Szpitale tymczasowe w Polsce. Nowe informacje o kosztach leczenia
Jak wynika z zestawienia ministerstwa zdrowia, szpitale tymczasowe w Polsce, które zostały utworzone z myślą o przyjęciu ok. 6 tysięcy pacjentów, hospitalizowały przez kilka miesięcy jedynie niewielką liczbę osób chorych na COVID-19. Tym samym, według stanu na koniec stycznia, koszty leczenia jednego pacjenta w takiej placówce wynoszą ponad 250 tys. złotych.
17.02.2021 12:48
Według oficjalnych danych z Kancelarii Premiera budowa szpitali tymczasowych w Polsce pochłonęła już ponad 536 milionów złotych. Oficjalne dane obejmują jednak koszt adaptacji ok. 20 placówek. A szpitali utworzono 39. Spośród nich aktywnych jest obecnie 17 a pasywnych 22. Realne koszty są więc znacznie większe.
Pierwotne założenia mówiły o przyjęciu od razu do szpitali ok. 5,5 -6 tysięcy pacjentów w całej Polsce. Tak się jednak nie stało. Spora liczba placówek do tej pory nie przyjęła żadnego pacjenta, inne zaczynają działać jako punkty szczepień. Według oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia średni koszt budowy i wyposażenia jednego szpitala tymczasowego to ok. 26 mln zł.
Sprawą budowy tymczasowych placówek zajęła się posłanka Ruchu Polska 2050 Hanna Gill-Piątek. Parlamentarzystka próbuje od dwóch miesięcy uzyskać pełne dane na temat inwestycji każdej z budowy, szczegółów umów, a także na temat liczby pacjentów przebywających w szpitalach i rzeczywistego użycia sprzętu do ratowania życia, m.in. respiratorów.
Z zestawienia przygotowanego przez wiceministra zdrowia Waldemara Kraskę, uwzględniającego stan na 22 stycznia, w placówkach tymczasowych przebywało 1999 pacjentów. Dane obejmują 16 szpitali, przeciętnie w jednym obiekcie przyjęto więc ok. 125 pacjentów od początku działalności. Przypomnijmy, że większość placówek zaczęło działać w grudniu ubiegłego roku. Biorąc pod uwagę oficjalne koszty budowy szpitali i liczbę pacjentów - koszt leczenia 1 pacjenta to ok. 268 tys. złotych.
Z zestawienia wynika, że najwięcej przyjęć miało miejsce w szpitalu na Stadionie Narodowym. W drugiej połowie stycznia było to 480 pacjentów od początku otwarcia obiektu (według stanu na 16 lutego - 590 osób).
Biorąc pod uwagę informacje podawane przez posłów opozycji, którzy informowali o miesięcznym koszcie utrzymania placówki na poziomie 21,5 mln zł – koszt leczenia 1 pacjenta to ok. 447 tysięcy złotych. Zdaniem przedstawicieli szpitala na Stadionie miesięczne koszty utrzymania są znacznie mniejsze i wynoszą – według ich wyliczeń – 3,59 mln zł.
16 lutego we wtorek w Szpitalu Narodowym przebywało 51 pacjentów na 84 gotowe łóżka. -  To, że nie wszyscy pacjenci kwalifikowani są do przyjęcia do szpitala tymczasowego, wynika z zarządzania bezpieczeństwem pacjentów. Tak długo, jak mogą oni otrzymać opiekę lekarską w standardowym szpitalu, tak długo należy ich tam kierować, ponieważ szpital standardowy posiada najszersze spektrum możliwości udzielania pomocy (również w sytuacji występowania chorób współistniejących) – informuje Iwona Sołtys, rzecznik prasowy Szpitala Narodowego.
A przypomnijmy, że sama adaptacja Szpitala Narodowego kosztowała 18 milionów złotych, w tym znacząca część tej kwoty została przeznaczona na nowoczesny sprzęt medyczny, który docelowo zostanie przekazany do użytkowania innym jednostkom medycznym.
A jak wygląda sytuacja z pacjentami w innych placówkach?
W Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim im. św. Jana Pawła II w Siedlcach przyjęto 98 pacjentów (14 zmarło). 5 osób musiało korzystać z respiratorów. W Płocku przyjęto 41 pacjentów. Na Dolnym Śląsku w specjalistycznym szpitalu w Wałbrzychu 94 były hospitalizowane (23 osoby zmarły), z tego 19 osób wspomagał respirator. W lubelskiej placówce zorganizowanej w obiekcie Targów przyjęto ledwie 13 pacjentów. W szpitalu w Krynicy-Zdroju również tyle samo osób. W sanatorium MSWiA w Sopocie 28 osób.
Zdecydowanie więcej przyjęć osób z koronawirusem zanotowały szpitale w Lublinie (Centrum Matki i Zdrowia-252 pacjentów) i w Szczytnie (Zespół Opieki Zdrowotnej -199 osób).
Na drugim biegunie są placówki, które w ogóle nie przyjęły pacjentów. W Krakowie szpital w Hali Expo nie został dotychczas uruchomiony jako miejsce leczenia chorych – jest szpitalem pasywnym i pozostaje w gotowości na przyjęcie osób wymagających hospitalizacji. Aktualnie jest on częściowo wykorzystywany jako miejsce szczepień przeciw COVID-19 dla pracowników służby zdrowia. Mimo że nie jest wykorzystywany do leczenia pacjentów z koronawirusem, jego "gotowość" kosztuje. Najem hali Expo wyniósł blisko 6 mln zł. Prace adaptacyjne to 8,2 mln zł.
Punkt szczepień organizowany jest również w Hali Sportowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Utworzony tam szpital tymczasowy również nie przyjął żadnego pacjenta. Obiekt podobnie jak inne "pasywne" lokalizacje również sporo kosztuje.
Resort zdrowia broni koncepcji szpitali tymczasowych. Mimo wysokich kosztów, urzędnicy zapewniają o przydatności placówek.
- Jest ryzyko trzeciej fali epidemii, szpitale tymczasowe są zabezpieczeniem na tę sytuację, ostatnią linią obrony. Do marca nie będzie decyzji o rezygnacji z nich – mówił minister zdrowia Adam Niedzielski.
Z kolei specjaliści podkreślają organizacyjny chaos w tego typu placówkach.
- Mnie zastanawia dlaczego w szpitalach tymczasowych jest hospitalizowanych tak mało osób, skoro dla pacjentów z COVID-19 są anektowane całe oddziały szpitalne, a pacjenci z innymi schorzeniami nie mają gdzie się podziać – mówił w rozmowie z "Polityką Zdrowotną” dr Paweł Grzesiowski, immunolog i ekspert w zakresie zdrowia publicznego.
I jak dodaje, niezrozumiałe jest dlaczego jeden z kluczowych dla Warszawy szpitali przy ul. Stępińskiej został przekształcony w covidowy, a nie skierowano zakażonych na Stadion Narodowy.
- Szpitale tymczasowe były bardzo potrzebne, ale we wrześniu, gdy uderzyła w nas druga fala epidemii. Rząd powinien przygotować takie miejsca latem i wiosną, gdyż później gdy je zorganizował, miejsca dla chorych z koronawirusem znalazły się w innych placówkach – uważa dr Grzesiowski.