Szmajdziński: to prowokacja!; PO nie komentuje
Jerzy Szmajdziński z SLD nazwał prowokacją zarzuty Andrzeja Leppera. Lepper złożył w piątek w warszawskiej prokuraturze dokumenty mające świadczyć, że 24 lutego ubiegłego roku w Braniewie Szmajdziński przyjął 50 tys. dolarów łapówki za załatwienie miejsca w radzie nadzorczej firmy Jelfa w Jeleniej Górze.
07.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Pieniądze - według Leppera - miał wręczyć Szmajdzińskiemu Jerzy Nagraba, pseudonim "Dzięcioł". Jerzy Szmajdziński zareagował śmiechem, kiedy dziennikarze przedstawili mu, co na konferencji prasowej mówił Andrzej Lepper. Nie znam żadnego "Dzięcioła", a żeby załatwić miejsce w radzie nadzorczej firmy Jelfa to musiałbym rozmawiać o tym z ministrem Wąsaczem. To absurd - powiedział Szmajdziński. Oświadczył też, że musi traktować zarzuty Leppera jako prowokację.
Jeśli był to 24 luty 2000 r. to owszem, byłem w Braniewie na spotkaniu z kadrą tamtejszej jednostki wojskowej. Później w towarzystwie wojskowych zjadłem kolację. Wiceprzewodniczący olsztyńskiego SLD odwiózł mnie na dworzec w Malborku i wróciłem do Warszawy - mówił Jerzy Szmajdziński dziennikarzom.
Skomentowania kolejnych rewelacji Andrzeja Leppera odmawia Platforma Obywatelska. Jej rzecznik Maciej Grabowski oświadczył, że to, co przedstawia Lepper, jest żenującym spektaklem i stekiem pomówień, w którym politycy PO nie będą uczestniczyć. (jask)