Sztab wyborczy złożył doniesienie na własnego kandydata
Obecnie dla wielu polityków kampania wyborcza to chleb powszedni. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak to było przy okazji pierwszych wyborów, w których politycy brali czynny udział. Najbardziej dramatyczny debiut zaliczył Paweł Poncyljusz (PJN) w 2001 roku, kiedy startował z list PiS. - Sytuacja bez precedensu, że sztab wyborczy złożył doniesienie do prokuratury na własnego kandydata - wspomina poseł.
Stefan Niesiołowski (PO) wspomina, że w 1989 roku "wszystko było fascynujące i piękne", "wtedy to była misja, teraz bardziej zawód". O tych wyborach, również ze wzruszeniem, a nawet z łezką w oku mówi Franciszek Stefaniuk (PSL). - Z łezką w oku, bo to była tania kampania, ulotka na pinezki przypięta do drzewa i tyle - śmieje się poseł.
Marek Borowski (SdPl) w 1991 roku odebrał w kampanii cenną lekcję. Opowiada, jak na jednym ze spotkań, rolnicy stwierdzili, że wszyscy kradną, Borowski powiedział "ale ja nie", a rolnicy na to: "teraz to nie, ale jak pana wybierzemy, to będziesz pan kradł!".
Tadeusz Iwiński (SLD) przypomina, że 20 lat temu listy były alfabetyczne i nie było pięcioprocentowego progu wyborczego. Do sejmu weszło wtedy aż 21 różnych ugrupowań. Mariusz Błaszczak (PiS) pierwszy raz, choć bez sukcesu, startował w 1993 roku, jeszcze jako student.
Najbardziej jednak dramatyczny debiut zaliczył Paweł Poncyljusz (PJN) w 2001 roku, kiedy startował z list PiS. Kampania plakatowa Poncyljusza rozwścieczyła sztab wyborczy Prawa i Sprawiedliwości, bo nie było takiego planu, by Poncyljusz miał się dostać do sejmu. Żądano od niego rezygnacji z kandydowania, a było jeszcze gorzej. - Sytuacja bez precedensu, że sztab wyborczy złożył doniesienie do prokuratury na własnego kandydata - wspomina poseł.
* Reporter: Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska*