Szwajcarski dziennik: Jak Polska stała się rajem dla prawicowych populistów?
Polska po 1989 r. stała się wzorem udanej transformacji gospodarczej i społecznej. Pomimo tego od pięciu lat władzę sprawują antyeuropejskie siły prawicowo-populistyczne. Jak to się stało? – pyta Martin Pollack w szwajcarskim "Neue Zuercher Zeitung".
"Polska po 1989 r. poradziła sobie z transformacją najlepiej ze wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Przełom stworzył jednak nie tylko wygranych, ale i przegranych, a tym samym gniew i urazy, które wykorzystały siły kierujące się nacjonalizmem i cynizmem" – pisze Martin Pollack w weekendowym wydaniu wiodącego szwajcarskiego dziennika "Neue Zuercher Zeitung" (NZZ).
"Trudny punkt wyjścia"
Autor zwraca uwagę na trudny punkt wyjścia po załamaniu się systemu komunistycznego. Jak podkreśla, przejście do liberalnego systemu wolnorynkowego było wielkim wyzwaniem, a mimo to Polsce udało się po 1989 r. w krótkim czasie zostać "wzorcowym przykładem udanej gospodarczej i społecznej transformacji w Europie Wschodniej".
To była "powszechnie podziwiana historia sukcesu" – pisze Pollack i zastrzega, że dziś po tej euforii pozostały jedynie "gorzkie wspomnienia".
W Europie wiele osób pyta, jak to było możliwe, że po 2015 roku Polska stała się "rajem dla brutalnych sił prawicowo-populistycznych, katolicko-fundamentalistycznych i wrogich wobec Europy, które można porównać do Węgier Viktora Orbana" - twierdzi autor.
Trumpizm po polsku
Wśród przyczyn Martin Pollack wymienia słabość i skłócenie polskiej opozycji. Jednak kluczową rolę odegrała jego zdaniem zdolność szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego do mobilizacji tych warstw społeczeństwa, które zaniedbał liberalny rząd – "przegranych liberalnego zwrotu, czyli części mieszkańców wsi, robotników i emerytów".
Analizując politykę Kaczyńskiego, Pollack pisze, że i Kaczyński, i jego zwolennicy "stale pogłębiają podziały w społeczeństwie, ponieważ zapewnia im to władzę". "Podsycają prostacki antyintelektualizm i antyelitaryzm, chociaż sami korzystają ze wszystkich przywilejów, które związane są z przynależnością do elity" - dodaje. "To polska wersja trumpizmu" – ocenia publicysta.
Autor powołuje się na opinię polskiego politologa Romana Kuźniara, który określił PiS mianem "partii z neobolszewickimi instynktami", która nie może żyć bez wojny.
"Zgodnie z logiką wywołanej przez siebie samego wojny, Kaczyński czuje się uprawniony do ignorowania wszystkich demokratycznych zasad i do prześladowania swoich rzeczywistych czy domniemanych przeciwników. Nie mówi o politycznych przeciwnikach, lecz o wrogach, których należy unicestwić" – czytamy w "NZZ".
UE i Niemcy wrogiem
Teorie spiskowe są – pisze Martin Pollack – stałymi elementami propagandy PiS. Zgodnie z tymi hasłami Polska "musi podnieść się z kolan" i wywalczyć sobie należne jej miejsce w Europie. "Sięganie w tej sytuacji po niemiecki straszak przypomina propagandową tubę komunistów" – stwierdza autor.
Martin Pollack zwraca uwagę, że UE porównywana jest przez polityków PiS do Związku Sowieckiego. Przypomina też o kampanii przeciwko środowisku LGBT. Kontynuując swój wywód, autor zwraca uwagę na rolę Kościoła katolickiego, który stał się sojusznikiem PiS. Zarówno biskupi, jak i zwykli księża w większości utożsamiają się z nacjonalizmem, ksenofobią oraz postawą odrzucającą wszystkich myślących inaczej. Zwrot na prawo będzie miał dla wiarygodności Kościoła "fatalne skutki" – pisze publicysta "NZZ".
Wzrasta opór społeczeństwa
"Na początku swoich rządów Kaczyński mógł oprzeć się na pokaźnej większości w społeczeństwie. Nie można wykluczyć, że dzisiaj też wygrałby wolne wybory, ale nie jest to pewne. Stąd stałe forsowanie działań ograniczających demokrację i jej instytucje oraz towarzysząca im rosnąca brutalność, z jaką reżim za pomocą pałek rozprawia się ze wszystkimi protestami. Przypomina to rozpaczliwe próby komunistów, którzy identycznymi metodami bronili swojej władzy przed rosnącym sprzeciwem" – czytamy w "NZZ".
Zdaniem Pollacka Kaczyński jest introwertykiem i boi się narodu, który coraz częściej odmawia mu posłuszeństwa. Publicysta przypomina demonstracje 13 grudnia pod jego domem i ogromne siły policyjne zmobilizowane do jego ochrony.
"Wynik konfrontacji nie jest pewny, ale wszyscy prawicowi populiści i szowiniści muszą się liczyć ze sprzeciwem społeczeństwa obywatelskiego, które dzień w dzień pokazuje, że nie da się zastraszyć policyjnymi pałkami i surowymi karami" – zaznacza autor.
"Przede wszystkim kobiety i młodzież odważnie sprzeciwiają się dryfowaniu kraju w kierunku państwa autorytarnego. W nich nadzieja na to, że Polska odnajdzie drogę do wolnej demokratycznej Europy" – pisze na zakończenie.
Martin Pollack jest pisarzem, publicystą i tłumaczem. Mieszka w Wiedniu. W latach 1987-1998 był korespondentem tygodnika "Der Spiegel" w Polsce. Na język niemiecki przełożył m.in. książki Andrzeja Bobkowskiego, Ryszarda Kapuścińskiego, Mariusza Wilka i Wilhelma Dichtera. W 2007 roku za książkę "Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu" otrzymał Nagrodę Literacką Europy Środkowej "Angelus". W powieści tej przedstawił historię swojej rodziny, koncentrując się na niechlubnej działalności swego ojca – oficera SS i zbrodniarza wojennego Gerharda Basta w czasie II wojny światowej. Ostatnio opublikował książkę "Kobieta bez grobu. Historia mojej ciotki" (2019).
Przeczytaj też: