Szkoła okradziona z dzienników
Kilkunastu gimnazjalistów przesłuchała policja, szukając sprawców kradzieży dziewiętnastu dzienników lekcyjnych z pokoju nauczycielskiego zespołu szkół w Bielsku Podlaskim (Podlaskie).
09.05.2005 | aktual.: 09.05.2005 16:36
Sprawdzanych jest kilka wersji zdarzenia. Najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że przestępstwa dokonali uczniowie - poinformował Jan Opaliński z komendy powiatowej policji w Bielsku Podlaskim.
Również dyrekcja szkoły jest zdania, że najprawdopodobniej zrobili to uczniowie lub osoby działające na ich zlecenie.
Włamania dokonano w czasie weekendu. Kradzież odkryto w poniedziałek rano, gdy do szkoły przyszli pierwsi pracownicy. Placówka nie ma stałego dozorcy ani ochrony całodobowej. W dni wolne jest po prostu zamykana na klucz. Złodzieje weszli do budynku przez okno na parterze. By dostać się do pokoju nauczycielskiego, sforsowali dwoje drzwi.
W bielskim Zespole Szkół im. Adama Mickiewicza są 42 klasy w podstawówce i gimnazjum, w których uczy się łącznie ponad tysiąc uczniów. Zginęło siedemnaście dzienników klas gimnazjalnych i dwa klas szkoły podstawowej. Z klas gimnazjalnych pozostał w szkole tylko jeden dziennik, który w piątek nauczyciel - za wiedzą dyrekcji - zabrał do domu.
Rada pedagogiczna szkoły na nadzwyczajnym posiedzeniu w poniedziałek wieczorem ma zdecydować, w jaki sposób wystawić uczniom oceny i odtworzyć zawartość dzienników lekcyjnych, jeśli skradzione się nie odnajdą.
Kierownictwo szkoły zakłada, że część ocen uda się odtworzyć na podstawie kartek z ocenami przekazywanych rodzicom na zebraniach, część na podstawie klasówek i kartkówek, które każdy z nauczycieli musi przez pewien czas przechowywać.
Dyrektor zespołu szkół Irena Zinkiewicz zastrzegła, że o ustaleniach rady pedagogicznej media zostaną powiadomione we wtorek, bo najpierw decyzję muszą poznać uczniowie i ich rodzice, a stanie się to właśnie tego dnia.
W poniedziałek lekcje odbywały się zgodnie z planem, a obecność uczniów, tematy i stopnie nauczyciele zapisywali na razie na kartkach. Takiej obawy, że na koniec roku ktoś nie zostanie oceniony, nie ma. Są zeszyty, ćwiczenia, jest jeszcze czas na klasówki czy kartkówki - dodała dyrektor.
Jeśli potwierdzą się przypuszczenia, ze włamania i kradzieży dokonali nieletni uczniowie szkoły, to po zatrzymaniu grozi im sprawa przed sądem rodzinnym i dla nieletnich.
O ich dalszym losie w szkole zadecyduje wtedy rada pedagogiczna. Jak powiedziała Zinkiewicz, tu najsurowszą karą może być wniosek do kuratorium o przeniesienie ucznia do innej szkoły.