Świat"Szwadrony śmierci" zabijają sunnickich pacjentów

"Szwadrony śmierci" zabijają sunnickich pacjentów

Szyickie "szwadrony śmierci"
przeniknęły do państwowych szpitali w Bagdadzie i porywają stamtąd
sunnickich pacjentów. Ich ciała można potem znaleźć porzucone na
ulicach miasta - napisał "Washington Post" w
korespondencji z Iraku o nękającej ten kraj przemocy na tle
wyznaniowym.

30.08.2006 | aktual.: 30.08.2006 13:07

Dziennik opisuje historię 43-letniego murarza sunnickiego, Munsira Abbasa Sauda, który trafił do szpitala ciężko ranny w zamachu bombowym. Dwa tygodnie później szpital otoczyli bojówkarze szyiccy i uprowadzili Munsira, a także dwóch jego krewnych, którzy właśnie przyszli odwiedzić rannego. Nie zauważyli, że był tam jeszcze trzeci krewny, 32-letni taksówkarz Hazim Saud.

Podziurawione kulami ciało Munsira znaleziono potem w szyickiej ubogiej części Bagdadu zwanej Miastem Sadra. Jego dwaj krewni, brat i kuzyn, przepadli bez wieści.

Porywacze dowiedzieli się skądś, że w szpitalu był jeszcze jeden krewny, Hazim, który ich widział i teraz dopytuje się o uprowadzonych. Szybko porwali go i zabili.

Później zginął jeszcze jeden członek rodziny, sędzia, który pojechał do siedziby MSW, bo dostał stamtąd wiadomość, że znaleziono zaginionych kuzynów. Gdy tylko tam dotarł, został zastrzelony przez nieznanych napastników.

Takich uprowadzeń jest znacznie więcej, a zdarzają się w szpitalach podlegających Ministerstwu Zdrowia, którym kierują przedstawiciele ruchu radykalnego duchownego szyickiego Muktady as- Sadra.

W państwowym szpitalu w dzielnicy Bab al-Muadam bojówkarze szyiccy porwali pięciu sunnitów, którzy przyszli oddać krew dla chorych.

Arabscy sunnici twierdzą, że bojówkarze porywający i zabijający pacjentów należą do podporządkowanej Sadrowi organizacji paramilitarnej Armia Mahdiego. Ministerstwo Zdrowia zatrudnia 15 tysięcy ochroniarzy pilnujących m.in. szpitali. Według sunnitów znaczną część personelu ochrony stanowią bojownicy Armii Mahdiego.

Spirala przemocy na tle wyznaniowym zaczęła rozkręcać się po 22 lutego, kiedy ekstremiści sunniccy wysadzili w powietrze złotą kopułę sanktuarium szyickiego w Samarze. Zaczęły się wtedy odwetowe ataki fanatyków szyickich na sunnitów. W ciągu minionych czterech miesięcy ofiarą skrytobójczych mordów, zamachów bombowych i innych ataków padło około 10 tysięcy Irakijczyków. Przeszło połowa z nich zginęła w Bagdadzie.

"Washington Post" pisze, że coraz więcej mieszkańców Bagdadu unika szpitali. Ci, których na to stać, wzywają lekarzy i pielęgniarzy do domu. Kobiety jeżdżą rodzić w szpitalach poza stolicą, w spokojniejszych miastach kraju.

Trzej anonimowi urzędnicy Ministerstwa Zdrowia potwierdzili w rozmowie z dziennikiem, że bojówkarze szyiccy polują na sunnitów w szpitalach. Natomiast rzecznik ministerstwa oświadczył, że nigdy nie słyszał o zarzutach, iż milicjanci szyiccy lub funkcjonariusze irackich sił bezpieczeństwa zabierają sunnitów ze szpitali.

"New York Times" informował niedawno, że w Bagdadzie niebezpieczne stało się nawet odbieranie zwłok z głównej kostnicy miasta. Czają się tam ekstremiści szyiccy, aby porywać i zabijać arabskich sunnitów, którzy przychodzą odszukać lub zabrać ciała swoich krewnych.

Wiadomość o zasadzkach na ludzi odbierających zwłoki rozeszła się już po mieście i niektórzy arabscy sunnici proszą swoich szyickich przyjaciół, aby odebrali zwłoki zamiast nich. Kostnica też podlega Ministerstwu Zdrowia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)