Szkoła Wielkiego Brata

Ustawa oczekuje jeszcze na akceptację senatorów i podpis prezydenta. Na podjęcie decyzji przez polityków nie czekali rodzice z Pucka. Postanowili sami zadbać o bezpieczeństwo dzieci. Akcja "Monitoring" zmobilizowała pucką szkolną społeczność. Przed Wielkanocą dzieci sprzedawać będą stroiki i kartki, a rodzice przygotują festyny. Wszystko po to, by uzbierać pieniądze na założenie kamer.

Wokół szkoły zaczynają się pojawiać narkotyki - alarmuje Sławomir Pipke, szef rady rodziców i radny z Pucka. Objęcie podstawówki monitoringiem to pomysł samych rodziców, poparty przez dyrekcję. Od dwóch lat trwa ciułanie funduszy, ale wciąż brakuje 5 tys. zł. Działania rodziców przyspieszył policyjny raport dotyczący bezpieczeństwa w mieście i gminie Puck.

Cyfry mnie zaszokowały - przyznaje zaniepokojony Pipke, przewodniczący rady rodziców. Docierają do nas niepokojące sygnały o narkotykach pojawiających się w sąsiedztwie. - W samej szkole narkotyków nie ma- podkreśla stanowczo Zdzisław Pruchniewski, dyrektor SP. Zdarzają się natomiast bijatyki i wymuszenia pod szkolnym sklepikiem, w szatniach. Dzieci nie czują się też bezpiecznie w łazienkach. Właśnie tam pojawią się kamery. Monitorowane będzie też wejście do szkoły.

Anna Lis, z Pomorskiego Kuratorium Oświaty, jest zwolenniczką umieszczenia kamer w szkołach. To jedna z metod poprawy stanu bezpieczeństwa uczniów i nauczycieli- mówi. Kontrole przeprowadzone na Pomorzu wykazały zaniedbania, a także przejawy agresji, przeważnie werbalnej. Na razie tzw. trójki Giertycha (przedstawiciel gminy, kuratorium i policji) skontrolowały 56 proc. szkół w województwie. W co piątej placówce były już kamery.

W Gdańsku od czterech lat w każdej nowej szkole zakładany jest monitoring - wyjaśnia Krystyna Laudańska, dyrektor Wydziału Organizacyjnego kuratorium. Ostatnio kamery ujawniły sprawców pobicia ucznia w jednej ze szkół. Napastnicy zostali od razu rozpoznani. Kamera od roku czuwa nad uczniami Gimnazjum nr 26 w Gdańsku. To był dobry pomysł - twierdzi dyr. Eugenia Końko. Traktujemy monitoring jako element wspomagający. W procesie wychowawczym najważniejszy jest kontakt z człowiekiem - pedagogiem i psychologiem. Nie wszędzie tęsknią za monitoringiem.

Niewielka, bo licząca zaledwie 50 uczniów wiejska szkoła w Miszewie zwyciężyła w konkursie naszej kampanii "Szkoły bez przemocy" na projekty działań zapobiegających oraz przeciwdziałających agresji. Jurorom spodobał się plan wychowawczy oparty na grach i zabawach. Nie było w nim mowy o kamerach - mówi nauczycielka Magdalena Chudy. To chyba niepotrzebne. Zresztą nie wiem, czy kogoś na kamery będzie stać. Jeszcze nie wiadomo, czy ostateczna wersja ustawy będzie nakazywała wszystkim - bez wyjątku - szkołom zakup i zainstalowanie kamer. Teraz od senatorów zależy, czy postawią na moc sprawczą prawa, czy też pozwolą samorządom decydować o metodach walki z agresją. Rozmowa z Ewą Łowkiel wiceprezydent Gdyni odpowiedzialną za problemy oświaty w mieście.

Dorota Abramowicz: W ilu gdyńskich szkołach wprowadzono monitoring?

Ewa Łowkiel: Na 95 placówek kamery zainstalowano w 27 szkołach. Jeśli rodzice, uczniowie i nauczyciele uznają, że jest taka potrzeba, monitoring wejdzie do następnych szkół.

I kto za to płaci?

- Po trosze szkoły ze środków własnych, na przykład z pieniędzy uzyskanych z wynajmowania sal. Dokładają się też rady dzielnic, korzystające z budżetu miasta. W tym roku - ze względu na ciepłą zimę - zaoszczędziliśmy też pewną kwotę, która częściowo pójdzie na ten cel.

I będziecie musieli nadal szukać oszczędności. Ustawa o systemie oświaty zakłada wprowadzenie kamer do każdej polskiej szkoły ...

- A czy to jest konieczne?

To jedno ze sztandarowych haseł obecnego ministra edukacji.

- Uważam, że do takich pomysłów trzeba podchodzić z rozsądkiem. Są szkoły, które na pewno wymagają zainstalowania kamer i nie będziemy się od tego uchylać. Wszystko jednak zależy od środowiska. Po co kamery w szkołach specjalnych, gdzie i tak dzieci są pod stałą opieką pedagogów? Po co monitorować małe szkoły podstawowe? Zamiast wydawać odgórne zalecenia, należy zdać się na zdrowy rozum.

Problemy polskich szkół codziennie na naszych łamach - Jak walczyć z przemocą wśród uczniów, gdzie szukać pomocy, gdy Twoje dziecko jest gnębione w szkole, jak uchronić je przed narkotykami i alkoholem, czy mundurek to jedyny patent na poprawę dyscypliny? Od piątku na naszych łamach przez cały tydzień będziemy publikować artykuły o najbardziej palących problemach polskich szkół. To podsumowanie akcji "Szkoła bez przemocy", którą od wiosny ubiegłego roku w całej Polsce prowadzą dzienniki regionalne, w tym nasza gazeta.

Do akcji przystąpiły trzy tysiące placówek, czyli co dziesiąta polska szkoła. Każda z nich otrzymała specjalne materiały edukacyjne oraz kodeksy "Szkoły bez przemocy". Wiele szkół mocno zaangażowało się w przeciwdziałanie przemocy. O tych szkołach będziemy pisać w naszym cyklu.

Pokażemy nie tylko, jak szkoły uczestniczące w naszej akcji radzą sobie z problemami, ale też jak, zamiast kierować trudną młodzież do poprawczaków czy do miejsc odosobnienia, skutecznie pomagać jej wrócić do normalnego życia. Uruchomiliśmy również stronę internetową www.szkolabezprzemocy.pl, gdzie każdy dorosły może przeczytać poradnik, przygotowany przez specjalistów, o tym, jakie zachowania dziecka powinny wzbudzić niepokój i jak na nie reagować.

Zorganizowaliśmy ogólnopolskie badania naukowe na temat agresji i innych zjawisk patologicznych w polskich szkołach. Prowadzili je niezależni badacze w blisko 200 placówkach. Badaniami kierował prof. Janusz Czapiński z Uniwersytetu Warszawskiego. Wyniki sondaży wiele mówią o polskiej młodzieży. O tym też będzie mówić jutro w wywiadzie dla nas profesor Janusz Czapiński. To pierwsza z cyklu publikacji na temat przemocy w szkołach. Profesor powie także o roli nauczycieli w walce ze szkolną przemocą. Zapraszamy do lektury!

Dorota Abramowicz, Piotr Niemkiewicz