Szydło: czas decyzji ws. drugiej kadencji Tuska - przed nami
• Czas decyzji ws. drugiej kadencji Donalda Tuska w Brukseli jest przed nami - oświadczyła premier Beata Szydło
• Jak podkreśliła, żadna stolica europejska nie wypowiedziała się jeszcze na temat decyzji dotyczącej kolejnej kadencji szefa Rady Europejskiej
13.07.2016 | aktual.: 13.07.2016 18:02
Szydło była pytana na konferencji prasowej, jak ocenia szanse Tuska na drugą kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej, a także o wywiad b. premiera dla tygodnika "Polityka", w którym powiedział m.in., że dzisiaj jedyną stolicą w Europie, która raz na jakiś czas podnosi okrzyk "wyrzucić Tuska", jest Warszawa.
- Nie słyszałam, żeby jakakolwiek stolica w tej chwili, do tego momentu, wypowiedziała się na temat tego, jakie będą decyzje, dotyczące kolejnej kadencji przewodniczącego Rady (Europejskiej). Ten czas decyzji jeszcze przed nami, w polityce zawsze warto zachować dwie zasady - pokorę i cierpliwość, to naprawdę w polityce się przydaje - powiedziała szefowa rządu.
Do szans byłego szefa PO na pozostanie na europejskim stanowisku odnosili się też inni politycy PiS. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia", że jego zdaniem misja Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej powinna się zakończyć.
- Uważam, że Donald Tusk był bardzo złym premierem. Czy w tej chwili było widać jego aktywność? Ja nie widziałem, nie był aktywny. Nie był aktywny chociażby w obliczu Brexitu, w tej sytuacji, do której doszło, też nie widziałem jego aktywności. Tak że myślę, że jego misja powinna się zakończyć i to jest moje osobiste zdanie. Być może moja partia, być może Prawo i Sprawiedliwość, a później rząd zadecyduje o tym, że udzielimy poparcia. Nie wiem, zobaczymy, ja wyrażam swoją opinię - zaznaczył Karczewski.
Zdaniem wiceszefa MSZ Jana Dziedziczaka z rozmów w Brukseli wynika, że Tusk nie będzie miał większych szans na przedłużenie swojej misji. - I to nie z powodu ingerencji polskiego rządu czy polityków Prawa i Sprawiedliwości, tylko z powodu pewnej kompromitacji polityki europejskiej - wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej - powiedział Dziedziczak w TVP Info.
Pytany o przytoczone już słowa Tuska, Dziedziczak powiedział: "Rozumiem, że Donald Tusk będzie próbował budować legendę, że to jakiś spisek, że ingerencja PiS-u spowoduje, że on będzie musiał odejść".
Tusk w wywiadzie dla tygodnika "Polityka" powiedział m.in.: "Polacy są wyczuleni na punkcie międzynarodowej reputacji i PiS bardzo trudno, chociaż starają się, będzie wytłumaczyć rodakom, że w naszym interesie jest pozbawić Polskę jedynego dzisiaj istotnego stanowiska na scenie międzynarodowej. Po drugie jest w tym coś bardzo dwuznacznego, ocierającego się o kompromitację, że dzisiaj jedyną stolicą w Europie, która raz na jakiś czas podnosi okrzyk "wyrzucić Tuska", jest Warszawa" - ocenił szef Rady Europejskiej.
Jak dodał, wydaje się jednak mało prawdopodobne, aby PiS zdecydowało się na "karkołomną szarżę na oczach całej Europy" i głosowało przeciwko jego kandydaturze na kolejną kadencję.
Tusk został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej w 2014 r. - na dwa i pół roku. Jego kadencja upływa z końcem maja 2017 r., ale zgodnie z unijnym traktatem może być wybrany na drugą kadencję. Nieoficjalnie dyplomaci przyznawali, że wstępne ustalenia przywódców zakładały, iż były polski premier miałby kierować Radą Europejską przez pięć lat jak jego poprzednik Belg Herman Van Rompuy.
Ponowny wybór wymagać będzie jednak formalnej decyzji przywódców państw UE. Zgodnie z traktatem Rada Europejska wybiera przewodniczącego kwalifikowaną większością głosów. W praktyce jednak dąży się do konsensusu, by nie osłabiać już na starcie pozycji szefa tej instytucji.
Przymiarki do podjęcia decyzji zaczną się zapewne pod koniec bieżącego roku albo na początku przyszłego. Warunkiem ponownego wyboru Tuska będzie zarówno jego zgoda, jak i poparcie przywódców państw Wspólnoty. Sondowanie szans na to poparcie albo ewentualne poszukiwania nowego kandydata odbywać się będzie zakulisowo, w drodze nieformalnych konsultacji, których poprowadzenie może wziąć na siebie przywódca kraju pełniącego akurat przewodnictwo w UE.