Szpitale nie chcą robić testów na grypę, bo są za drogie?
Co powinna zrobić osoba znajdująca się w grupie podwyższonego ryzyka zachorowania na grypę A/H1N1 i od tygodnia mająca podwyższoną temperaturę? Według operatora grypowej infolinii, osoba powinna zgłosić się do szpitala, by wykonać wstępne testy na obecność wirusa A/H1N1. Jednak lekarz ze szczecińskiego szpitala każe zgłosić się dopiero wtedy, gdy osoba będzie umierać. Przypadek kobiety w takiej sytuacji opisuje serwis internetowy "Głosu Szczecińskiego" www.gs24.pl.
Kobieta opisywana przez "Głos Szczeciński" choruje na gruźlicę, jest więc w grupie osób, które narażone są na wyjątkowe niebezpieczeństwo związane z zarażeniem A/H1N1 (u osób z grupy podwyższonego ryzyka nowa grypa ma dużo cięższy przebieg). Kobieta od tygodnia ma utrzymującą się podwyższoną temperaturę, której nie udaje się obniżyć.
Chora zadzwoniła na grypową infolinię, by dowiedzieć się co ma w tej sytuacji zrobić. Usłyszała, iż powinna niezwłocznie zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu i ze skierowaniem udać się na oddział zakaźny Szpitala Wojewódzkiego przy ul. Arkońskiej.
Gdy jednak kobieta zadzwoniła do szpitala, okazało się, że ma się zgłosić dopiero wtedy, jak będzie miała duszności, wysoką temperaturę i bóle mięśni - czyli wtedy, kiedy będzie zagrożone jej życie. Tylko co, jeśli wtedy będzie już za późno?
Według dyrektora szpitala gorączka nie jest jeszcze powodem, aby przyjmować kobietę do szpitala ani też, by ją badał specjalista chorób zakaźnych. - Do szpitala przyjmowani są pacjenci, u których dynamicznie rozwija się choroba lub pojawiają się powikłania - mówi dyr. Mariusz Pietrzak.
Nieoficjalna przyczyna zapobiegawczego niewykonywania testów przez szpitale może być jednak inna i zupełnie prozaiczna - badania te są drogie.