Szkoły bezruchu
Coraz mniej uczniów bierze udział w lekcjach WF-u - alarmuje "Metropol".
14.09.2006 | aktual.: 14.09.2006 09:31
Za zwolnieniami lekarskimi kryją się niechęć do sportu, stare sale, sprawniejsi koledzy i za grube nogi.
W gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych niepokojąco wzrasta liczba całkowitych zwolnień lekarskich z lekcji wychowania fizycznego. W samym województwie mazowieckim dwa lata temu na zajęciach WF-u w szkołach ponadpodstawowych ćwiczyło tylko 89,59% uczniów. Teraz jest ich już mniej. Lekarze alarmują, że niedługo możemy podzielić los Stanów Zjednoczonych, gdzie aż połowa dzieci jest otyłych.
Liczba zwolnień całorocznych sięga 12-14% populacji. Wystawiane zaświadczenia lekarskie w większości przypadków nie mają uzasadnienia medycznego – alarmuje Ministerstwo Edukacji Narodowej. Potwierdzają to nauczyciele WF-u i dyrektorzy szkół, którzy twierdzą, że u wielu osób powodem niećwiczenia nie jest choroba. Mimo przypuszczeń o bezpodstawność zwolnień nie mogą ich jednak podważyć.
Nauczyciele podejrzewają, że dzieci nie chcą ćwiczyć z braku odpowiednich warunków, lenistwa, wstydu przed kolegami. Uczniowie dorzucają do tej listy brak zaangażowania nauczycieli, wysoki poziom trudności ćwiczeń i małą różnorodność lekcji.
Im klasa starsza, tym zwolnień więcej. Zwalniane są przede wszystkim dziewczynki. 50 razy częściej niż chłopcy – twierdzi MEN.
Przypadki uzasadnionego całkowitego zwolnienia z WF-u są sporadyczne. Większość chorób wymaga unikania tylko niektórych ćwiczeń – dodaje wicekurator. Potwierdzają to lekarze.
Większość wad chirurgicznych wymaga zwolnienia tymczasowego. W przypadku jakichś stałych zmian kręgosłupowych czy płaskostopia nie wydaję zwolnienia całkowitego z zajęć WF-u. W miejsce biegania czy piłki nożnej zalecam po prostu gimnastykę korekcyjną – mówi chirurg dr Mariusz Prusator.
Marta Pawłowska