień dobry. Panie pośle, Jan Rokita mówi: ‘Nie chcę chodzić na msze do księdza agenta, nie chce się spowiadać u księdza agenta’. A co mówi Tadeusz Cymański? Trochę chyba nazbyt. One mogą się mieścić w takiej poprawności świeckiej, cywilnej, ale jeżeli to mówi katolik, to już mam duże wątpliwości dlatego, że jest stara doktryna, zasada – Grzechem się brzydź, grzesznika miłuj. Oczywiście miłowanie grzesznika, zwłaszcza takiego, po takich czynach, to jest wyzwanie dla świętych, ale my mamy do tego dążyć. Musimy w sobie zwalczać oburzenie, zgorszenie, niechęć, czy nawet gniew, nienawiść. Te negatywne uczucia. A chciałby się pan spowiadać u księdza agenta? Miałabym wątpliwości czy do spowiedzi iść, ale wydaje się, że łaska spowiedzi... My musimy nawet dzieci uczyć, że ksiądz, który w konfesjonale siedzi, może być – i tak bywa myślę, nie raz – w stanie grzechu. On jest namaszczony jako ksiądz. To jest sakrament, odpuszczenie win następuje przez Pana Boga,
to są elementarne rzeczy. Zgorszenie jest przesadne, reakcja na te wypowiedzi. Dowiedziałem się, że wielu zacnych ludzi było zaskoczonych i uderzonych tą straszną prawdą, ale nie dobrze jeżeli tak wytrawni i opiniotwórczy politycy ulegają pokusie i takiej też słabości zgorszenia się – użyje takiego słowa, bez przesady – naszym bratem, który upadł i po wielu latach tą straszną prawdę odkryto. A może Jan Rokita w ogóle nie ma grzechów i nie musi chodzić do spowiedzi, może jest taka sytuacja? Ja bym nie chciał teraz zrobić tego, co on w stosunku do Czajkowskiego i zgorszyć się z kolei. Nie, ja myślę, że emocje negatywne i chwila takiej niepotrzebnej reakcji, może z tego jakoś wyjdziemy. Ks. prof. Michał Czajkowski współpracował przez 24 lata ze Służbą Bezpieczeństwa, był bardzo czynnym współpracownikiem, wyraził skruchę. Czy to jest wystarczające dla pana posła? Elementarne są rzeczy, tak jak się do Katechizmu, wiec rachunek sumienia, żal za grzechy, szczera spowiedź, pokuta, zadośćuczynienie. Czy to
wystarczające? Jeżeli chodzi o mój odbiór, myślę, że to bardzo starannie przemyślane oświadczenie, które złożył ks. Czajkowski. Za dużo widziałem w nim rozumu, a za mało serca. Jak na kapłana, po takim czymś, w sytuacji, kiedy wielu wspaniałych ludzi go broniło, on nie chciał tej prawdy odkryć. To wszystko, moim zdaniem, nie tylko upoważniało, ale wręcz powinno skłaniać go do większej skruchy i do większej pokory. Te słowa nie powinny być, zwłaszcza w stosunku do ludzi, którzy dali nazwisko i go bronili, do nich on powinien się fatalnie poczuć. Ale nie chce się tutaj zamieniać w moralistę. Wydaje się, że lepiej tutaj pomyśleć, westchnąć, wyrazić wielki żal, że tak jest. To tylko świadczy jak słabymi jesteśmy na tym świecie ludźmi i że każdy, nawet wybitny człowiek, może dzisiaj czy jutro, bo to może spotkać panią czy mnie, ale też wielu z takich ludzi, którzy byli wzorem. Proszę też pamiętać, że 20 lat minęło! 24. To oczywiście nie tłumaczy go i nie usprawiedliwia, ale jest czynnikiem, że on w momencie tej
tragedii powiedział ‘Zbrodnia Kainowa’, musiał to jednak jakoś przeżyć i zerwał, znalazł wtedy siłę. Straszna historia. Myślę, że będzie musiał z tym żyć, teraz, kiedy już wszyscy o tym wiedzą to jest już zupełnie inne życie. On będzie miał dwa okresy w swoim życiu, ks. Czajkowski. Pamiętam ostatnio w Radiu ZET rozmawialiśmy kiedy okazało się, że prof. Zyta Gilowska, wicepremier, musi się poddać lustracji, pamięta pan? Tak, tak. A teraz znów otwieram ‘Rzeczpospolitą’ i na pierwszej stronie czytamy: ‘Gilowska nie była „Beatą”’. Ja myślę, że ostateczne zamknięcie tej historii, już ćwiczonej na tyle sposobów, wariantów omawianej, historii, która staje się tematem wielu rozmów, dyskusji, zaprząta uwagę, nie tylko dziennikarzy, ale przez nas też miliony ludzi, ona musi być zamknięta bardzo rzetelnym zbadaniem sprawy i rozstrzygnięciem. To nie tylko w interesie pani Zyty Gilowskiej. Mała uwaga, to jednak jest szczególna kwestia, kiedy to dotyka kogoś, o kim się mówi, jest na panteonie. Zyta Gilowska to nie jest
