Szkocja ma otrzymać większy zakres autonomii
Premier Wielkiej Brytanii David Cameron zgodził się, aby Szkocja mogła samodzielnie pożyczać pieniądze od brytyjskiego resortu finansów na rozwój infrastruktury i inne projekty publiczne - twierdzi tygodnik "Independent on Sunday".
Ma to przewidywać uzgadniany obecnie projekt ustawy o Szkocji, precyzujący zakres jej autonomii w sprawach gospodarczych.
Szkocka Partia Narodowa (SNP), która w czwartkowych wyborach do parlamentu w Edynburgu po raz pierwszy uzyskała bezwzględną większość, chce zgody na to, by mogła pożyczać co najmniej 300 mln funtów rocznie w celu ożywienia gospodarki.
Według "IoS", minister ds. Szkocji w brytyjskim rządzie Michael Moore potwierdził też, że Londyn nie skorzysta ze swych prawnych prerogatyw i nie zablokuje referendum w sprawie niepodległości Szkocji.
"Obie koncesje sugerują, że koalicyjnemu rządowi konserwatystów z liberalnymi demokratami zależy, by nie antagonizować (politycznie) umocnionego (wyborczym zwycięstwem) pierwszego ministra (premiera) Szkocji Alexa Salmonda' - napisał "IoS".
Po wyborczej porażce ze swych funkcji ustąpili - bądź zapowiedzieli, że to zrobią - główni polityczni konkurenci Salmonda: lider szkockich laburzystów Iain Gray i przywódca tamtejszych liberalnych demokratów Tavish Scott.
Nacjonaliści chcą też, by ustawa o Szkocji dawała autonomicznemu rządowi możliwość modyfikowania obowiązującej w Wielkiej Brytanii stawki podatku od przedsiębiorstw, co jest o wiele bardziej sporne niż zgoda na możliwość pożyczania przez Edynburg pieniędzy w resorcie finansów w Londynie.
Ze względu na to, że większość Szkotów chce pozostania Szkocji w Zjednoczonym Królestwie, referendum niepodległościowe odbyłoby się ewentualnie w drugiej połowie kadencji nowego parlamentu. Salmond twierdzi, że wyborcze zwycięstwo daje mu "moralny mandat" na jego rozpisanie.