Szpital Narodowy. Pacjent zdradza, jak sytuacja wygląda od środka
Szpital Narodowy niezmiennie budzi olbrzymie emocje. "Newsweekowi" udało się skontaktować z 50-letnim panem Tomaszem, jednym z pierwszym pacjentów. Jakie tajemnice skrywa Szpital na Stadionie Narodowym?
29.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 15:53
Jak wskazał rozmówca "Newsweeka", pacjent od początku wiedział wszystko o dolegliwościach kilkunastu zajmujących sąsiednie łóżka, ponieważ wewnątrz szpitala nie używa się żadnych parawanów.
- Wszyscy w dwóch boksach, po 16 łóżek. Spać można tylko na boku albo na brzuchu, więc siłą rzeczy patrzysz na sąsiada, który cierpi bardziej lub mniej niż ty. Ewentualnie chrapie - opowiada pan Tomasz.
Mężczyzna trafił na Narodowy z SOR, gdzie rozpoznano u niego obustronne zapalenie płuc. Na miejscu czekał na niego cały sztab medyków. I tak pozostało.
W ocenie pacjenta opieka medyczna na stadionie nie budzi żadnych zastrzeżeń, a on sam, dostaje wszystko, o co poprosi. Podkreśla przy tym, że młody i przyjazny personel chce leczyć możliwie wielu pacjentów, jednak to nie on wpływa na to, ilu ich trafi na Narodowy.
- Szkoda, że ktoś to blokuje. Dla nas, pacjentów, to dobrze, ale inni ludzie niepotrzebnie cierpią - konstatuje pan Tomasz.
Kontrowersje wokół Szpitala Narodowego narastają. Przypomnijmy, że po wypowiedzi lekarza, który stwierdził, że praca na tym obiekcie jest "farsą", Koalicja Obywatelska chce zwołania pilnego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Z kolei politycy PiS próbują bronić pracy tymczasowej placówki, ale sami przyznają, że nie działają one jak stacjonarne szpitale.