tuzinkowa, jedna z wielu ministrów i wyjaśnienie tej sprawy leży w jak najlepiej rozumianym interesie. Sprawa leży, okaże się, czy SB-cy fałszowali, czy nie fałszowali. Jak postawimy kropkę to sprawa leży. Sprawa leży, a gdzie leży Edgar Gosiewski, panie pośle? Gdzie będzie? Ja powiem szczerze szanuję i mam respekt dla prezesa, ale gdzieś tam, szczerze, uchylę, tak po cichu, mam nadzieję, że jednak zostanie w tym klubie, ponieważ – bez przesady – jednak patrząc na cały nasz klub, on jest jednak tym zwornikiem, tym spinaczem. Trzyma mocno, wysyła SMS-y, co mówić, czego nie mówić. To jest też fajne, to taka zachęta dla ludzi, którzy nie mają metr dziewięćdziesiąt jak Giertych, że można! Albo jak pan, metr osiemdziesiąt... coś. No ja chudziak jestem. Ale wysoki. Przemek jednak ten klub trzyma. Będąc twardzielem ma też cechy ojcowskie. Potrafi czasami, jak powiemy: Przemek, daj spokój... To się otwiera. Nie mogą panowie i panie zrobić jakiegoś buntu? Albo jakiś marsz protestacyjny przeciwko temu, że premier
Kaczyński in spe chce zabrać Edgara Gosiewskiego? No, ja myślę, że respekt! Oj, rozmarzyła się pani. Ja widzę, że pan się rozmarzył. Te transparenty ‘Gosiewski zostaje’. Słuchacze tego nie widzą, ale muszę wyprostować twarz. Ja myślę, że ten statek ma jednego kapitana - Jarosław Kaczyński. Jedno jest pewne – będzie lepsza transmisja i współpraca między parlamentem, a rządem. My działamy trochę na zasadzie wojskowej. To ma swoje wady, ale ma jedną wielką zaletę. Jak generał Kaczyński powie tak, to tak jest. Ja myślę, że mu Przemysław nie odmówi. A następca, Marek Kuchciński, da sobie radę? Też ma takie cechy ojcowskie? Myślę, że jest inny, ale ma niekwestionowany ten tytuł formalny. Zawsze pierwszy zastępca jest naturalnym kandydatem na tą funkcje, w przypadku odejścia Przemka. Ja myślę, że tutaj nam na taczkę wrzucą więcej, bo odejście Przemka spowoduje, że trzeba będzie bardziej kolektywnie działać bo on sam orkę głęboką robił. To jest zawodnik niesamowity. Też nas czesał – Przyjeżdżać, przyjeżdżać z
terenu! To nie jest przypadek i nie jest to komplement. Muszę powiedzieć coś przykrego o nim, myślę, że ma jednak pewne cechy pracoholika. I teleholika też, bo lubił media, a jak pójdzie do pracy do rządu, to pewnie już nie będzie tak zapraszany do mediów. Ja nie wiem czy to nie jest troszeczkę uszczypliwe, bo ja byłem nieraz świadkiem nagabywania, żądania. Przecież chcecie mieć też to papu do jedzenia, żeby coś dać tym ludziom, przez te mikrofony, przez te kamery. Nie raz był udręczony. Ja mówię: Czego wychodzisz? Zostań, nie przerywaj! Przecież był non stop też wyciągany! No proszę państwa. Oddajmy sprawiedliwość! Teraz zarzut, że on gnał do mediów...? Oddajmy Edgara prezesowi Kaczyńskiemu. Edgar. Rzadkie imię, to trochę też tak złośliwie, z uszczypliwości ten Edgar się pojawił, bądźmy szczerzy. Mówmy Przemek, Przemysław. Ale Przemek zostań czy idź? Przemek – muszę jednak powiedzieć – zostań. Żal go będzie. Niestety nie ma dwóch Przemków, nie ma dwóch braci. Mamy dwóch braci! A jak pan rozróżnia braci? No
to gołym okiem. Jest pewna różnica. Jak wygląda Lech Kaczyński? No podobnie do Jarosława i wice wersa. Różnice są niepozorne, ale są. Jarosław jest bardziej dynamiczny, w jego ruchach, zachowaniu. Ja to widzę od razu. Czyli pan prezydent jest bardziej spokojny? Myślę, że bardziej profesorski, bo ma trochę inna mentalność. Jednojajowi bliźniacy są tacy sami, a jednak pewna różnica chyba jednak jest. A żal panu Kazimierza Marcinkiewicza? Ja wiem czy żal? Zamyśliłem się, bo zawsze odejścia, rozstania, nawet piękne, rozstania i powroty, jak w poezji, jak w wierszach, jak w piosenkach... Dlaczego byłem trochę sentymentalnie nastawiony? Bo byłem tego dnia z nim w Trójmieście. Ale ta historia nie była zaskoczeniem dla nikogo. Ale jak pan był w Trójmieście, to pan już wiedział? Nie, ale zastanawiałem się, bo był blisko, rozmawialiśmy. Rozmawiali panowie o tym, czy może odejść? Nie, ja unikam spekulacji. Ale rozmawiali panowie o tym, czy nie? Nie. Nie wiedział pan jeszcze? Mówię, że zaskoczenie nie było, bo były
sygnały, że może taka zmiana nastąpić, co dalej. A ponadto, jeżeli miała taka zmiana nastąpić, to przed wyborami, to co, po wyborach na prezydenta miasta miał startować? Warszawa to jest małe państwo. O prezydencie Warszawy mówi się ‘mały premier’. Czyli będziemy mieli małego premiera i dużego premiera. Nie, tak nie. To jest 8 mld, to jest gigant, Warszawa. Ale żal panu czy nie żal, bo już nie wiem? Żal to może za duże słowo. Zawsze w takich momentach staram się być blisko tych, których to dotyczy. Nie żal, czyli co? Współodczuwam, w jakiejś części, jego odczucia, bo był i jest naszym serdecznym kolegą i przyjacielem. Czyli współczuje mu pan? Byłem razem z nim, ale... ale bez przesady. Odszedł elegancko, z klasą. Ale czy jego elegancko załatwiono? Nie załatwiono go. Dziękuję bardzo. Ale ciągnęła mnie pani za język. Cała pani Monika Olejnik. Tadeusz Cymański, PiS. Dziękuję.