Szmajdziński: MON nie panuje nad tym, co robi
- W MON panuje chaos i zamieszanie. Przez gigantyczne cięcia w budżecie i brak konkretnej sumy, resort nie jest w stanie zapanować nad tym, co utrzymać, co finansować, czy przyjmować kandydatów do szkół oficerskich, czy zwiększać przyjęcia na szeregowych zawodowych, w jakim zakresie wspomóc lotników i dać środki na paliwo - powiedział w "Salonie Politycznym Trójki" wicemarszałek sejmu Jerzy Szmajdziński (SLD).
09.04.2009 10:54
Salon Polityczny Trójki: Wie pan marszałek, co w tej chwili dzieje się z reformą armii? Niedawno poznaliśmy plan MON-u, który zakładał reformę, unowocześnienie i także bardzo duże oszczędności. Potem kancelaria prezydenta i BBN oświadczały, że ten plan został przygotowany w złym trybie, bo prezydent nie został wcześniej poinformowany o szczegółach, o kierunkach tych założeń. Aleksander Szczygło mówił też o tym, że kancelaria nie otrzymała wyliczeń z ministerstwa finansów, które by uprawdopodobniały przeprowadzenie takiej reformy. Co z tą reformą dzieje się w tej chwili?
Jerzy Szmajdziński: W ogóle nie ma żadnych podstaw finansowych. W związku z tym tak naprawdę niczego nie można zaprojektować. Nie wiadomo, jaki w końcu będzie budżet tegoroczny - przypominam, że w tej chwili wynosi on nie 25 miliardów, tylko niespełna 20 miliardów, cięcia gigantyczne. Powstał chaos i zamieszanie. Tak naprawdę resort nie jest w stanie w tej chwili zapanować nad tym, co utrzymać, co finansować, czy przyjmować kandydatów do szkół oficerskich, czy zwiększać przyjęcia na szeregowych zawodowych, w jakim zakresie wspomóc lotników i dać środki na paliwo. Powstał chaos i brak prognozy finansowej, nawet najbliższych kilkunastu miesięcy. To jak można budować programy rozwojowe na 10 czy 15 lat? Dzisiaj jest potrzebny program przetrwania i doprowadzenia do elementarnej stabilizacji.
- Tak, rzeczywiście, przez dwa tygodnie, w czasie szczytu ekonomicznego w Warszawie, na Nowym Świecie, gdzie zabijano okna wystawowe deskami, przygotowywano się do wielkiego starcia z alterglobalistami. Rozeszło się po kościach, można powiedzieć, do żadnych wydarzeń wielkich nie doszło. Nie trzeba było stosować siły. Zastosowano siłę perswazji. Natomiast, mówiąc szczerze, dla mnie to zupełnie nowa sytuacja, będę musiał porozmawiać z tymi kolegami, którzy dłużej którzy dłużej byli ministrami spraw wewnętrznych niż moje dwa tygodnie… Mam nadzieje, że wcześniej szefowie tej części antyterrorystycznej zwracali na to uwagę. Ja pierwszy raz słyszę o takiej sytuacji.