Szpitale idą do sądu
W ubiegłym tygodniu przed krakowskim sądem zapadł precedensowy wyrok w sprawie zwrotu przez Narodowy Fundusz Zdrowia części pieniędzy wydanych przez jeden z tamtejszych szpitali na podwyżki dla pracowników z tak zwanej "ustawy 203" - piszą "Nowosci".
04.08.2003 06:57
W ślady krakowskiej placówki zamierza iść między innymi Szpital Wojewódzki im. Biziela w Bydgoszczy, który już przygotowuje pozew do sądu. Szpital w Inowrocławiu już to zrobił. Przyjęta w 1999 roku przez Sejm ustawa nakazywała wypłatę w 2000 roku pracownikom publicznych zakładów służby zdrowia wypłatę 203 złotych podwyżki. W następnym roku mieli oni otrzymać 110 złotych. Ustawa jednak nie precyzowała, skąd dyrekcje szpitali mają wziąć na to pieniądze.
Placówki, aby wypłacić swojemu personelowi ustawowo zagwarantowane kwoty musiały sięgnąć do własnych budżetów, co z kolei prowadziło do zadłużania. Pieniądze jednak musiały się znaleźć, ponieważ Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ustawa zgodna jest z Konstytucją, ale również nie sprecyzował, kto ma ponieść jej finansowe konsekwencje.
W ubiegłym tygodniu sąd w Krakowie wydał precedensowy wyrok. Orzekł mianowicie, że Narodowy Fundusz Zdrowia powinien zwrócić krakowskiemu szpitalowi im. Rydygiera 3,7 miliona złotych za wypłacone podwyżki dla pracowników. Szpital wydał na nie w sumie 4,5 mln zł, ma zatem odzyskać 80 procent kwoty. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że za podwyżki, zarówno płatnik, czyli obecnie NFZ, jak i pracodawca powinni ponieść solidarną odpowiedzialność.
"Idziemy w ślady Krakowa. Przygotowywane jest pismo przedprocesowe do dyrektora funduszu i następnie sprawa pójdzie do sądu" - potwierdza Jarosław Kozera, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego im. Biziela w Bydgoszczy. "Dla nas wykonanie 'ustawy 203' oznacza kwotę 11 milionów złotych; to bardzo dużo pieniędzy. W orzeczeniu krakowskiego sądu optymistyczne dla wszystkich szpitali jest to, że wskazane zostało źródło finansowania tych podwyżek. Sąd uznał, że również fundusz musi ponieść finansowe konsekwencje ich wprowadzenia". >BR>
Dyrektor obawia się jednak, że nawet korzystny werdykt sądowy nie musi oznaczać, że szpitale dostaną zasądzone pieniądze. "Fundusz nie jest w stanie zabezpieczyć potrzeb i pokryć zobowiązań wszystkich w skali kraju placówek. Tak przynajmniej wynika z planów finansowych funduszu. Konieczna jest pomoc rządu" - mówi Jarosław Kozera.