Szynalski traci liczne posady w Enerdze
Zatrudnianie rodziny i kolegów z partii (SLD) jest nieetyczne - zdecydowała w sobotę Rada Nadzorcza gdańskiego Koncernu Energa i odwołała Piotra Szynalskiego z funkcji wiceprezesa do spraw strategii. Dziś zarząd zdecyduje czy straci też posadę w Kaliszu.
31.01.2005 | aktual.: 31.01.2005 08:23
Problem w tym, że Szynalski został odwołany z funkcji w Gdańsku, a nieetycznych działań dopuścił się jeszcze jako szef Energetyki Kaliskiej (weszła w skład koncernu 1 stycznia br.). Tam formalnie nadal jest dyrektorem generalnym. Czy zostanie zwolniony również w Kaliszu - pozostaje kwestią dyskusyjną. Tym problemem zajmie się dziś zarząd Energi.
Stwierdzony nepotyzm
– Naszym zdaniem w zakresie polityki kadrowej w Energetyce Kaliskiej, jaką prowadził prezes Szynalski nastąpiły działania naganne etycznie. Takie stanowisko przedstawiliśmy już w raporcie dla Ministerstwa Skarbu, jaki był przygotowany tydzień temu. W sobotę tę opinię tylko podtrzymaliśmy - mówi Aleksander Żubrys, członek Rady Nadzorczej Energi, a zarazem wiceszef pomorskiego SLD.
W momencie, gdy wybuchła burza medialna wokół Piotra Szynalskiego, ten zawiesił swoje członkostwo w wielkopolskim SLD. Rzecznik dyscypliny partyjnej, Zenon Kułaga, ocenił sobotnią decyzję Rady Nadzorczej gdańskiego koncernu jako ,,początek procesu oczyszczania życia politycznego i gospodarczego“.
Zdaniem wielu partyjnych kolegów Szynalski jest wyrazistym przykładem nieprawidłowości, ale niestety, nie jedynym. Sprawą Szynalskiego ma się również zająć komisja etyki wielkopolskiego SLD.
Poleci w Kaliszu?
O dalszym losie Piotra Szynalskiego zdecyduje dziś zarząd Energi. Cały czas piastuje on stanowisko dyrektora generalnego w Energetyce Kaliskiej, oddziale Energi.
– Nie mogę odpowiedzieć na pytanie czy zostanie zwolniony, czy nie. Taka decyzja nie należy już do Rady Nadzorczej. My możemy tylko przedstawić prezesowi koncernu, Waldemarowi Bartelikowi i innym członkom zarządu, nasze stanowisko - mówi Aleksander Żubrys.
Kiedy ujawniono umowy społeczne w sektorze energetycznym, rząd jednozna- cznie stwierdził, że nie dotyczą one zarządów firm. Piotra Szynalskiego jako członka zarządu Energi, gwarancje nie obejmują. Przysługują mu natomiast z racji pełnienia funkcji dyrektora generalnego w Kaliszu.
– Według oficjalnych interpretacji Ministerstwa Skarbu, gdyby Szynalski został zwolniony, nie mógłby dostać odszkodowania zgodnego z umową społeczną (ponad milion zł, jako pensje za 10 lat pracy, które gwarantuje umowa - red.) – mówi nam osoba z Energi, zastrzegając anonimowość. Stanowisko to potwierdza także Mieczysław Wrocławski, rzecznik prasowy Koncernu Energa: – Rzeczywiście, według opinii Ministerstwa Skarbu odszkodowanie nie powinno mu być wypłacone, jeżeli zostanie zwolniony z zakładu w Kaliszu.
Jednak interpretacje prawników nie są zgodne. – Najlepiej byłoby zaproponować panu Szynalskiemu niższe stanowisko - dodaje anonimowy rozmówca z Energi. – Wtedy, jeśli odmówi, sprawa będzie "czysta" i odszkodowania nie trzeba będzie mu wypłacać.
Nie wiadomo jednak, jaką decyzję ostatecznie podejmie zarząd koncernu. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie ,,niższe stanowisko“ nie byłoby nawet związane z zasiadaniem w kierownictwie Energetyki Kaliskiej. Mogłaby to być np. funkcja specjalisty, odpowiadająca doświadczeniu i wykształceniu Szynalskiego.
O co chodzi
Zamieszanie wokół Energi rozpoczęło się w styczniu. Na jaw wyszło, że Piotr Szynalski, świeżo powołany członek zarządu koncernu, prowadził kontrowersyjną politykę kadrową. Jako prezes Energetyki Kaliskiej (weszła w skład Energi) zatrudniał swoją rodzinę i partyjnych kolegów z SLD. Krótko potem głośno stało się o umowach społecznych, jakie w związku z konsolidacją (połączenie ośmiu zakładów energetycznych w jeden koncern - gdańską Energę) zostały podpisane z pracownikami. Umowy gwarantują m.in. 10-letni okres zatrudnienia.
W przypadku wcześniejszego zwolnienia ma być wypłacane odszkodowanie - w wysokości odpowiadającej wszystkim pensjom, jakie powinny być wypłacone do momentu upływu okresu ochronnego.
Michał Lewandowski