Sześcioro polskich Romów ofiarami katastrofy
Ekipy ratunkowe odnalazły w poniedziałek wieczorem ciało szóstej ofiary zawalenia się hotelu robotniczego w czeskiej miejscowości Louny, ok. 60 km od Pragi - poinformował Pavel Antos, szef lokalnej straży pożarnej.
Wcześniej w poniedziałek przedstawiciele polskiego konsulatu przekazali, że w tragedii życie straciło pięcioro polskich Romów. Wśród ofiar jest 5-letnia dziewczynka.
Do wypadku doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy zawaliła się część hotelu robotniczego "Oharka". Około 12-letni budynek z wielkiej płyty runął grzebiąc pod gruzami ponad 20 polskich Cyganów.
Przyjechali oni do Czech z Płocka i Chojnic w odwiedziny do krewnych. Dzięki natychmiastowej akcji ratowniczej wydobyto spod gruzów 15 osób. Trzy z nich znalazły się w miejscowym szpitalu, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Nie spodziewamy się, że znajdziemy jeszcze kogoś pod gruzami. Ale ekipa ratunkowa nie przerywa pracy - powiedział Antos. Akcja ratownicza była prowadzona w bardzo trudnych warunkach ze względu na ciągłe niebezpieczeństwo zawalenia się pozostałej części hotelu. Przy ratowaniu ludzi brało udział ponad 50 strażaków z Louny i okolicy oraz specjalny zespół ratowniczy z Pragi, który przywiózł na miejsce kamerę termowizyjną. Dzięki niej udało się zlokalizować ludzi pod gruzami. Pomagały też specjalnie szkolone psy.
Nikt nie jest w tej chwili w stanie określić przyczyn katastrofy.
Niektórzy świadkowie twierdzą , że tąpniecie budynku poprzedził wybuch, inni, że odwrotnie - wybuch był skutkiem zawalenia się hotelu. Na miejscu katastrofy znajdują się specjaliści od konstrukcji z wielkiej płyty oraz ekipa dochodzeniowa policji i straży pożarnej.
46 osób zginęło, gdy siedmiopiętrowy budynek zawalił się w 1928 roku. To największa tragedia, jaką odnotowano w historii Czech i Czechosłowacji - przypomina agencja CTK. (ej)