Szkoła bez uczniów miała dostać 40 tys. zł. Co z ważnym pismem w tej sprawie?
Kielecki kurator oświaty, który pozytywnie zaopiniował przekazanie działającej bez uczniów Społecznej Szkole Specjalnej w Skrzelczycach ponad 40 tys. zł subwencji rocznie, ma problem z wytłumaczeniem się. Twierdzi, że o problemach placówki informował starostę jeszcze w marcu, ale urząd temu zaprzecza.
21.06.2017 | aktual.: 30.03.2022 11:08
- Żadne oficjalne pismo dotyczące szkoły w Skrzelczycach nie wpłynęło w marcu do naszego urzędu - twierdzi w rozmowie z echodnia.eu starosta kielecki Michał Godowski. To podważa słowa kuratora Kazimierza Mądzika, który zapewniał portal, że już w tym miesiącu poinformował Starostwo Powiatowe w Kielcach o problemach ze Społeczną Szkołą Specjalną w Skrzelczycach.
- Pod koniec maja kuratorium faktycznie napisało do nas pierwsze i jedyne pismo, a w zasadzie odpowiedz na zadane przez nas pytania - mówi Godowski. Z jego treści wynikało, że do szkoły specjalnej nie uczęszcza ani jeden uczeń. Jedyne zapisane do niej dziecko przyjeżdża na zajęcia rewalidacyjno-wychowawcze, ale prowadzenie ich nie uprawnia placówki do otrzymania subwencji.
To, że kurator pisma nie wysłał, potwierdza anonimowy informator portalu. - Pismo o którym mówi pan kurator, nie zostało wysłane w marcu do starostwa. Owszem, ono było wtedy przygotowywane ale kurator nie zgodził się na jego wysłanie - twierdzi osoba powiązana z kuratorium.
Co ze szkoła wspólnego ma kurator
O całej sytuacji poinformował echodnia.eu czytelnik. - Nie wiedzieć czemu pan kurator poświadczył, że prywatna szkoła w Skrzelczycach działa zgodnie z prawem. Na podstawie jego opinii Starostwo Powiatowe w Kielcach w ciągu roku powinno przekazać szkole około 40 tysięcy złotych, czyli cztery tysiące złotych na miesiąc - twierdził.
Po słowach starosty linia obrony Mądzika upada. Witryna szkoły została już zablokowana, a Marcin Patyński, właściciel spółki Wika Spółka z o. o., która jest organem prowadzącym placówkę, nie chce komentować sprawy. Wcześniej twierdził, że jest czysto polityczną grą wymierzoną w kuratora, a szkoła dostała pozwolenie na funkcjonowanie zbyt późno, żeby rodzice mogli zapisać do niej swoje dzieci.
echodnia.eu