Szpital nie chce wydać rodzicom zwłok Stasia. "Dajcie nam go pochować"
Szpital kliniczny w Łodzi nie wydać rodzicom ciała 7-miesięcznego Stasia, który zmarł z powodu chorego serca. Placówka upiera się przy tym, że konieczna jest sekcja zwłok chłopczyka. Rodzice protestują i błagają dyrekcję, by oddała im dziecko. – Chcemy je sami ubrać i pochować – mówi Wirtualnej Polsce Mariusz Angiel, tata Stasia.
27.11.2018 | aktual.: 27.11.2018 10:59
Staś zmarł 23 listopada. Cierpiał na kardiomiopatię przerostową. Jego serce było dwa razy większe niż powinno i cały czas szybko rosło. – Szpital nie chce nam wydać ciała Stasia. Mówią, że trzeba zrobić sekcję zwłok, bo zmarł kilka godzin po tym jak opuścił szpital. Chca go kroić wbrew nam – mówi zrozpaczony ojciec chłopca. We wtorek znów poszedł do dyrektorki Centralego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, by prosić ją o wydanie zwłok dziecka.
- Chcieliśmy go pochować, Żona sama chciała go ubrać, ale zakład pogrzebowy powiedział, że szpital odmawia wydania ciała. Jak oni tak mogą? Sprawdzaliśmy u czterech prawników i każdy mówi, że nie można zrobić sekcji, jeśli się temu sprzeciwiamy – mówi Mariusz Angiel.
Przepisy, a dokładnie ustawa o zakładach opieki zdrowotnej mówi, że sekcji anatomo-patologicznej, zwanej równie naukową, można poddać zwłoki osób zmarłych w szpitalach, by poznać przyczyny i przebieg choroby. Wykonuje się je zwłaszcza w przypadkach, gdy chory umrze przed upływem 12 godzin od przyjęcia do szpitala. W art. 31, ust, 2 ustawa mówi, że sekcji zwłok nie można przeprowadzić, jeżeli np. rodzice dziecka nie wyrażają na to zgody.
Szpital powołuje się jednak na ustęp 4 tego artykułu, który mówi, że powyższy przepis nie obowiązuje, gdy przyczyny zgonu nie można ustalić w sposób jednoznaczny. – Po raz kolejny rozmawiałem przed chwilą z dyrektorką. Upiera się przy sekcji. Złożyłem odwołanie od jej decyzji – mówi tata Stasia.
Rodzice nie zgadzają się, by Staś był poddany sekcji zwłok. – Po co mają go kroić? Wszystkie dane mają w karcie choroby. Badania, leki. Będziemy walczyć o niego do końca – mówi Mariusz Angiel. Dyrektor placówki dr Monika Domarecka odmówiła Wirtualnej Polsce komentarza w tej sprawie.
Chłopiec urodził się na początku kwietnia. Był zdrowy i silny. Gdy miał zaledwie trzy miesiące lekarka usłyszała szmery w okolicy jego serca. Szybko jednak zaczął mieć objawy podobne do tych, jakie miała jego siostra. Szybko się męczył i bardzo pocił. Dziewczynka zmarła zanim urodził się jej brat.
Badania wykazały, że serce Stasia rośnie bardzo szybko. Leki nie były w stanie powstrzymać rozwoju choroby. Serce dziecka było dwa razy większe, niż powinno.
Jedynym ratunkiem był przeszczep serca lub bardzo droga operacja zagraniczna. Rodzice chłopczyka zebrali ponad 600 tys. zł, czyli połowę ceny zabiegu. Stan dziecka jednak się pogorszył kilka godzin po tym jak wyszedł ze szpitala. Rodzice reanimowali go do przyjazdu karetki. Później ratowały go dwa zespoły ratowników i lekarzy. Zmarł po półtorej godzinie. Nie doczekał operacji. "Pieniążki ze zbiórki na pewno trafią do innych potrzebujących dzieci. Staś nie doczekał przeszczepu" – napisała tylko jego mama.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Grube ryby odejdą z .N? "To plotki, które sieją najczęściej ci, którzy są poza partią”